MARTINEZ: NIGDY NIKOMU NIE ODMÓWIĘ
Sergio Martinez (50-2-2, 28 KO) potwierdził, że jest królem wagi średniej i jednym z najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe, detronizując syna największej meksykańskiej legendy boksu - Julio Cesara Chaveza Jr (46-1-1, 32 KO),
Argentyńczyk wygrał dziesięć pierwszych rund i dopiero w ostatnich dwóch napotkał opór przeciwnika. Zdeterminowany Chavez zrobił wszystko, by odwrócić losy walki i był nawet bliski znokautowania Martineza, ale "Maravilla" pomimo nokdaunu zdołał dotrwać do ostatniego gongu.
- Wygrałem 11 z 12 rund - uważa 37-letni Martinez. - Nigdy nikomu nie odmówię. Mogę walczyć z każdym. Wyjdę do ringu z każdym, kto ma coś do zaoferowania. Przez 11 rund ciężko harowałem i wygrałem każdą z nich. W dwunastej trafił mnie mocno, byłem zraniony, ale biłem się dalej, jak wojownik, którym jestem. Rewanż może się odbyć nawet jutro rano. Następnym razem będę go lał przez 11 rund, a potem dodam do tego dwunaste starcie.
rewanz sie gowniarzowi nie malezy
Kto wie może w rewanżu nie będzie walczył tak zachowawczo? Wiele wskazuje na to ,że "spięcie" wywołane klasą rywala i rangą wydarzenia dość mocno go ograniczyło.W ewentualnej walce rewanżowej powinien być pewniejszy siebie wszak przekonał się ,że jest w stanie zranić Maravillę.
Zresztą boks to nie tylko piękna technika.Szydzić z Chaveza to trochę tak jak gdyby szydzić z G. Foremana ten też wielokrotnie bywał deklasowany a losy pojedynków rozstrzygał pojedynczymi akcjami czy ciosami a przecież w niczym mu to nie ujmowało.
tyle ze foreman sam sobie wywalczyl miejsce w top a nie zawdzieczal tego tatusiowi
A teraz muszę w reszcie tą walkę obejrzeć.
Maravilla oczywiście zdeklasował Juniora- co było dla mnie jasne przed walką- ale pokazał też, ze jednak starość daje o sobie znać.
Szkolny błąd (a może brawura?) kosztował Martineza prawie kompromitację- a uchronił przed calkowitą kompromitacją Chaveza.
Za 6 miesięcy, lub rok- lata mogą zrobić swoje i refleks opuści Argentyńczyka. Kto wie co wtedy się zdarzy?
Mam wrażenie, że Maravilla uzgodnił z DiBellą już przed walką, że specjalnie nie dadzą KO Juniorowi, żeby doprowadzić do rewanżu i wyciągnąć z tego kasę podwójną kasę.
To pewnie dlatego raz- dwa razy na rundę specjalnie wchodził w półdystans z Meksem, żeby pokazać, że widowisko nie jest totalnie jednostronne (choć było).
Nawet Nokdaun był chyba takim planem.
"A dam mu się trafić, to wszyscy będą o tym mówić i doprowadzimy do rewanżu, w którym go znokautuję".
Tylko plan wymknął się spod kontroli :)
I dobrze, zawsze to więcej emocji.
Nie przesadzaj.