QUINONERO W SZPITALU
Redakcja, Fot. Łukasz Furman
2012-09-16
Dziś rano podczas śniadania była okazja do spotkania Mateusza Masternaka (28-0, 21 KO) ze swoim twardym wczorajszym rywalem. David Quinonero (27-1, 26 KO) udowodnił na pewno, że potrafi sporo przyjąć, jednak kiedy już zeszła z niego adrenalina okazało się, iż ma poważne wstrząśnienie mózgu, bóle głowy i został przewieziony do szpitala na obserwację. Jeszcze dziś obszerne fotorelacje dwóch różnych fotografów oraz oczywiście wywiad z "Masterem"
http://boxrec.com/list_bouts.php?human_id=536325&cat=boxer
Masternak nie jest puncherem, jego cios jest wystarczający jednak brakuje mu tej konkretniejszej "petardy". Cztery ostatnie walki to dobitnie ukazały a były to takie "sparingi" gdzie wchodziło ogrom czystych ciosów. W walce z czołówką aż tyle razów zapewne nie będzie dochodziło celu więc może w późniejszym czasie trochę brakować tego nokautującego uderzenia.
Tylko między watą, a knockoutującym ciosem jest kolosalna różnica. To, że Master ostatnio nie wygrywa przez KO, nie znaczy, że jego cios nie ma odpowiedniej wagi.
Wydaje mi się, że dużo większym zagrożeniem jest to, że Master przy bardziej dynamicznych atakach przeciwnika nieco się gubi.
Nie wymagam jednak, by każdy fan boksu się na nim znał, bo nie każdy mógł spróbować tego czym boks jest w rzeczywistości. Oczywiście najlepszą lekcją jest stoczyć sparing z kimś, kto rzeczywiście nie słynie z mocnego uderzenia, to od razu otwiera oczy, bo okazuje się, że waciak też może ci złamać nos.
Myślę jednak, że każdy ma prawo wyrażać swoją opinię, jeżeli nie narusza pewnych podstaw o których napisałem na samym początku wpisu. Wiele osób może twierdzić, że Master nie ma ciosu i jest waciany, o ile robią to w przyzwoitej formie, mi to nie przeszkadza.
To, że duża część osób komentujących tutaj, nie tylko nie ma nic wspólnego z boksem ale w ogóle z jakimkolwiek sportem to rzecz, którą należy zaakceptować. Każdy z nas chciałby aby boks był coraz bardziej popularny i żeby w każdym miasteczku była salka, fajnie, ale to oznacza, że fanów-laików też będzie więcej.
Masternak punktuje a to droga do wygranej na pkt.
Rozbija rywali, kumuluje, to droga do wygranej przez TKO, poddanie, kontuzję.Również może być to drogą do nokautu.
Chłopak boksuje jak trzeba aby wygrać, mieć przewagę, aby nie było dyskusji i czekania do ostatnich rund na K.O, bo przegrywamy na kartach punktowych, lub wynik jest niejasny.
Zawodnicy wyprowadzający mniej ciosów jak Diablo, kumulują siłę na uderzenia kończące, jednak takowe nie zawsze musi nadejść a z zawodnikiem takim jak Masternak, można być tak rozbitym, że kończymy na obserwacji jak David i odechciewa się wszystkiego a cios kończący możemy zadać w szafkę po walce.
Zgadza się, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby podnosić ogólny poziom wiedzy o tej dyscyplinie. Zresztą chyba właśnie po to tu przychodzimy? Wychodzę również z założenia, że grupa mająca jakąś wiedzę powinna obnażać bzdurne teorie laików, tak aby pomóc im wyjść z neofickiej ignorancji ;)
Szkoda Quinonero ale chłop wyszedł tylko po wypłatę, nie robił nic. Był w ringu po to aby Mateusz mógł go prać jak worek treningowy.
co ty bredzisz: "wyszedl tylko po wyplate"? Tak ambitnego i twardego zawodnika zadko widuje sie w ringu. To ze byl bezradny, to inna sprawa, ale on wyszedl zeby wygrac i probowal trafic czyms mocnym do samego konca.
Master jest jednym z najlepiej zbudowanych bokserów w jego wadze,
wiec napewno bije mocno,
jego przeciwnik byl schowany za podwójna garda, bo taki ma styl, i zadaja haymaykery,
kilka razy trafil Mastera, szczególnie w zwarciu dziwi mnie ze przyjmowal od niego ciosy,
Master musi poprawic walke w clinchu
piszesz jak ekspert, pisz wiecej
ważne jaki styl walki/obrony prezentuje przeciwnik
cios to nie tylko siła ale właściwe tempo akcji,technika, szybkość oraz precyzja i praca całego ciała
Master ma wszystkie konieczne przymioty ciosu, by powalać przeciwników ale nie zapominajmy, że jest jeszcze taktyka
niejeden jeszcze padnie z nim, nie widząc kończącego walkę ciosu, czego mu serdecznie życzę!
Oglądając jego walkę z Janikiem musiałem czekać na powtórkę jak to się stało, he