BRADLEY RZUCA WYZWANIE FLOYDOWI
Timothy Bradley (29-0, 12 KO) nie może pogodzić się z decyzją Manny'ego Pacquiao (54-4-2, 38 KO), który wybrał swego odwiecznego rywala Juana Manuela Marqueza (54-6-1, 39 KO), zamiast próbować powetować sobie kontrowersyjną czerwcową porażkę poniesioną z rąk Amerykanina, ale upatrzył sobie już nowy cel - chce walczyć z samym Floydem Mayweatherem (43-0, 26 KO).
- Nie lubię tej całej otoczki wokół wybierania przeciwnika tak, jak robił to Pacquiao. Teraz wszyscy już wiemy, że Manny po prostu się mnie boi - oświadczył 29-letni "Desert Storm", mistrz świata dwóch kategorii wagowych. Teraz Bradley ma nadzieję, że jego wyzwania nie odrzuci król większości rankingów P4P - "Money" Mayweather.
- Może teraz zmierzę się z Floydem Mayweatherem? Manny walczy z kolesiem, który go pobił. Floyd pokonał już najbliższego rywala Manny'ego. To z kolei oznacza, że został tylko Timothy Bradley, więc Floyd, zróbmy to! - zachęca 35-letniego rodaka żądny sukcesów i walk za wielkie pieniądze Kalifornijczyk.
Co to jest obiekt mowy?
Floyda tak interesuje pasek WBO jak zeszłoroczny śnieg. Pewnie bardziej mu brakuje pasy do zębów jak się skończyć niż pasa do kolekcji.
Taka walka byłaby łatwa i przewidywalna. Teatr jednego aktora do jednej mordy. Floyd jeśli chce wyzwań, to powinien ich szukać w junior średniej.
Data: 14-09-2012 16:18:14
Ciekawe czy po walce z Mannym traktuje ktoś jeszcze tego debila poważnie..."
znam takiego jednego - niejaki cop ;]