WALKA RIGONDEAUX-MARROQUIN SIĘ ODBĘDZIE
Dwukrotnie odwoływana walka mistrza świata WBA wagi super koguciej Guillermo Rigondeaux (10-0, 8 KO) z Robertem Marroquinem (22-1, 15 KO) jednak się odbędzie. Pięściarze ci stoczą pojedynek w najbliższą sobotę podczas gali w Las Vegas, której główną atrakcją będzie starcie Martinez-Chavez Jr.
Kilka tygodni temu sąd w Miami zabronił Rigondeaux udziału w walkach, które nie są zatwierdzone przez jego menadżera Gary'ego Hyde'a, w tym w starciu z Marroquinem. Hyde zgodził się jednak w końcu na ten pojedynek. Tymczasem sprawę przeciwko Rigondeaux i Top Rank wytoczył Boris Arencibia, właściciel Caribe Promotions, który twierdzi, że Kubańczyk bezprawnie zerwał z nim kontrakt. Mimo to konflikt z Arencibią nie powinien mieć wpływu na organizację sobotniej walki.
Przypomnijmy, że ''Szakal'' zdobył tytuł w styczniu tego roku, nokautując Rico Ramosa. Od tamtej pory stoczył w jego obronie jedną walkę - w czerwcu odprawił (także przed czasem) Teona Kennedy'ego. Kibice daliby wszystko za starcie Rigondeaux-Donaire, ale razie do niego daleko, głównie ze względów finansowych. Skomplikowana polityka promotorów po raz kolejny hamuje rozwój boksu.
To porównanie oczywiście - z racji tak dużej różnicy wagi - nie ma żadnego sensu, ale większe umiejętności prezentuje Ward, bez wątpienia. Rigondeaux jest znakomity, ale Ward jest na ten moment numerem 1 P4P. Udowodnił to pełną dominacją nad bardzo dobrymi zawodnikami: Kessler, Green, Abraham, Froch, Dawson. Żaden zawodnik w ostatnim czasie nie mierzył się i nie pokonywał tak świetnych rywali jakich miał Ward. To tyczy się także Mayweathera i Pacquiao, którzy wciąż mimo wszystko, stawiani są przed mistrzem olimpijskim z Aten - niekoniecznie słusznie. A klasa rywali Rigondeaux jest co najmniej rozczarowująca. Nie ma wątpliwości, że Kubańczyk pewnie wygra swoją najbliższą walkę.
Jakość rywali Rigondeaux bierze się nie z jego możliwości, tylko z cholernie niefortunnej sytuacji w kontekście promotorskim.
Najbardziej pożądanym przeciwnikiem dla większości pięściarzy są osoby o możliwie wielkiej sławie i możliwie niskich umiejętnościach (relatywnie niskich jak na czołówkę). Rigondeaux jest przeciwieństwem tego przykładu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa jest on jednym z najlepszych aktywnych obecnie bokserów. Może nawet najlepszym. Jednak jest tak mało znany szerszej publiczności, że nikomu z topu nie opłaca się z nim walczyć. Ryzyko porażki jest ogromne, a wypłata mała. Dlatego Rigo musi mozolnie pchać się na górę przez słabszych zawodników.
Chodziło mi oczywiście o to, że mieliby taką samą wagę i zachowaliby swoje umiejętności. Wiadomo oczywiście, że nie ma możliwości na taką walkę.Walka z Szakalem to jest straszne ryzyko dla takich zawodników jak Nonaire.Jest szybki, możliwe, że najbardziej precyzyjny ze wszystkich obecnie walczących bokserów.
Ned
Zgadzam się w 100%.
tak bedzie trzeba zrobic