CHARR: WYGRAŁ LEKARZ, NIE WITALIJ
W ostatnią sobotę na gali w Moskwie Witalij Kliczko (45-2, 41 KO) po raz 9 obronił tytuł mistrzowski federacji WBC wagi ciężkiej pokonując w czwartej rundzie Manuela Charra (21-1, 11 KO). Walka zakończyła się po tym, jak sędzia po konsultacji z lekarzem postanowił przerwać zawody z powodu mocnego rozcięcia nad prawym łukiem Niemca z syryjskimi korzeniami. Pretendent uważa, że decyzja została podjęta za wcześnie, a on sam był w stanie walczyć dalej.
- Przyjechałem do Moskwy, by walczyć i chciałem kontynuować pojedynek. Byłem bardzo zmotywowany na walkę z Witalijem, chciałem odebrać mu tytuł. Każdy, kto mnie zna, wiedział o tym. Mam do niego wiele szacunku, jednak tego starcia nie wygrał Witalij, wygrał je lekarz. To nie była moja decyzja. Cieszę się chociaż, że lekarz starał się zatamować krwawienie, jednak i tak uważam, że walka była przerwana za wcześnie - powiedział Charr.
No spox xD
Ostatnie walki pokazuja ze albo bardziej zajmuje sie polityka i nie przyklada sie zabardzo albo po prostu sie starzeje. I to jest wielka nie wiadoma.
A co do Charra, to nie jest orłem intelektu, bo źle wyraził to co miał na myśli. To jego stwierdzenie jest nielogiczne. Wygrana lekarza oznaczałaby jego dobre wywiązanie się ze swoich obowiązków, tymczasiem było zupełnie odwrotnie, lekarz dał dupy.
Swoją drogą na powtórkach wyglądało tak ,jakby kliczko ten łuk Charrowi kciukiem(a dokładniej szwem na kciuku) rozciął.Jeśli zrobił to nieświadomie to luz, ale imo jest zbyt doświadczonym bokserem żeby zadawać ciosy niedomknięta ręka.Ale to tylko takie moje luźne przemyślenia ;-)
Pewnie masz trochę racji, ale tamte walki to były klasyki. Natomiast wczoraj Witalij powoli obijał Charra i zakończyłoby się ciężkim KO. Charr był wczoraj ociężały i nie ma miał szybkości na Kliczkę, więc może lekarz wziął to pod uwagę. Choć bardziej prawdopodobne jest to, że ocenił rozcięcie jako paskudne i wiedział, że to nie ma sensu. Mój kumpel walczył z rozcięciem i trochę krwi dostało się do oka, a potem miał nieprzyjemną wizytę u okulisty. W sumie też lubię twarde walki, ale wczorajsza nie miała już sensu.
Co z tego, że troszkę wywierał presję, skoro walką przybierała ten sam scenariusz co zawsze. Rywale Vitka idą trochę do przodu, a później zaczyna się sukcesywne obijanie. Jeśli ktoś chce wygrać ze starszym Kliczką, to musi być szybki i mieć dobry cios, a do tego niezłą technikę. Chisora szedł do przodu, ale nie miał szybkości, nokautującego ciosu i techniki. Natomiast Charr nie był dynamiczny, co spowodowało, że zadawał za mało uderzeń i nie wstrząsnął Witalijem.
Jego ciosy są w tej chwili dziecinnie słabe. On nie bije swoich słynnych prostych wyprostowanymi rękami!!! Nie wiem, czy to przez kłopoty ze wzrokiem, ale Vit nie czyje dystansu i te ciosy nie stanowią żadnego zagrożenia.
Taka sytuacja miała miejsce już z Chisorą, ale tam nie wiedziałem, czy domniemana kontuzja nie jest przyczyną słabszej postawy.
Teraz już wiem, że Vitek nie potrafi oceniać dystansu i w związku z tym nie trzyma przeciwników z dala od siebie i bije prostymi w półdystansie zamiast w dystansie.
Dalej będę śmieszny- to był lewy sierp, a nie prosty.
A taka (mała) kontuzja i (niezrozumiała) decyzja lekarza, to w moim odczuciu kompromitacja.
Charr coraz częściej bił i czysto trafiał. Takiej sytuacji nie było wcześniej (poza Chisorą- ale on dużo pudłował i walił na bloki).
Dla mnie Vit jest na równi pochyłej i chętnie zobaczę go z Haye"em, z którym nie daję mu żadnych szans.
Jeśli taki wół jak Syryjczyk potrafił go dogonić i wchodzić z Ukraińcem w półdystans, zadawając celne ciosy- to co zrobi szybki na nogach i w rękach z kowadłem w łapach Haye?
Sam sobie odpowiedz :)