'WILK': STAWIAM NA ABRAHAMA, PROMOTORZY SĄ ZA NIM
Jednym z tematów ostatniego odcinka magazynu pięściarskiego SpaRING była dzisiejsza walka o mistrzostwo świata WBO w wadze super średniej pomiędzy Robertem Stieglitzem (42-2, 23 KO) i Arthurem Abrahamem (34-3, 27 KO). Na temat tej potyczki rozmawialiśmy z Piotrem Wilczewskim (31-3, 10 KO), który w marcu tego roku mierzył z "Królem Arturem", przegrywając jednogłośnie na punkty.
MAGAZYN SpaRING - RUNDA PIĄTA >>>
Faworytem "Wilka" jest właśnie Abraham, który będzie boksował u siebie, bo organizatorem gali jest grupa Sauerland Event. Aspekt marketingowy może wziąć górę i sędziowie będą pomagali pretendentowi – uważa były mistrz Europy.
W marcu walczyłeś z Abrahamem przez dwanaście rund, więc na pewno znasz tego faceta doskonale. Jaki widzisz scenariusz na jego walkę z Robertem Stieglitzem? Według ciebie Abraham może wrócić na mistrzowski tron?
Piotr Wilczewski: Wszystko będzie zależało od jego podejścia do tej walki, czy naprawdę przygotuje się solidnie i czy potraktuje to wyzwanie poważnie. Nie ma co ukrywać, Abraham ma siłę fizyczną, biję jakby walił młotem. Jednak siła to nie wszystko, bo trzeba mieć odpowiednio nastawiony celownik. Jeśli chodzi o Stieglitza, on w tej chwili posiada pas. Abraham nie narzuca wielkiego pressingu, stoi schowany za podwójną gardą i strzela ciosami. Wszystko będzie zależało od ich nastawienia i przygotowania.
Walczyłeś z Arthurem w Niemczech i pomimo nieznacznej twojej porażki, sędziowie prawie wszystkie rundy przyznali gospodarzowi. Jeżeli punktowi będą chcieli pomóc Abrahamowi w sobotę, to zapewne będą w stanie to zrobić…
PW: Tak, tak właśnie może być… Galę organizuje Sauerland, więc Abraham będzie u siebie. To co teraz powiem nie będzie zbyt piękne, ale prawdziwe – Abraham przyciąga większą liczbę kibiców i z punktu widzenia marketingowego organizatorzy będą chcieli jego wygranej. Arthur wciąż jest magnesem, może poboksować jeszcze przed dwa, trzy lata i dać zarobić sobie, a przede wszystkim promotorowi.
Wspomniałeś o popularności Abrahama. Zaobserwowałeś ją podczas wspólnych konferencji prasowych czy też ceremonii ważenia przy okazji marcowego pojedynku z nim? Na brak zainteresowania chyba nie można było narzekać?
PW: Ludzi było bardzo dużo. Abraham jest idolem w Niemczech, wydaje mi się, że zaraz po Kliczkach. Jest to zawodnik, który zapełnia halę swoimi kibicami. Promotor Kalle Sauerland powiedział, że jest to jedyny pięściarz z grupy na którego przychodzą tłumy. Pewnie dlatego będą stawiali na niego i będą właśnie jego bardziej faworyzować. Z punktu widzenia sportowego, nie chcę nic odejmować Stieglitzowi, ponieważ dał się poznać z dobrej strony. Zajechał kondycyjnie Balzsaya, tak samo Gutknechta. Robert ma za sobą spore doświadczenia. Jeżeli to będzie gala "polityczna", to bardziej stawiam na Abrahama.
Na pewno dobrze analizowałeś Abrahama, oglądałeś jego wcześniejsze pojedynki. Według mnie Niemiec pomału wychodzi z formy, to nie jest ten sam pięściarz co trzy, cztery lata temu. Nie odniosłeś takiego wrażenia po spędzeniu z nim dwunastu rund w ringu, że on nie jest już tak groźny jak kiedyś?
PW: Ciężko powiedzieć, wtedy ja nie byłem w super formie… Może faktycznie, obniżył troszeczkę loty, ale bije tak samo mocno, jak przedtem. W wadze super średniej rywalizuje się z większymi chłopami, masa jest większa i ciężko rozbijać przeciwników. Może obniżył loty, jeśli chodzi o podejście do treningów? Wydaje mi się jednak, że siła wciąż u niego pozostała, a może nawet się zwiększyła po przybraniu masy mięśniowej.
Czy Abraham ma jakieś inne zalety, poza wspomnianą już siłą fizyczną?
PW: Dobrze, że o to spytałeś. Jego drugim atutem jest szczelność. Ciężko się przebić przez jego podwójną gardę. Numerem jeden jest siła, na drugim miejscu właśnie obrona. Trzeba walić mocno, żeby rozbić podwójną gardę Abrahama. Gdy ja z nim boksowałem, to była na Niemca jedna metoda. Skorzystałem z niej tylko dwa-trzy razy, zdecydowanie za mało. Trzeba czekać na pierwszy cios, przyjąć go na blok i od razu odpowiadać. Z trenerem Andrzejem Gmitrukiem mieliśmy przygotowaną jeszcze jedną technikę – w momencie gdy on atakował, wchodziliśmy prosto w niego, czyli skracaliśmy dystans praktycznie do klinczu. Abraham bił po plecach, efekt tego był taki, że nie trafiał mnie czysto, ale po walce miałem ból pleców. Nie ukrywam, że do dzisiaj mam problemy z nerką.
Już teraz zapraszamy na kolejny odcinek magazynu SpaRING. Wtorek, 28 sierpnia, godzina 19:45, tylko na Bokser.ORG!