TAPIA NIE PRZEDAWKOWAŁ
W końcówce maja były mistrz świata trzech dywizji, Johnny Tapia (59-5-2, 30 KO), został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Albuquerque (Nowy Meksyk, Stany Zjednoczone). Miał 45 lat.
Tapia niemal przez całe swoje dorosłe życie walczył z uzależnieniem od narkotyków. Kiedy w 2010 roku zdecydował się na kolejny powrót, szczerze zapewniał, że boks trzyma go przy życiu i tylko częste walki mogą go uratować. Ostatni raz walczył w czerwcu ubiegłego roku, pokonał wówczas po ośmiu rundach dawnego championa IBF dywizji junior muszej - Mauricio Pastranę.
Autopsja wykazała, że przyczyną śmierci boksera nie było przedawkowanie narkotyków, ani medykamentów, od których był uzależniony przez większą część swojego życia, ale problemy z sercem. W ciele Tapii nie wykryto alkoholu, ani żadnych nielegalnych substancji, ale kłopoty ze zdrowiem były zdaniem lekarzy skutkiem ich wieloletniego zażywania. Johnny przybrał ringowy przydomek "Mi Vida Loca" [z hiszp. "moje szalone życie" - przyp. red.]. Uwiecznił ten napis także na swoim ciele oraz zatytułował nim swoją autobiografię.