BRADLEY: PÓJDZIEMY NA WOJNĘ!
Timothy Bradley (29-0, 12 KO) wciąż czeka na decyzję Manny'ego Pacquiao (54-4-2, 38 KO). Filipińczyk wkrótce dokona wyboru i wiele wskazuje na to, że zdecyduje się właśnie na rewanżowy pojedynek z Amerykaninem, który w czerwcu pokonał go po skandalicznej decyzji sędziów. "Pacman" wróci między liny 10 listopada, prawdopodobnie w MGM Grand w Las Vegas.
Bradley zdaje sobie sprawę z tego, że cały świat będzie z uwagą przyglądał się rewanżowi i zapowiada, że tym razem zleje Manny'ego "jeszcze bardziej", po prawdziwej wojnie. Ostre wymiany zapowiadał także przed pierwszą potyczką, ale gdy poczuł siłę Pacquiao, zmienił taktykę i unikał otwartej walki, zmuszając Filipińczyka do bezowocnego gonienia go po ringu.
- Żadnych wątpliwości. Je*** to. Chodźmy na wojnę, dla kibiców! - powiedział "Desert Storm". - Walka z Floydem może się odbyć, po prostu muszę tym razem dać Pacquiao lekcję, żeby do tego doprowadzić.
Jeżeli masz na myśli jako osoba, to jak najbardziej się zgodzę, bo jego kunszt bokserski stoi na wysokim poziomie, mimo tego, że nie jest wstanie rywalizować z "największymi".
a Bradley podobnie jak Martinez sa dla mnie duza zagadka jak mogli sie znaleźć w czołówce p4p ?
Bradley to rozumiem ale Martinez jak najbardziej zasługuje na swije miejsce w P4P.
Pokonał bezdyskusyjnie Williamsa po tym jak go oszukali, Pavlika również bezdyskusyjnie, a Dzindziruka totalnie zdeklasował o pozostałych już nie wspomnę.
Jest dużo racji w tym co mówisz. Widzisz, jednak ja jestem chyba z czasów średniowiecza i nie do końca podoba mi się taki rodzaj marketingu. Pokochałem boks właśnie za to, że dwóch facetów którzy poświęcają temu całe życie, wymieniają ciosy a na koniec potrafią podać sobie rękę i okazać prawdziwy szacunek. Najbardziej to bym oczekiwał, że Bradley po usłyszeniu werdyktu się nie zgodzi i odda pas Manemu ale jestem marzycielem...