MARQUEZ NAPISAŁ AUTOBIOGRAFIĘ
Juan Manuel Marquez (54-6-1, 39 KO) napisał książkę. Autobiografia zatytułowana „Tak, pokonałem cię, Pacquiao” zadebiutuje już w najbliższą niedzielę podczas odbywających się w Meksyku międzynarodowych targów książki. „Dinamita” zapewnia, że nie traktuje ona wyłącznie o jego świetnej trylogii z Filipińczykiem.
- To książka o tym, jak pracowałem na wszystko to, co osiągnąłem, o charakterze, odwadze i pożądaniu, a więc czynnikach niezbędnych do realizacji stawianych sobie celów. Przy pisaniu oczywiście skorzystałem z pomocy. To dla mnie bardzo ważna sprawa, bo ludzie mogą w ten sposób nieco lepiej mnie poznać – mówi Meksykanin.
Marquez ciągle liczy na to, że uda mu się jeszcze pokonać Pacquiao decyzją sędziów, a nie tylko jego kibiców. Wszystkie trzy pojedynki, jakie stoczył z „Pacmanem” były wyrównane, a zdaniem wielu obserwatorów „Dinamita” powinien wygrać przynajmniej jeden. Wkrótce może ponownie skrzyżować rękawice ze swoim wielkim rywalem – Marquez jest jednym z trzech kandydatów, spośród których Pacquiao wybierze zawodnika, z którym zmierzy się 10 listopada. Decyzję Filipińczyk ogłosi być może jeszcze w tym tygodniu.
Przeciez to nie chodzi o tytul, liczy sie przekaz tej ksiazki i to co sie w niej znajduje.
Burt A. Clements 120-107 | judge: Dave Moretti 119-108 | judge: Bill Lerch 118-109
Fakt, zwycięstwo Floyda w pierwszej walce z Castillo jest mocno dyskusyjne, nie ma w niej jednak mowy o wielkiej porażce Amerykanina, bo walka była wyrównana. Na gorszy występ Mayweathera wpłynęła min. kontuzja i parę innych czynników. Poza tym Money w rewanżu wygrał już bezapelacyjnie, czym się na pewien sposób zrehabilitował. W innych walkach nie ma raczej wątpliwości kto jest zwycięzcą, bo Floyd albo kończył je przed czasem, albo dość łatwo wygrywał i to z dużo większymi od siebie(Oscar, Cotto), bez żadnych umownych limitów czy catchwieghtów w stylu Pacmana.
czubski
Marquez wiedział na co się pisze. Nawet gdyby panowie spotkali się w niższej wadze tj. kilka lat wcześniej i tak dostałby lanie. Mayweather jest o klasę lub dwie lepszym zawodnikiem pod każdym względem i waga nic by tu nie zmieniła.
Co do trylogii z Filipińczykiem to dla mnie Marquez wygrał wszystkie walki, a wątpliwości można mieć tylko co do pierwszej z nich, w której jednak zwycięstwo Marquezowi i tak się moim zdaniem należało. Ich walki pięknie pokazują jak taktyka i technika a także inteligencja ringowa potrafią okiełznać jednowymiarowego zawodnika pokroju Pacquiao, nastawionego na dzikie ataki, nie potrafiącego za bardzo myśleć w ringu. Pokazują niestety również patologie tego sportu.
Data: 17-08-2012 14:50:25
zlal go ale jaka wage mial Floyd a jaka Marquez ? :)
PBM z JMM umówili się na limit wagowy 144 funty. Money przekroczył ten limit o dwa funty i za to zapłacił karę -- JMM wzbogacił się o kilkaset tysi $$$. W ringu różnica wagowa między nimi wynosiła niespełna 2 kilogramy. Czy to przez to Marquez został zdeklasowany w ringu ? Nie sądzę :)
Dobrze, że chociaż nie porównujesz - jak co niektórzy - tej sytuacji z wagą w tym pojedynku do karygodnych catchweightów jakie proponuję swoim rywalom Manny.