GUERRERO WIERZY W POKONANIE COTTO
W swoim ostatnim występie debiutujący w wadze półśredniej Robert Guerrero (30-1-1, 18 KO) pokonał na punkty Selcuka Aydina (23-1, 17 KO) i poczuł się gotowy na jeszcze większe wyzwania. "Duch", który wcześniej walczył w kategorii lekkiej, domaga się potyczki z Floydem Mayweatherem (43-0, 26 KO), ale przekonuje również, że mógłby z powodzeniem rywalizować z boksującym w dywizji junior średniej Miguelem Cotto (37-3, 30 KO).
- Wierzę, że mam odpowiedni zasięg rąk i szybkość, które pozwolą mi wyboksować Cotto. To umiejętności wygrywają walki, nie waga. Zrobię to bez żadnych umownych limitów i dodatkowych warunków, jak przedstawiciel starej szkoły - zapowiada Guerrero.
Wiadomo już, że szalenie popularny Portorykańczyk kolejny pojedynek stoczy 1 grudnia w Madison Square Garden w Nowym Jorku, gdzie przez lata zapracował sobie na status bohatera. Guerrero nie ma nic przeciwko wyjazdowi na Wschodnie Wybrzeże.
- Chętnie wybiorę się do Nowego Jorku. Na wyjazd do Danii zdecydowałem się, choć do walki pozostały dwa tygodnie. Tak robią prawdziwy wojownicy. Moje słowa zawsze znajdują pokrycie, to różni mnie od tych "wielkich mistrzów P4P". Walka z Cotto w Nowym Jorku byłaby dla mnie zaszczytem. To byłoby świetne widowisko dla fanów.
To co on ostatnio wygaduje: jaki jest fenomenalny i z kim to by nie wygrał, każe się zastanowić nad stanem jego portfela i/lub psychiki.
Ale jestem za walką z Miguelem.
Taka lekcja nauczy go pokory.
Biorąc pod uwagę motorykę obu bokserów, i stan rozbicia Cotto, w takiej walce postawiłbym na Guerrero.
pozdrawiam
"stan rozbicia" (cokolwiek to znaczy), to jakaś totalnie subiektywna ocena. Dla mnie Cotto nie jest rozbity.
Guerrero nie jest widowiskowy.
Nie posiada super techniki, czy demolujących ciosów.
Jest poprawnym średniakiem z niezłymi warunkami.
Kropka.
On może prosić gwiazdy o pojedynek, a nie szczekać o nie, bo nie ma żadnych argumentów dla wielkich TV, na dużą oglądalność.