REWANŻ Z BRADLEYEM MAŁO PRAWDOPODOBNY
Coraz mniej prawdopodobna wydaje się rewanżowa walka pomiędzy Mannym Pacquiao (54-4-2, 38 KO) a Timem Bradleyem (29-0, 12 KO). Jak mówi przebywający na Filipinach Bob Arum, promotor obu pięściarzy, amerykańskie telewizje boją się, że pojedynek „Pacmana” z „Desert Stormem” nie wygeneruje satysfakcjonujących zysków.
- Stacje w Stanach nie wierzą, że ta walka mogłaby być dochodowa. To jest problem, bo w takiej sytuacji telewizja nie wyłoży pieniędzy, które są niezbędne do organizacji pojedynku – tłumaczy promotor.
Pacquiao kolejną walkę ma stoczyć 10 listopada w MGM Grand w Las Vegas. Jeżeli jego rywalem nie będzie Bradley, wybór padnie na Juana Manuela Marqueza (54-6-1, 39 KO) lub Miguela Cotto (37-3, 30 KO). Z pierwszym Filipińczyk walczył trzykrotnie, raz remisując i dwa razy wygrywając. Wszystkie walki były jednak wyrównane i po każdej z nich, a szczególnie po ostatniej, nie brakowało głosów, że wygrać powinien „Dinamita”. Kontrowersji nie było za to przy okazji pojedynku z Cotto w listopadzie 2009 roku – Pacquiao wygrał przez techniczny nokaut w dwunastej rundzie. Wcześniej Portorykańczyk dwukrotnie był liczony.
- Wstępnie już wiemy, kto będzie rywalem Manny’ego, ale pracujemy jeszcze nad szczegółami umowy. O wszystkim poinformujemy prawdopodobnie pod koniec tygodnia – mówi Arum.
Ten pierwszy przegrał z Ortizem, werdykt nie podlegał żadnej dyskusji. Guerrero niczego wielkiego do tej pory nie dokonał, poza tym jest no namem co go dyskwalifikuje.
Jestem tez zadowolony, ze rewanzowa walka z Bradleyem się nie odbędzie, dwaj pozostali kandydaci maja moim zdaniem duzo wieksze szanse na wygrana.
To by dopiero było ciekawa..
"wali nas w sumie, czy chcemy zyskać sławę, odzyskać honor, czy coś udowodnić... ważne, żeby zarobic 17mln 285k $ zamiast 17mln 215k $"
Oczywiście przejaskrawiłem, ale wiadomo o co chodzi. Gdyby to byli goście z lat 50-70 to by na miejscu takiego Pacmana, poszli walczyć za darmo, aby nie pozostawić żadnych wątpliwości i pokazać kto tam naprawdę rządzi.
Trucizna, która trawi boks to oczywiście menedżerzy, takiego Boba Aruma tak samo jak wszystkich innych, powinno się odstrzelić.
Osobiście bardziej interesuje się MMA, boks po prostu ćwiczę stąd moje zainteresowanie, ALE na chwilę obecną takie UFC (na ktorym wzoruje się 50 cent) to jest po prostu boks bez minusów. Dana White prezydent UFC był i jest wielkim fanem boksu, patrząc na to co dzieje się z jego ukochanym boksem, postanowił, że uchroni MMA przed tego typu problemami i faktycznie patrząc z perspektywy czasu - _UCHRONIŁ_
1. Menedżerzy raczej ograniczeni są do roli gości załatwiających papierkowe sprawy za zawodników, nie mają żadnego przebicia i są przez UFC traktowani jak śmiecie. Wszystkie ważne sprawy UFC załatwia z zawodnikiem face to face.
2. Kwestia organizowania wymarzonych przez kibiców walk, to kwestia niekiedy zapytania na tweeterze: czy chcecie walke taką a taką? Jak kibice czegoś chcą, to zawodnik nie ma absolutnie jakiegokolwiek gadania. musi walczyć i nie wiem co by się stało jakby odmówił nie podając jakiegoś mega ważnego powodu - pewnie by go wywalili, ale jeszcze w sumie nigdy nie było takiej sytuacji.
3. Zawodnicy na topie walczą wyłącznie z zawodnikami na topie. Coś takiego jak unikanie walk, budowanie kariery, albo gadanie "za rok będę gotowy na mistrza" to rzeczy których NIGDY nie usłyszycie w UFC.
4. UFC jedna największa i najsolidniejsza federacja, która wykupiła wszystkich swoich największych konkurentów gwarantuje kibicom coś pięknego, mianowicie to że gala to po prostu MEGA GALA. Nie ma tam jednej walki a reszta śmiecie, w zdecydowanej większości karta walk jest tak zbudowana, że 2-3 walka od końca jest jeszcze bardziej emocjonująca niż ta o pas.
Ogólnie ze szczerego serca polecam oglądanie MMA, tzn. nie MMA.. UFC.
Ktoś kto ogląda słabo przygotowanych kondycyjnie zawodników, z mizernymi umiejętnościami na pewno nie polubi tego sportu. Jak się widzi takich cieciów z KSW bez kondycji, bez zapasów, ktorzy leżą jak chłop na babie, to wiadomo że się to nie podoba. Ale jak się ogląda gości ważących po 110-120 kg, ktorzy są u granic ludzkich możliwości, ktorzy fundują komuś KO w momencie jak człowiek na chwilę odwrócił się, żeby podnieść piwo, to tak jakby znów wróciło się do bokserkich lat 80tych. Praktycznie każda walka o pas wagi ciężkiej UFC, to takie emocje u kibiców i zagorzałe dyskusje niczym te przed walką Haye vs Władimir.
Tak się zaczęło w sumie od Aruma, zrobiłem dygresję do MMA. Kończąc całą swoją wypowiedz "precz z menedżerami i mówieniu o kasie w boksie zawodowym!"
A co z Floydem ? schowal sie do szafy ?
z kim,przeciez musi odzyskac jakis pas
Typie ale przeciez Pacman nie pozostawil zadnych watpliwosci kto jest lepszy wiec nie mam pojecia skad ten tekst.
Mnie również się wydaje, że zniknięcie boksu do poziomu niszowego jest bardzo prawdopodobne.
Deter: jakiejś tam szansy upatruje w TMT, mają kasę, coś mogą poprawić
"wali nas w sumie, czy chcemy zyskać sławę, odzyskać honor, czy coś udowodnić... ważne, żeby zarobic 17mln 285k $ zamiast 17mln 215k $"
Oczywiście przejaskrawiłem, ale wiadomo o co chodzi. Gdyby to byli goście z lat 50-70 to by na miejscu takiego Pacmana, poszli walczyć za darmo, aby nie pozostawić żadnych wątpliwości i pokazać kto tam naprawdę rządzi."
Popatrz na to inaczej. Ktoś zafundował Pacmanowi porażkę licząc, że ten weźmie rewanż i znowu ci sami zarobią. Dlatego Filipińczyk powinien bez namysłu odrzucić możliwość rewanżu, żeby nie bydź marionetką w rekach ludzi, którzy go wydymali. Choćby pieniądze były tam największe, powinien dla zasady już nigdy nie stanąć do ringu z Bradleyem, a nawet rozważyć, by nigdy nie stawać do walki o pas, który z taką łatwością można dać komuś, komu się nie należy.
khorne:
"By cos poprawili musieliby zalozyc nowa federacje. Sama grupa promotorska niczego nie zmieni."
Tylko i wyłącznie. Nowa federacja, nowe zasady. Ale nie nowa z nazwy. W stylu, że część ludzi odchodzi z jakiejś dotychczasowej i zakłada swoją. Całkowicie nowa. Złożona tylko z ludzi pałających nienawiścią do tego co jest i ludzi, którzy to reprezentują.
Żeby było coś lepiej w boksie zawodowym, to prawda, że musiałaby być jedna federacja, która by do siebie przekonała kibiców. Bo tak naprawdę przez brak ujednolicenia, tytuł mistrza świata nie oddaje tego kto tak naprawdę jest najlepszy na świecie. Sto pasów, sto tytułów.
Druga sprawa, że sędziować powinni fachowcy, a po każdej walce, nawet takiej z której werdyktem się nie zgadzamy, po dokładnym oglądnięciu walki kilka razy, precyzyjnym punktowaniu, każdy z nas powinien na koniec powiedzieć: "no faktycznie, nieźli ci punktowi, teraz już wiem, czemu to oni są sędziami, a nie ja". A w praktyce to wygląda tak, że punktują goście, którzy w moim mniemaniu, niczym się nie różnią od przechodnia ściągniętego z ulicy. Zupełnie jak w naszym sejmie, gdzie jakieś tam ciecie, głosują na coś czego nawet nie rozumieją.
"Żeby było coś lepiej w boksie zawodowym, to prawda, że musiałaby być jedna federacja, która by do siebie przekonała kibiców. Bo tak naprawdę przez brak ujednolicenia, tytuł mistrza świata nie oddaje tego kto tak naprawdę jest najlepszy na świecie. Sto pasów, sto tytułów."
Pisałem tutaj już wielokrotnie, że ujednolicenie poskutkowałoby jeszcze gorszą sytuacją. Boks jest sportem niewymiernym, ustalenie, kto jest najlepszy jest niemożliwe. Tytuł mistrza świata w boksie nie powinien bydź nigdy i nikomu przyznawany, bo nie ma takiej osoby i nie można jej wyłonić. Bokser A pokonuje boksera B, bokser B pokonuje boksera C, a bokser C pokonuje boksera A. Kto jest więc najlepszy?
Kolejna sprawa to różne gusta i oczekiwania. Federacyj bokserskich musi bydź wiele, gdyż ludzie są różni. Twierdzić, że ujednolicenie byłoby dobre, to tak, jakby twierdzić, że byłoby lepiej, gdyby tylko jedna firma na świecie produkowała samochody.
To, że liczne federacje nie dostarczają satysfakcji kibicom jest spowodowane nie tym, że jest ich wiele, ale tym, że nie różnią się między sobą. Mamy tak zwane "zunifikowane reguły", czyli ujednolicenie, które wszystko psuje. Co by szkodziło, gdyby w jednej federacji walki mistrzowskie trwały 15 rund, a w innej 12, albo 10?! Co by szkodziło, gdyby były różne systemy punktowania i różne metody dobierania sędziów?! Nic by temu nie szkodziło. Mielibyśmy konkurencję, dzięki której zasady i metody by się doskonaliły. Ponadto, potrzeby kibiców będących w mniejszości mogłyby bydź zaspokajanie. Przy jednym podmiocie mógłbyś co najwyżej przeprowadzić ankietę i zrobić tak, jak chce większość, czyli bydź może nawet wolę i oczekiwania 49% kibiców musiałbyś olać. W rzeczywistości byłoby jeszcze gorzej. Monopolista lekceważy swoich klientów, bo co mu kto zrobi? Na takiej samej zasadzie działa państwo.
Niestety nie podzielam Twojego zdania dotyczącego monopolu. W tym wypadku dla kibiców (w przeciwieństwie do zawodników) taki model się bardzo dobrze sprawdza.
Jedna mocna federacja i tak ma konkurencje w postaci innych sportów, nie może np. godzić w kibica cenami itp. zagraniami.
Co do możliwości ustalenia mistrza w przypadku UFC nie ma takiego problemu. Jeśli ktoś tam jest mistrzem, jest niekwestionowany, a każda jego obrona tytułu to poważny test. Nie ma jakiś tam dobrowolnych obron, które mamy w boksie. Mistrz taki jak np. Anderson Silva (16 udanych obron), czy GSP (9) to mistrzowie co do których mistrzostwa nikt w tym sporcie (ani zawodnicy, ani kibice) nie mają żadnych wątpliwości. Marzeniem każdego zawodnika z innych federacji, jest wygrać wszystko i zapewnić sobie przepustkę do walk u największego monopolisty. A później potwierdza się zawsze to samo: ktoś kto był mistrzem gdzie indziej, nie może przejść nawet mocnych średniaków i wsyscy przyznają, że: "jednak to inna liga"
"beniaminGT:
Niestety nie podzielam Twojego zdania dotyczącego monopolu. W tym wypadku dla kibiców (w przeciwieństwie do zawodników) taki model się bardzo dobrze sprawdza.
Jedna mocna federacja i tak ma konkurencje w postaci innych sportów, nie może np. godzić w kibica cenami itp. zagraniami."
Monopol się nie sprawdza. Powołujesz się na nowe formuły takie jak MMA, czy UFC, ale jest to wynik konkurencyjności, a nie centralizacji. Marzy Ci się centralizacja w boksie, ale kto miałby ją przeprowadzić? Czy prezesem nowej monopolistycznej federacji ma zostać Bob Arum? A nawet gdyby istniał sposób, żeby najlepsi ludzie wykonali to zadanie, to i tak owoce tej pracy będą gorsze, niż owoce wolnego rynku, gdyż wolny rynek działa przede wszystkim na zasadzie prób i błędów i dochodzi do rezultatów, których nikt nie byłby w stanie zaplanować. Innymi słowy nikt nie wie, jakie są najlepsze rozwiązania dla boksu ( poza tymi najbardziej oczywistymi ), ale rynek z czasem do tego dojdzie bezwiednie. I jeszcze jedno, jeśli w jakiejś dziedzinie monopol jest pożyteczny, to tylko w takiej, w której tworzy się on samoistnie. Nie wykluczone, że wolny rynek zaspokoiłby twoje wyobrażenie boksu. Może na początku byłoby 100 federacyj, ale 50 latach zostałoby 5 z czego jedna obsługiwałaby 99% rynku. Każdy oczywiście mógłby wejść na ten rynek, ale nie miałoby to sensu, gdyż tytuł tylko jednej federacji byłby brany na poważnie, a kibice nie czuliby, że im czegokolwiek brakuje w boksie. Mielibyśmy wówczas naturalny monopol.
astutus:
"Co do możliwości ustalenia mistrza w przypadku UFC nie ma takiego problemu. Jeśli ktoś tam jest mistrzem, jest niekwestionowany, a każda jego obrona tytułu to poważny test. Nie ma jakiś tam dobrowolnych obron, które mamy w boksie. Mistrz taki jak np. Anderson Silva (16 udanych obron), czy GSP (9) to mistrzowie co do których mistrzostwa nikt w tym sporcie (ani zawodnicy, ani kibice) nie mają żadnych wątpliwości."
Nie jest to tak proste jak Ci się wydaje. A jeśli ludzie pewnych rzeczy nie kwestionują, to zazwyczaj przez ignorancję. Od przyjętych reguł zależy, kto jest zostanie mistrzem. Jeśli mamy ważenie dzień przed walką, mistrzami zostają zwykle ci, których organizmy łatwo się regenerują po odwodnieniu. Zakażmy klinczy, a boks zdominują pięściarze ofensywni. Dodajmy rund, a mistrzami będą zazwyczaj sportowcy z najwyższą wydolnością. Problem jest taki, że są różne gusta, a przyjęcie jednego wzoru sprawi, że wszyscy o innych preferencjach będą niezadowoleni. Po co sobie taki problem brać na głowę?! Znasz przysłowie: :Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził"? Są pewne rzeczy obiektywne - jak uczciwość sędziowska. Ale jest cała masa rzeczy, które podlegają preferencjom.
Ludziom strasznie trudno rozstać się z myślą, że w boksie nie powinno się ustalać mistrza świata - ale takie są obiektywne fakty. Popatrz: kiedyś było kilka kategoryj wagowych, teraz jest 17. Czyli kiedyś było przykładowo 5 mistrzów świata, a teraz - nawet przy jednej federacji - byłoby 17. Ja jestem zdania, że ta liczba powinna stopnieć do 12. Innymi słowy 5 mistrzów świata utrąciłaby nowa zasada. I tak jest ze wszystkim. To nie bieg na 100 metrów. Tutaj jest bardzo złożona materia.
Szczerze moiwac nie rozumiem dlaczego wsrod tak wielu bywalcow tego forum wystepuje taki brak szacunku w stosunku do Tima Bradleya. Moim zdaniem gosc dal dobra walke, od poczatku do konca realizowal swoj plan taktyczny, nie lezal na deskach i co najwazniejsze w moich oczach sprawil Mannemu wiele klopotow. NIe wazne czy kogos skrzywdzono czy nie. Wynik pozostanie wynikiem i uwazam ze Pac sam powinnien dazyc do rewanzu zeby udowodnic przede wszystkim sobie, ze jest w stanie przejechac po Timie jak walec, ze moze go znokautowac nie pozostawiajac watpliwosci...tak wlasnie robili najwieksi w latach 70, 80, 90 !!
JMM w oczach sedziow przegral 2 z 3 walk z Mannym i choc wiekszosc ludzi mowi ze wygral te walki on chce "postawic kropke nad i". Dazy do walki dla wslasnej satysfakcji bo wie ze tak nalezy ze tak postepowali najlepsi. Tak tez powinien postapic Manny w przypadku Bradleya, ktory w nastepnej walce moze byc nawet lepiej przygotowany, gdyz wie czego sie spodziewac po Manny( z reszta Tim to twardy, ambitny chlopak nie odda niczego za darmo).
Walka z Marqezem to setny raz odgrzewany kotlet i prawdopodobnie bedzie przebiegala w ten sam sposob co poprzednie, z ta roznica, ze jesli walke zorganizuja w Mexico city to na punkty wygra ja Marquez, nastepnie Pac bedzie musial zadowolic sie ochlapami od Floyda i dozna kolejnej porazki konczac kariere w tragiczny sposob....