GROVES ZACHWYCONY AMERYKĄ
W sobotę pierwsze zwycięstwo w tym roku odniósł George Groves (15-0, 12 KO). Brytyjczyk na gali w Kalifornii pokonał przez TKO w 6. rundzie Francisco Sierrę (25-6-1, 22 KO). 24-latek docenia klasę meksykańskiego oponenta.
- Dokładnie tego się spodziewałem. Prosiłem Roberta Diaza [matchmaker grupy Golden Boy] o naprawdę solidnego rywala, Sierra na pewno zaliczał się do tego grona. Francisco mógł pochwalić się dobrym rekordem. On wie jak wyprowadzać ciosy, bije mocno – powiedział jedyny jak dotąd pogromca Jamesa DeGale’a.
Dla Grovesa był to drugi występ na amerykańskiej ziemi. Młokos ewidentnie jest podekscytowany wielkimi Stanami Zjednoczonymi i zapewne chętnie powróci na tamten kontynent.
- Czas spędzony w Stanach był znakomity. Uwielbiam tu przebywać. Za pierwszym razem popełniałem trochę błędów – specyfika walki w innej strefie czasowej, w innej kulturze jest różna. Generalnie, bokserzy w USA są lepsi – uważa Groves.