GREEN O 'WALCE PRAWDZIWYCH MĘŻCZYZN'
Już jutro po ponad półrocznej absencji na ring powróci Danny Green (31-5, 27 KO). Były mistrz świata w dwóch kategoriach wagowych skrzyżuje pięści z mającym słabość do przegrywania przed czasem Dannym Santiago (31-5-1, 19 KO). Walka zakontraktowana na dziesięć rund odbędzie się w Australii.
"Green Machine" w ostatnim występie przegrał boleśnie z Krzysztofem Włodarczykiem. W chwilę po tym pojedynku zapowiedział definitywny rozbrat z boksem, ale nie wytrzymał długo w tym postanowieniu. 39-latek na wczorajszej konferencji prasowej nieśmiało zechciał stwierdzić, że chyba jest w znakomitej formie…
- Moja szybkość, siła i ruchliwość jeszcze nigdy wcześniej nie były tak dobre. Tym razem podeszliśmy do treningów znacznie inteligentniej, nie męczyliśmy tak bardzo mojego ciała podczas obozu treningowego. Mój organizm wymaga mniej ciężkiej pracy – zakomunikował Green.
Ulubieniec kibiców z Antypodów nie zamierza sztucznie pompować atmosfery nienawiści przed tą konfrontacją.
- Nie ma między nami wrogości i złej krwi. Nie muszę nie lubić tego faceta, by spróbować go ciężko znokautować. W środę wykonam swoją robotę, Danny ma pewnie takie samo podejście. Santiago jest profesjonalistą, walczy przez całe swoje życie, więc nie będę się wydurniał próbując go przestraszyć przed wybiciem pierwszego gongu. Nie usłyszycie z moich ust głupich gadek. To będzie walka dwóch prawdziwych mężczyzn – dodał pochodzący z Perth pięściarz.
A to organizują już walki nieprawdziwych mężczyzn???
:P