CHAVEZ NARZEKA NA SKURCZE
Skurcze nóg stały się w ostatnim czasie najmodniejszą wymówką w przypadku porażki lub gorszego wystepu. Wprowadził ją Manny Pacquiao (54-4-2, 38 KO), a po "Pacmanie" powtarzali ją kolejni - m.in. Julio Cesar Chavez Jr (46-0-1, 32 KO).
Po porażce w rewanżowym starciu z Jorge Paezem Juniorem (32-4-1, 19 KO) w ten sam sposób tłumaczy się młodszy z synów największej legendy meksykańskiego boksu - Omar Chavez (28-2-1, 21 KO).
- To nie wymówka, ale musicie zrozumieć, że te skurcze wpłynęły na moją postawę. Nie byłem w 100% sobą. To zdarzyło mi się nie pierwszy raz, ale jeszcze nigdy skurcze nie były tak silne. KIedy promotor Fernando Beltran przyszedł do szatni, dziwił mi się, że jeszcze się nie rozgrzewam, ale wytłumaczyłem mu, że ból byłby zbyt silny i być może musiałbym wycofać sięz walki - powiedział 22-letni "El Businessman".