KHAN BIERZE CAŁĄ WINĘ NA SIEBIE
Amir Khan (26-3, 18 KO) postanowił stawić czoła krytyce i wziął na siebie pełną odpowiedzialność za dość nieoczekiwaną porażkę przed czasem z rąk Danny'ego Garcii (24-0, 15 KO). Brytyjczyk stanął również w obronie swojego szkoleniowca - Freddiego Roacha, którego część fachowców wini za złe nastawienie podopiecznego.
- Freddie to świetny trener. Całą winę ponoszę ja, to moja wina - powiedział 25-letni pięściarz z Boltonu. - Rzeczywiście niektórymi rzeczami zajęliśmy się niepotrzebnie, a innym poświęciliśmy za mało czasu podczas przygotowań, ale wspólnie to omówimy i wyciągniemy wnioski. To ja byłem w ringu i to ja popełniałem błędy. Nie mogę winić nikogo innego. Mój team wykonał świetną robotę.
Nie jest tajemnicą, że Khan czuje się odrobinę rozżalony, bo wśród podopiecznych Roacha zajmuje drugie lub nawet trzecie miejsce - za najbardziej popularnym pięściarzem świata Mannym Pacquiao (54-4-2, 38 KO) i wyrastającym na wielką gwiazdę Julio Cesarem Chavezem Jr (46-0-1, 32 KO).
- Przeanalizuję wszystkie możliwe opcje, w tym tygodniu będę o tym dyskutował z członkami zespołu. Jestem zadowolony ze współpracy z Freddiem, ale jest kilka rzeczy, które chciałbym zmienić. Dowiem się, co na temat występu uważa mój team i podejmę stosowne kroki. Nie będę się spieszył, może obejrzę całą walkę jeszcze kilka razy, żeby zobaczyć, co jeszcze wymaga poprawy. Jeśli zmienię trenera, to tylko na takiego, który będzie w stanie doprowadzić mnie do celu.