BOKS ZAKAZANY
Jedynym europejskich krajem zabraniającym boksu zawodowego jest Norwegia i wraz z Koreą Północną i Kubą stanowi swoistą antybokserską awangardę. Niektóre źródła wymieniają także Iran, ale nawet jeśli to prawda, niewiele to poprawia jakość grupy.
Na Starym Kontynencie cała historia rozpoczęła się w 1969 roku, kiedy to Rada Nordycka wezwała państwa stowarzyszone do zdelegalizowania boksu zawodowego i już w tym samym roku uczyniła to Szwecja. Zakaz ten obowiązywał tam aż do roku 2007, kiedy to, choć w bardzo okrojonej formie, zalegalizowano ponownie boks zawodowy, w dużej części adoptując reguły bezpieczeństwa stosowane w boksie amatorskim (walka nie mogła trwać dłużej niż 12 minut i nie więcej niż 6 rund, a lekarz ringowy mógł ją zatrzymać w każdej chwili).
W Norwegii delegalizacja odbyła się w czerwcu 1981 roku, kiedy to Odelsting, (nieistniejąca dziś izba niższa parlamentu) stosunkiem głosów 54 do 24 przegłosowała to prawo. Zatwierdzenie ustawy przez Lagting, czyli izbę wyższą, było już tylko formalnością. Wówczas oprócz przesłanek medycznych, poważnie potraktowano także argument „społeczny”, który głosił, że oglądanie boksu jest szkodliwe dla publiczności, oraz że w boksie zarabia się pieniądze raniąc się na wzajem.
Formalnie rzecz biorąc obowiązują dwa dokumenty regulujące tę sferę. Pierwszy to ustawa z 12 czerwca 1981 roku o zakazie boksu zawodowego. Są to zaledwie 3 paragrafy grożące karą do 3 miesięcy więzienia za finansowanie, organizowanie, uczestniczenie, sędziowanie czy sekundowanie zawodowym walkom bokserskim. Drugi przepis to kolejne 4 paragrafy pochodzące z 7 czerwca 2001 roku z tzw. prawa o nokaucie, które rozszerza zakaz na wszystkie pozostałe dyscypliny sportowe, w których dopuszcza się nokaut po uderzeniu lub kopnięciu w głowę. Przepisy precyzują także, że kask w tych dyscyplinach jest obowiązkowy, a więc ogranicza ich uprawianie jedynie do sportu amatorskiego.
Jedyną liczącą się siłą polityczną walczącą o zmianę tego kuriozalnego prawa jest Fremskrittspartiet (FrP), czyli narodowo-konserwatywna Partia Postępu. Już w 2007 roku złożyła ona odpowiedni wniosek, lecz czerwono-zielona koalicja rządowa zdołała go odrzucić, pomimo braku jednomyślności w jej własnych szeregach. Również Norweskie Stowarzyszenie Medyczne jest za utrzymaniem zakazu, szafując swym koronnym argumentem, że sport ten prowadzi do trwałych uszkodzeń mózgu. Lekarze wskazują na 500 śmiertelnych przypadków na przestrzeni ostatnich 60 lat i uważają, że nie można wspierać dyscypliny, której celem jest zranienie przeciwnika. Nie przekonuje ich nawet fakt, że na zawodowych ringach Europy, gdzie obowiązuje najbardziej restrykcyjny systemem licencjonowania, od wielu lat nie doszło do żadnego wypadku śmiertelnego (niektóre źródła mówią, że nawet od 1985 roku).
Ostatnia próba zniesienia zakazu miała miejsce w czerwcu tego roku, ale parlament (Storting), po raz kolejny odrzucił ten wniosek, skupiając się jednak przede wszystkim na polu medycznym, porzucając wreszcie niedorzeczne argumenty o szkodliwości oglądania pojedynków bokserskich. Politycy FrP obiecują, że zmienią prawo w 2013 roku, oczywiście pod warunkiem, że wygrają wybory, no ale kto do końca wierzy politykom...
Na tym jednak nie koniec problemów boksu w krainie fiordów i łososia. Jeśli od 1 stycznia 2013 roku Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Boksu (AIBA) uda się przeforsować planowane zmiany, zagrożone będzie także amatorskie uprawianie tej dyscypliny. AIBA, walcząc z drastycznym spadkiem zainteresowania boksem amatorskim, chce zrezygnować bowiem m. in. z kasków. Ruch ten ma przyciągnąć zawodowców na takie wydarzenia jak olimpiada oraz tchnąć nowe życie w tracącą sympatyków dyscyplinę. Podczas gdy na całym świecie propozycje te odbierane są z aprobatą, to w Norwegii, zakazującej walczenia bez ochrony głowy, będzie to gwóźdź do trumny dla boksu w ogóle. Póki co jednak reforma AIBA zmobilizowała władze związku, by energiczniej walczyć o zniesienie niekorzystnych przepisów, a ważną rolę w tej walce odgrywa przede wszystkim Cecilia Brækhus, mistrzyni świata federacji WBA, WBC, WBO oraz WPBF w kategorii półśredniej, która nawet w sądach europejskich gotowa jest walczyć o prawo do walczenia w swojej ojczyźnie.
Swego czasu Evander Holyfield nie odwiedził Norwegii twierdząc, że nie może przyjechać do kraju gdzie zdelegalizowano zawodowy boks. Norwescy zawodowcy do dziś walczą za granicą, głównie w Danii i Szwecji, a także na statkach pływających pod obcą banderą wzdłuż wybrzeży kraju. Co prawda nie ma żadnych oficjalnych badań opinii publicznej, ale z wszystkich internetowych sond wynika, że większość Norwegów chce wreszcie zmiany prawa w tym zakresie. Wielki sukces tegorocznej gali UFC w Sztokholmie pokazał jak bardzo Skandynawowie spragnieni są sportów walki na swoim terenie, a epizody takie jak ten z Holyfieldem jedynie zawstydzają przeciętnego Norwega, nie mówiąc już o tym, jak bardzo irytujący jest dla niego fakt, że jego piękna i bogata ojczyzna ma tak samo idiotyczne przepisy jak Kuba i Korea Północna.
Natomiast odnośnie bokserskiej tradycji w Norwegii to nie ma tego zbyt wiele. Mieli bodajże jednego mistrza świata na początku ubiegłego wieku i to wszystko. Ostatnio pretendentem był Evensen. Jest jeszcze Leif Larsen, ale on niewiele znaczy, to taki sportowiec, który próbuje sił w różnych sportach (lekkoatletyka, futbol amerykański, boks..) ciekawa postac ale pięściarz raczej słaby no i walczący w Hiszpanii.
W ogóle patrząc na ten kraj, to podbicie go zajęłoby niewiele czasu. Ludzie zniewieściali, ciągle mówi im się o niszczeniu agresji etc. Gdyby ich zaatakować to poddaliby się po kilku dniach ze strachu.
W boksie nie ma wielu śmiertelnych wypadków, częściej słyszę o jakichś atakach serca na piłkarskich boiskach niż o poważnych urazach odniesionych na ringach. W dodatku o tych o których się słyszy to z reguły zdarzają się w krajach gdzie jak wspomniałem, jest niski poziom medycyny, a zawodnicy walczą po kilka razy w miesiącu zbierając sporo na głowę (np w Azji czy Ameryce środkowej). Na, że tak powiem "cywilizowanym" szczeblu takie wypadki to rzadkość.
@petermanfredo
skoro mają takie prawo to widocznie są tez jego zwolennicy.Tworzą swoje panstwo po swojemu i nie widze powodu dla którego mieli bysmy sie tam wpierdalać bo jakoś ze Norwegom to przeszkadza to oficjalnie sie nie słyszy.bedą chcieli innego prawa to je zmienią, to jest cywilizowany kraj a nie postkomunistyczny burdel.
"nie mówiąc już o tym, jak bardzo irytujący jest dla niego fakt, że jego piękna i bogata ojczyzna ma tak samo idiotyczne przepisy jak Kuba i Korea Północna." - nie wiem czy smiać się czy płakać z takiego argumentu
BTW, Norweska mistrzyni świata, która walczy w grupie Sauerlanda złożyła do trybunału praw człowieka skargę, że jest dyskryminowana w Norewgii bo nie może tam uprawiać swojego sportu. Nie wiadomo tylko czy to cokolwiek da, chyba najpierw czerwoni muszą odejść od władzy w tym kraju.
Ale to nie jest tak, że są tego zwolennicy xd Przecież ten przepis stworzył lewicowy rząd który chce SIŁĄ narzucić określony porządek świata. Tak samo w Polsce Palikot czy SLD chcą narzucać światopogląd w kraju który jest kompletnym zaprzeczeniem ich wizji. Norwegia w historii słynęła z siły wikingów a teraz zabrania im się walczyć legalnie na ringach, to jakaś kpina z historii. Nie ma tutaj zwolenników poza ludźmi nasiąkniętych propagandą na tyle by uwierzyli w te bzdury.
To jedna strona medalu. Gdyż z drugiej mamy zakazywanie wolności przez Norweskie rządy. Boks zawodowy uprawiają dorośli faceci, w generalnie patrząc- całkiem bezpiecznych warunkach i mają do tego prawo. Poza tym najśmieszniejsze jest to, że widocznie Norwegia chce boksu zawodowego, skoro gdy szukam linków do różnych gal to widzę transmisje z norweskich stacji (czy też Norweskich użytkowników dzielących się streamami).
W skandynawii, tak wielce chwalonej przez znawców polityki ludzie są zaprzeczeniem człowieczeństwa. A to co forsują skandynawskie rządy powinno ludzi przerażać. Cóż z tego, że standard życia jest pozornie wysoki, jak nie masz swoich dzieci, Twój związek z kobietą nic nie znaczy i jesteś w państwie traktowany jak świnia, o którą trzeba dbać.
To w sumie ciekawe. Bo tutaj swój walczy ze swoim. Dyskryminacja i brak równości vs opiekuńcze-lewicowe prawo. Nie popieram boksu kobiet ale mam nadzieję, ze Cecilia coś ugra.
Swoją drogą co do argumentu z Koreą i Kubą to są to świetne argumenty. Popatrz jak wyglądają te państwa - one decydują o losach obywateli. Niewolnictwo, zepsucie, brak wartości poza wodzem.
To w sumie dotyczy jak i Korei, Kuby jak i Norwegii. Tam też mamy państwo opiekuńcze (czyli wg słownika poprawności politycznej - niewolnictwo, brak wartości no i wiara w jedyne słuszne wartości) ;)
1. Nie krzycz tak. Wszyscy słyszą.
2. Przyczyn wprowadzania beznadziejnych ustaw (abstrahując od boksu) szukałbym raczej gdzieś indziej.
3. Proponuję nie drążyć tego tematu i nie schodzić na tematy polityczne. Nie to miejsce.
Tego sie chyba jednak nie doczekam
Też tak uważam. Tzn tego że ustawki powinny być legalne. Oczywiście o ile dotyczą osób dorosłych. Policja jedyne co ma do roboty to oddzielić ich od 'niewinnych' by tym których to nie interesuje nie stała się krzywda.
"2. Przyczyn wprowadzania beznadziejnych ustaw (abstrahując od boksu) szukałbym raczej gdzieś indziej.
3. Proponuję nie drążyć tego tematu i nie schodzić na tematy polityczne. Nie to miejsce. "
1. Tzn gdzie?
2. No myślę, że to dobre miejsce. Sposób prowadzenia polityki państwa często ma wpływ na jakość boksu w danym kraju. Ta dyscyplina często jest zależna z działaniami rządów i często odbija się to pewną czkawką. Przykładem jest chociażby promowanie tego by nie być agresywnym etc (tutaj działania polityki społecznej) a także polityka ekonomiczna ma spory wpływ, gdyby w którymś kraju, eksperymentalnie tylko znieść wszystkie zasiłki i płace minimalną to uważam, ze w ciągu kilku lat pojawiłaby się spora liczba dobrych pięściarzy z tego kraju.
Politycy wprowadzają ustawy nie dlatego, że leczą swoje kompleksy, tylko dlatego, że tak kazał im ktoś z góry. Przy czym ta "góra" to w pierwszej kolejności lojalność partyjna (posłowie z danej partii głosują tak, jak zostało wśród nich ustalone). Nie wydaje się, żeby kilkudziesięciu członków danej partii głosującej za delegalizacją boksu miało kompleks na tym punkcie i leczyło go w ten sposób, a kilkudziesięciu posłów z innych frakcji takiego kompleksu nie miało.
Druga sprawa: tą "górą" jest też Unia Europejska (bierzemy pod uwagę ustawy dotyczące nie tylko boksu lub sportu w ogóle!). Wystarczy być świadomym, że polska Konstytucja musiała być zmieniona, bo jakiś Niemiec, czy Francuz stwierdził, że jest niezgodna z przepisami unijnymi.
I po trzecie: to co napisałem wyżej, być może sprowokuje niektórych do skomentowania. Z kolei kolejne komentarze będą źródłem jeszcze innych... i tak to się będzie kręciło. W konsekwencji będziemy mieli w tym temacie 300 wpisów, z czego może z 20 o boksie. Dlatego właśnie gadanie o polityce (przynajmniej w tym miejscu) nie ma sensu.
Komu nie odpowiada ten kraj niech tam nie jeździ nie pracuje i w ogóle go omija. Norwegowie płakać nie będą. Znam Norwegię doskonale i w sumie to ich sprawa że zabraniają boksu zawodowego. Niemniej młodzi Norwegowie lubią również boks a nie tylko sporty zimowe i myślę że kiedyś jeśli lobby miłośników szermierki na pięści będzie mocne to prawo w końcu zmienią ;) A tak na marginesie dodam że przed wojną boks był bardzo popularny w Norwegii pewnie niektórzy z was słyszeli o takich pięściarzach jak Sverre Sorsdal, Otto von Porat, Henry Tiller czy Erling Nilsen wszyscy oni zdobywali medale olimpijskie. A i zawodowców mieli znanych na przełomie lat 80' i 90' jak na przykład tragicznie zmarły mistrz świata WBO w wadze junior ciężkiej Magne Havna czy przeciwnik Michaela Spinksa najsłynniejszy Norweski pięściarz Steffen Tangstad. Pozdrawiam wszystkich fanów Norweskiego boksu!
Niestety obawiam się, że za Norwegią w przyszłości pójdą inne kraje w kwestii zakazu bosku. Bo póki co model państwa skandynawskiego uchodzi za bliski ideałowi. Wiele rozwiązań na polu edukacji, transparentności, egalitaryzmu, służby zdrowia czy ekologii starają się wprowadzić pozostałe państwa wysoko rozwinięte. myślę, że docelowo nasz kraj również idzie w tym kierunku. Społeczeństwo dobrobytu woli żyć tak jak w Skandynawii, czyli zdrowy tryb życia, mało dzieci, pacyfistyczne nastawienie, coraz słabsza pozycja mężczyzny, itp. a takie postawy nie sprzyjają popularyzacji boksu. Mimo iż mam mega pozytywny stosunek do modelu skandynawskiego społeczeństwa to akurat zakazu boksu nie popieram.
"W skandynawii, tak wielce chwalonej przez znawców polityki ludzie są zaprzeczeniem człowieczeństwa. A to co forsują skandynawskie rządy powinno ludzi przerażać. Cóż z tego, że standard życia jest pozornie wysoki, jak nie masz swoich dzieci, Twój związek z kobietą nic nie znaczy i jesteś w państwie traktowany jak świnia, o którą trzeba dbać."
ZSRR też był chwalony przez europejskich lewaków, a że socjalizm oznacza to, co oznacza co rusz trzeba wybierać sobie nowe obiekty do wielbienia. Oczywiście przyszłość Skandynawji jest taka sama, jaka była przyszłość ZSRR. Antykapitalizm zniszczy każde społeczeństwo.