WELLIVER: JUTRO WILLIAMS, POTEM POWIETKIN
Już jutro na chińskim ringu zaprezentuje się Chauncy Welliver (53-5-5, 20 KO). Przeciwnikiem notowanego w czołówkach światowych rankingów Nowozelandczyka będzie doświadczony Sherman Williams (34-11-2, 19 KO), którego ostatnim rywalem był Evander Holyfield. Stawką tego pojedynku będą regionalne, by nie powiedzieć egzotyczne, pasy WBO China Zone i WBO Asia Pacific.
Faworyzowany "Hillyard Hammer" nie boi się męskiej wymiany ciosów i z chęcią przyjmie zaproszenie do ringowej wojenki, jeśli takowe zostanie wystosowane.
- Jestem gotowy na każdy rodzaj walki, jaki on zaproponuje. Czuję się dobrze mentalnie. Sherman będzie chciał boksować? Nie ma problemu. Może postawi na bójkę? Świetnie, bo mam ochotę na trochę ulicznej bijatyki – mówił pięściarz, który do niedawna wymieniany był w gronie potencjalnych oponentów czempiona WBC Witalija Kliczki.
Welliver ma na koncie imponującą serię osiemnastu zwycięstw z rzędu. Blask tego osiągnięcia zdecydowanie gaśnie, jeśli przyjrzymy się dokładnie ofiarom 29-latka. Reprezentujący wyspy Bahama "Czołg" ma nie być kolejnym workiem treningowym.
- Williams jest solidnym testem, znacznie lepszym niż osiemnastu wcześniejszych moich rywali – zauważa Chauncy.
Marzeniem teamu Wellivera jest spróbowanie swoich sił z którymś z aktualnych mistrzów świata. Na celowniku znalazł się posiadacz "regularnego" tytułu WBA Aleksander Powietkin (24-0, 16 KO).
- Moim celem jest walka o mistrzostwo świata. Chciałbym zmierzyć się z kimś wymagającym, by móc zasłużyć na tę szansę. Mam na myśli Setha Mitchella i Johnathona Banksa. Zamierzam piąć się w rankingach i wywalczyć tym samym starcie z moim kumplem i mistrzem WBA, Saszą Powietkinem – zakończył notowany na 5. miejscu w zestawieniu WBC Welliver.
Śmiać się czy płakać niewiadomo...Zwracam uwagę na słowo OSIEMNASTU