ORTIZ PODDAŁ SIĘ WBREW NAROŻNIKOWI
Osman Rodriguez, boxingscene.com
2012-06-24
Ubiegłej nocy Victor Ortiz (29-4-2, 22 KO) zaprzepaścił szansę na wielki pojedynek z Canelo Alvarezem. "Vicious" toczył z Josesito Lopezem (30-4, 18 KO) wyrównany bój i nieoczekiwanie poddał się po dziewiątej rundzie.
Chwilę później okazało się, że Victor doznał złamania szczęki po jednym z ciosów rywala. Kontuzja okazała się na tyle poważna, ze Ortiz nie chciał kontynuować walki, choć namawiał go do tego trener Danny Garcia.
- Josesito przestawił mi szczękę. Miałem otwarte usta, a on trafił i złamał mi szczękę. Nie mogłem zamknąć ust. Wydaje mi się, że doszło do tego na początku dziewiątej rundy. Narożnik chciał, żebym walczył dalej, ale naprawdę nie mogłem - tłumaczył były mistrz świata wagi półśredniej.
Sam Ortiz powiedział do sędziego, że "jaw is broken". Nie targał się, że chce walczyć tylko chyba chciał iść do Lopeza mu pogratulować czy coś ale sędzia kazał mu siadać ...
Świetna walka, oglądając ją miałem jednak w głowie myśli - "Kuźwa! Gdzie Ortiza na Alvareza wypuszczać, z taką obroną??" Victor, który dopiero od roku walczy w półśredniej kontra Alvarez, który jest ogromnym junior średnim? Koniec końców, może dostanie jakiegoś pełnoprawnego gościa ze swojej kategorii, typu Lara, Trout czy nawet Molina. Szkoda w sumie, że Kirkland zwiał, też byłaby spoko walka.