KOLEJNA WYGRANA JENNINGSA
Na gali w Prudential Center trzecie tegoroczne zwycięstwo odniósł kreowany na przyszłego mistrza świata wagi ciężkiej Bryant Jennings (14-0, 6 KO). Tym razem 27-letni "By By" zdeklasował w 10. rundowym pojedynku Steve'a Collinsa (25-2-1, 18 KO). Sędziowie byli jednomyślni i wszystkie starcia przyznali Filadelfijczykowi (100-89, 100-89, 100-89).
Niewiarygodna (ok. 25 cm) różnica w zasięgu ramion była bardzo widoczna od pierwszej rundy. Szybki i dobrze poruszający się po ringu Jennings punktował rywala lewym prostym, do którego dokładał także inne uderzenia. Collins ambitnie odpowiadał, ale pogromca Siergieja Liachowicza pozostawał dla niego nieuchwytny.
W trzecim starciu Jennings zaczął rozbijać mniej utalentowanego rodaka, który jednak wciąż nie dawał a wygraną. W czwartej odsłonie "By By" zastosował się do zaleceń narożnika i skupił się na obijaniu tułowia, co szybko przyniosło efekt. Twardy Collins przyjmował kolejne ciosy, ale po piekielnym prawym podbródkowym wylądował na linach i sędzia ringowy Lindsey Page zdecydował się liczyć go na stojąco.
Minuta przerwy wystarczyła Collinsowi na dojście do siebie i choć w piątej rundzie nadal strasznie obrywał, przez cały czas próbował odpowiadać. W końcówce szóstego starcia Jennings znów zdołał zaskoczyć twardziela z Teksasu serią ciosów z doskoku, ale tym razem Collins nie był poważnie zraniony.
Kolejne trzy minuty walki to dalsza dominacja Jenningsa, który był prawie nieomylny i bił rywala jak worek treningowy. Fenomenalna kombinacja z początku ósmej rundy pokazała, jak znakomitą szybkością rąk dysponuje "By By". Bryant trafiał ze wspaniałą skutecznością, lecz nie potrafił przełamać przeciwnika. Do samego końca Jennings zasypywał Collinsa uderzeniami we wszystkich płaszczyznach, ale nie był dziś w stanie zrobić niczego, by odebrać rywalowi chęć do walki.
W zasadzie zgadzam się z tobą, z tą różnicą, że moim zdaniem Mitchell ma inne jeszcze atuty poza mocnym ciosem. Ciekawe natomiast jest to, że Jennings chce w jednej z kolejnych swoich walk zmierzyć się z Sethem, co w momencie, gdy żaden z nich nie osiągnął jeszcze pełni swoich bokserskich możliwości, uważam za duży błąd.
Nie zgadzam się.
Można by było taki pojedynek porównać do Fury vs Chisora albo Groves vs Degale. Porażka w takim pojedynku kariery nie stopuje jednakże GBP na bank ma inne plany wobec Mitchella.
Sama walka nic specjalnego , jedne i te same akcje , cios ani słaby ani mocny. Szczęka chyba nieprzetestowana.
Trzeba poczekać , jak bracia odejdą to może coś zdziała ale to gdybologia. Trzeba czekać.