JEFF: PACQUIAO ZOSTAŁ OBRABOWANY
Nie milkną echa po fatalnym werdykcie, który w nocy z soboty na niedzielę pozbawił Manny'ego Pacquiao (54-4-2, 38 KO) tytułu mistrza świata WBO w wadze półśredniej. W obronie Filipińczyka stanął również Jeff Mayweather, który przyznał "zwycięskiemu" Timowi Bradleyowi (29-0, 12 KO) zaledwie dwie rundy.
- To było straszne oszustwo. Moim zdaniem Pacquiao wygrał co najmniej 10 rund, ale trudno przyznać Bradleyowi nawet te dwa starcia. Dałem Bradleyowi wszystkie względnie wyrównane odsłony. Tylko w dziesiątej rundzie boksował dobrze, w każdej innej był wyraźnie gorszy - powiedział ceniony trener.
Przed walką Mayweather dawał 28-letniemu pięściarzowi z Kalifornii spore szanse na pokonanie Pacquiao, ale nie uważał Bradleya za wybitnego boksera. - To było jasne, że technicznie jest on po prostu dziki. Miał dobry lewy prosty, a Pacmana łatwo trafia się tym ciosem. Jab to w zasadzie jedyna skuteczna broń w arsenale Bradleya. Trzeba mu oddać, że był bardzo waleczny i pokazał serce do walki. Próbował bić się z Pacquiao, choć brakuje mu siły ciosu. To nie był beznadziejny występ w jego wykonaniu, po prostu został zdominowany.
- To prawda, że walka nie wzbudzała zainteresowania. Zostało im ponad 2,000 biletów, a zwykle pojedynki Pacquiao szybko są wyprzedawane. Po prostu nikt nie słyszał o Bradleyu - dodaje Jeff. - Pacquiao też nie zrobił na mnie wrażenia. Zdominował rywala, ale znów walczył dziko. To nie był ten zachwycający Pacquiao, który jakiś czas temu imponował wszystkim.