ZAPOMNIANY MISTRZ - JURI ARBACZAKOW
Był typowym wytworem starej radzieckiej szkoły boksu. W ringu walczył jak zaprogramowany. Szybki, z solidnym ciosem, konsekwentny, nieugięty i nienaganny technicznie. Zawsze wykorzystywał nawet najmniejszy błąd rywala. Kim jest opisywany zawodnik? To pierwszy zawodowy mistrz świata z Rosji Juri Arbaczakow (23-1, 16 KO).
Jego pasmo sukcesów i eksplozja talentu rozpoczęła się w 1989 roku, kiedy to jako amator najpierw został mistrzem ogromnego Związku Radzieckiego, następnie zwyciężył w Mistrzostwach Europy w Atenach, a do tego ‘dorzucił’ złoty medal Mistrzostw Świata w Moskwie. W sumie odniósł 165 zwycięstw i poniósł 21 porażek.
W 1990 roku korzystając z dobrodziejstw jakie przyniosła ze sobą osoba Michaiła Gorbaczowa, Juri wyemigrował do Japonii. Słusznie wychodząc z założenia, że w tych czasach w swoim pogrążonym w chaosie przemian rodzinnym kraju nie osiągnie już nic więcej. Tak oto kraj kwitnącej wiśni stał się na wiele lat jego drugim domem, gdzie stoczył praktycznie wszystkie swoje zawodowe walki. Po raz pierwszy jako profesjonał zadebiutował w lutym 1990 roku. Mając zaledwie 6. pojedynków na koncie w lipcu 1991 wywalczył wakujące mistrzostwo Japonii w wadze muszej, nokautując już w 1. odsłonie niejakiego Takahiro Mizuno (4-6, 1 KO).
W czerwcu 1992 roku Arbaczakow przeszedł do historii sportu. Tego dnia na ringu w Tokio zdemolował w ciągu 8. rund pochodzącego z Tajlandii Muangchaia Kittikasema (25-4, 17 KO). Dzięki temu został czempionem dywizji muszej federacji WBC i pierwszym zawodowym mistrzem świata pochodzącym z byłego Związku Radzieckiego.
Po tym odniesionym we wspaniałym stylu zwycięstwie skromny Rosjanin szybko zdobył sławę i uznanie znających się na boksie Japończyków. Swoją klasę potwierdził ponownie gromiąc w rewanżu Kittikasema, tym razem jednak znokautował go w jego ojczyźnie. Zaraz potem wypunktował twardego i wymagającego Amerykanina Ysaisa Zamudio (45-9-1, 17 KO). Po kilku kolejnych odniesionych w świetnym stylu zwycięstwach we wrześniu 1995 roku stanął do obrony swojego pasa z niebezpiecznym Chatchai Sasakulem (65-4, 40 KO). Po 12. zaciętych rundach pochodzący z Bangkoku i niepokonany do tej pory Taj, musiał uznać wyższość rosyjskiego mistrza przegrywając jednogłośnie na punkty.
Rok później podczas pojedynku z urodzonym na Okinawie Takato Tougchim (23-4, 19 KO), Juri mimo iż zwycięża przed czasem w 9. rundzie, to jednak zwycięstwo okupuje kontuzją prawej ręki. Po walce okazuje się, że złamanie jest poważne i wyklucza go ze startów przez ponad rok. Podczas jego nieobecności tytuł WBC Interim w kategorii muszej zdobywa jego stary znajomy Sasakul. Dzięki temu w listopadzie 1997 roku na oczach licznie zgromadzonych kibiców w Sapporo, znowu dochodzi do ich starcia. Tym razem górą jest młodszy Taj, który bez problemów zdetronizował wyraźnie zardzewiałego po długiej przerwie Arbaczakowa i jako pierwszy, a zarazem ostatni zmazał ‘0’ w jego rekordzie.
Po tej przegranej Juri mimo zaledwie 31 lat postanowił zakończyć karierę. W sumie na tronie WBC panował od roku 1992 do 1996 notując w tym czasie 9. udanych obron i będąc powszechnie uważanym za jednego z najlepszych pięściarzy wagi muszej tamtych lat. Doceniając jego osiągnięcia sportowe, w mieście Kemerowo położonym w południowo-zachodniej Syberii skąd pochodzi Arbaczakow, rozgrywany jest co roku amatorski turniej bokserski na jego cześć. Mający 46 lat zawodnik korzysta z uroków sportowej emerytury.
Kolejny raz, po biografii Carmena Basilio, składam autorowi wyrazy uznania. Tak trzymaj! Na pewno wiele osób dowiedziało się dopiero z tego artykułu, że był taki pięściarz.