NIEUNIKNIONA KOLIZJA
Ma dopiero 21 lat, a na swoim koncie 40 zwycięstw w tym 29 przez nokaut, 1 remis i 0 porażek. Mowa oczywiście o mistrzu świata wagi junior średniej federacji WBC, utalentowanym Meksykaninie Saulu Alvarezie (40-0-1, 29 KO). Od czasu gdy w październiku 2005 roku, mając 15 lat ten rudowłosy chłopak podpisał kontrakt zawodowy, idzie przez ringi zawodowe jak burza, tocząc nierzadko po 7 pojedynków rocznie. Dopiero w roku 2010 zwolnił nieco, ale i klasa jego rywali wyraźnie wzrosła. Każda z jego ofiar legitymowała się znanym nazwiskiem i budzącym respekt rekordem.
Podczas swojego ostatniego występu 5 maja na wielkiej gali Cotto- Mayweather w Las Vegas, Saul dorzucił najcenniejszy skalp. Tym razem z goryczą porażki z rąk młodego wilka musiał pogodzić się przyszły członek Holu Sławy, legendarny Shane Mosley (46-8-1, 39 KO). Oczywiście 40-letni mistrz świata trzech kategorii wagowych dawno już nie jest tym samym zawodnikiem co kiedyś, ale łatwość z jaką ‘Canelo’ demolował ‘Sugara’ przez 12 rund wprawia w podziw nawet największych jego sceptyków.
Tym zwycięstwem Meksykanin podtrzymał świetną passę i potwierdził, że rozwija się w błyskawicznym tempie, czego dowodem są takie nazwiska w jego nieskalanym rekordzie jak, chociażby Ndou, Hatton, Rhodes, Gomez, czy Cintron. Dlatego ostatnia walka z Mosleyem była tylko potwierdzeniem ciągłego progresu jego formy i realnych marzeń o dominacji w bokserskim świecie.
Bez wątpienia już teraz mógłby się zmierzyć z najlepszymi junior średnimi, nie omijając nawet wspaniałego Floyda Mayweathera Jr. (43-0, 26 KO). Być może nie byłby jeszcze w stanie go zdetronizować, ale zmusiłby go do wspięcia się na wyżyny i maksymalnego wysiłku. Jestem pewien, że po rozgromieniu jeszcze kilku klasowych rywali Alvarez będzie murowanym kandydatem do zlikwidowania ‘0’ w metryczce czarnoskórego króla list P4P.
Dzięki odpowiedniej budowie ciała Meksykanin z pewnością nie poprzestanie też na jednej kategorii. Bez wątpienia w przyszłości będzie sobie radził równie dobrze w dywizji średniej. Gdyby ‘Canelo’ zdecydował się na taki krok, wówczas kibiców czekałoby niezwykłe starcie z jego rodakiem. Przecież czempionem WBC w tej właśnie wadze jest równie młody, niezwykle popularny i niepokonany syn legendy ringów, 26-letni Julio Cesar Chavez Jr. (45-0-1, 31 KO). Taka walka wydaje się być nieunikniona jeżeli obydwaj nadal będą zwyciężać. Znając meksykańską dumę, honor i serce do walki, nie będzie trudno skonfrontować ze sobą i umieścić w ringu powyższą dwójkę. Wszystko jest tylko kwestią czasu…i pieniędzy oczywiście.
To chyba junior nie jest Meksykaninem ;_;
A ja jednak w to wątpię. W średniej jego warunki fizyczne będą bardzo skromne w porównaniu np. do takich bokserów, jak Pirog (185 cm), Lee (188 cm), Andrade (185 cm), czy Sanchez (189 cm). To może być poważny problem dla Alvareza.
Z kolei Julio Cesar Chavez Jr do junior średniej nie zejdzie na bank, w średniej pewnie też długo nie zostanie (osobiście nie wierzę w walkę z Martinezem). Jeśli przegra z Lee, na pewno nie będzie mieć motywacji, żeby dalej tracić masę. Natomiast, w przypadku zwycięstwa pewnie zwakuje pas i powalczy o wakat w super średniej (Sulaiman się postara, by Ward do tego czas miał diamentowy, różowy, czy inny gówniany pas) z jakimś bezpiecznym rywalem.
Tak więc, podobnie, jak rok temu, nadal uważam, że panowie się w ringu nigdy nie spotkają.
Dojdzie do walki Martineza z Juniorem i jeszcze się zdziwisz, że ją młody wygra (nie jestem fanem Chaveza).
A czasem nie nabierze masy z wiekiem, co utrudni mu robienie limitu?
i mam pytanie nie związane z tematem, co jeśli zawodnik wygrywa pierwsze 2-2,5 min walki a później drugi rusza do huraganowego ataku zadajac kilka celnych ciosów. Czyja jest runda? (np Wilczewski Abraham i chyba Huck Afolabi)
tego, którego promotor jest bogatszy:(