FURY: HAYE PRZEGRA, BO...
Mistrz Irlandii w wadze ciężkiej Tyson Fury (18-0, 13 KO) wierzy w zwycięstwo Derecka Chisory (15-3, 9 KO) w brytyjskiej walce stulecia. Rywalem owianego złą sławą "Del Boya" ma być oczywiście David Haye (25-2, 23 KO), a wzbudzający ogromne emocje pojedynek odbędzie się 14 lipca na stadionie West Hamu w Londynie. "Hayemaker" traktuje to starcie w ramach osobistej wendetty i takie podejście może go zgubić.
- Haye wraca na ring z prostej przyczyny – chce udowodnić, że jest prawdziwym mężczyzną. Przeciwko Władimirowi Kliczko nie był sobą. David podchodzi do tego starcia bardzo osobiście. Takie zaangażowanie emocjonalne w stosunku do Chisory nie jest wskazane, dlatego [Haye] przegra – stwierdził Fury, który w ubiegłym roku pokonał Chisorę na punkty.
Kibice na wyspach z niecierpliwością czekali na konfrontację Fury’ego z Davidem Price’em (12-0, 10 KO), ale zgody nie wyraził ten pierwszy. 23-latek czuje niechęć do medalisty olimpijskiego i obrzuca go nieprzychylnymi epitetami. Tyson nie zamierza oglądać sobotniej walki niedoszłego konkurenta z Samem Sextonem.
- Będę za granicą. Poza tym, nie mam ochoty patrzeć na niego. Price jest bumem! On znajduje się zaledwie na poziomie krajowym, a ja jestem numerem cztery na świecie. Gdybym zgodził się na pojedynek z nim, straciłbym kontrakt ze stacją Channel 5. Wobec tego oferowaliśmy mu 100 tysięcy funtów, a David odrzucił tę ofertę. Ten facet nie ma jaj - zakończył Fury.