TRZYRUNDOWY SPACEREK PROKSY
Redakcja, Proksa.pl
2012-05-10
Dokładnie 3 rundy trwało starcie Grzegorza Proksy (27-1, 20 KO) z Rudolfem Vargą (1-2, 1 KO) i zakończyło się jego zwycięstwem przez TKO. Jak przyznał zaraz po walce Grzegorz, więcej było w tym biegania za przeciwnikiem niż boksu.
Pojedynek, który odbył sie w ramach gali boksu zawodowego w Budapeszcie (w limicie wagi super średniej), nie miał jednak znaczenia typowo sportowego, a jego głównym celem było przetarcie się po dość poważnej kontuzji łuku brwiowego oraz spełnienie warunku, wedle którego ostatni pojedynek przed walką o tytuł musi być zwycięski.
Zatem teraz już nic nie stoi na przeszkodzie żeby 7 lipca "Super G" stoczył na gali w Sheffield rewanżowy pojedynek z Kerry Hopem (17-3, 1 KO), którego stawką będzie pas EBU.
Taki pech (kontuzja, brak trenera, gorszy dzień, sędziowie idioci, życiowa walka Hope) nie zdarza się dwa razy. Grzesiek go rozsadzi.
Trzymam kciuki za odzyskanie Ebu i drogę po duże pasy
"Walkę i tak wygrał, niestety zapaskudzili mu rekord."
I to jest właśnie problem. Ten kult zera w rekordzie. Dziś każdy chce mieć zero w rekordzie i będzie obijał takich leszczy Bóg jeden wie jak długo, żeby przypadkiem nie wtopić z jakimś średniakiem. Tyle tylko, że na średniakach i dobrych zawodnikach można się rozwijać, a na kelnerach można co najwyżej stać lub co gorsza cofnąć się w rozwoju. Czy taki Orlando Salido jest słabym zawodnikiem? Ma przecież tyle porażek w swoim rekordzie, a przejechał się dwa razy po nieskazitelnym Lopezie. Dlaczego? Bo nigdy nie bał się wyzwań i dziś przeżywa dni chwały. A Lopez? A Lopez pękł jak balonik razem ze swoim rekordem.
Drugie pytanie jakie mi się nasuwa, to co miała dać Grześkowi walka z tym Węgrem? Rozumiem że musi odbudować się po walce z Hope (którą podobno wygrał, więc po czym się odbudowywać?), ale czy ta odbudowa ma być pobiciem jakiegoś zupełnego bokserskiego zera? Zawodnik pokroju Proksy, a przynajmniej taki, jakim się go przedstawia, na tym etapie kariery (tuż przed dominacją w swojej wadze...jak słyszę) nie powinien nawet wychodzić do gościa z rekordem 1-2, bo jest to po prostu żenujące.
Ta walka od strony sportowej nie miala dac Grzegorzowi nic i bylo to wiadome od poczatku. Jedyne co miala mu zapewnic to prawo do walki o pas EBU.
Moim zdaniem nie nalezy tego wyrzucac naszemu piesciarzowi - mam wrazenie, ze on sam jest troche zawstydzony nia, bo nigdzie o niej nie wspominal przez dlugi czas - wydaje mi sie, ze gdyby mial mozliwosc to, w ogole by o niej opinii publicznej nie informowal.
Jedno co mnie zdziwilo to taktyka tego Wegra, bylem przekonany ze postanowi przewrocic sie po pierwszym lewym prostym a on mial ambicje przetrwac do konca.
Wydaję mi się, że Grzesiek potraktował tą walkę jako czystą formalność. Ma już zakontraktowaną walkę z Hopem o EBU. Przepisy są takie, że walcząc o EBU trzeba mieć wygraną ostatnią walkę. Ta walka nie miała na celu podbudowanie jego kariery tylko załatwienie formalności, dlatego nie ma co się podpalać i poczekajmy do lipca wtedy przeciwnik będzie lepszy, a po ewentualnej wygranej mam nadzieję, że przeciwnicy będą tylko lepsi od Walijczyka.
wielki MISZCZ PROKSA bije takich typow hahahaha i co, pewnie sie chwalic bedzie ze w 3 rundzie pokonał tego przeciwnika
on sie cofa w rozwoju, co to ma byc! ogladalem to walke, proksa byl bezradny w tym co robil, przecwinik boksowal na wstecznym i non stop kontrował wolnego jak masło prokse! to było słabe, proksa potknal sie o swoje nogi i przypadkiem musnal tego kolesia a on wpadl na sedzie i zlamal sobie reke. tak oto na prawde sie ta walka skonczyla, ZALOSNE!
Jeżeli walczył z kontuzją, z debilami w narożniku oraz w słabym dniu to kimże jest Proksa?
Czas napisać prawdę - Proksa to amator, który przez tyle lat nie zrozumiał konieczności posiadania silnego zaplecza promotorsko-trenerskiego. Tylko bezmyślny amator jedzie na obcy grunt, w dodatku bez trenera. Tylko amatorzy siedzą w "Węgierskich Górkach" w Bankach Spółdzielczych.
Talent w boksie to nie tylko fizyczność ale minimum oleju w głowie, które pozwala znaleźć właściwych ludzi do współpracy. Proksa nie ma więc talentu. Proksa to rozczarowanie i z Hopem rozczarował nie pierwszy raz. I nie ostatni.
Zmień sobie ksywkę na PolskiGłupek.
Walka miała na celu wyłącznie spełnienie formalności wymaganych przez federację.
Po drugie Proksa nigdzie się tą walką nie "chwalił" (gdzie???)
Zgadzam się,nie użyłbym tak mocnych słów,ale ująłeś meritum sprawy.
I to jest właśnie problem. Ten kult zera w rekordzie. Dziś każdy chce mieć zero w rekordzie i będzie obijał takich leszczy Bóg jeden wie jak długo, żeby przypadkiem nie wtopić z jakimś średniakiem. Tyle tylko, że na średniakach i dobrych zawodnikach można się rozwijać, a na kelnerach można co najwyżej stać lub co gorsza cofnąć się w rozwoju. Czy taki Orlando Salido jest słabym zawodnikiem? Ma przecież tyle porażek w swoim rekordzie, a przejechał się dwa razy po nieskazitelnym Lopezie. Dlaczego? Bo nigdy nie bał się wyzwań i dziś przeżywa dni chwały. A Lopez? A Lopez pękł jak balonik razem ze swoim rekordem.
popieram, fajny post, Glen Johnson z 16 porażkami takze nie jest słabym piesciarzem.
Zero w rekordzie wygląda fajnie, gdy jest zrobione w sposób w jaki zrobił to Mayweather, bo np "0" Wawrzyka mnie na razie nie przekonuje.
Niestety masz sporo racji. Problemem Proksy jest zaplecze znaczy jego brak i mentalność autarkiczno-lojalnościowa wobec ludzi go otaczjących. Nic już z Grześka nie bedzie, szkoda.