MITCHELL: 'NIGDY SIĘ NIE PODDAM'
Duże wrażenie mógł wywrzeć kolejny występ Setha Mitchella (25-0-1, 19 KO), który w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu przez techniczny nokaut w 3. rundzie zwyciężył Chazza Witherspoona (30-3, 22 KO). Amerykanin potrafił przyznać, że w pierwsza odsłona walki nie potoczyła się po jego myśli.
- Rzeczywiście, wstrząsnął mną, ale szybko zdołałem się pozbierać. Pozbierałbym się nawet gdyby udało mu się posłać mnie na deski. Niektórzy bokserzy poddają się po znalezieniu się na macie, ale ja do tej grupy nie należę. Nigdy się nie poddam. Nie mówię, że nie można mnie pokonać, ale nie poddam się nigdy – mówi 29-letni Mitchell.
- Zwyciężyłem w głównej mierze dzięki ciosom na korpus. Witherspoon po prostu nie miał na nie skutecznej obrony. Dużo pomógł mi też lewy sierpowy, nad którym tak dużo pracowaliśmy na treningach. Dzisiaj znakomicie mi wychodził – cieszy się amerykański bokser, który właśnie po uderzeniu lewym sierpowym po raz pierwszy posłał rywala na deski w 3. rundzie.
Od grudnia 2009 roku, kiedy to Mitchell wygrał na punkty z cenionym journeymanem Zackiem Page'em, w kolejnych dziesięciu pojedynkach do ich zakończenia potrzebował maksymalnie pięciu rund. Być może najbliższym rywalem Amerykanina będzie jego rodak, rosły Michael Grant. Pojedynek o mistrzostwo świata coraz bliżej...
mitchel ma słabą obrone jak go przecietny chazz podłaczył kila razy do prądu. to nie rokuje to dobrze przed ew walką z Włądem!
jeszcze musi sie duzo uczyć i zbierać doświadczenie!