HOPKINS: SKREŚLANO MNIE JUŻ WIELE RAZY
Bernard Hopkins (52-5-2, 32 KO) przypomina swoim krytykom, że w przeszłości skreślano go już wielokrotnie - miał przegrać z Felixem "Tito" Trinidadem, Oscarem De La Hoyą, Antonio Tarverem, Kellym Pavlikiem i Jeanem Pascalem, lecz każdemu z nich udzielił bolesnej lekcji pokory.
W nocy z soboty na niedzielę na gali w Atlantic City 47-letni "Kat" stanie do rewanżowej walki ze znakomitym Chadem Dawsonem (30-1, 17 KO). Większość krytyków jest przekonana, że pierwszy pogromca Tomasza Adamka upora się z odchodzącą legendą. 29-letni "Bad" Chad wciąż jest u szczytu formy, odzyskał dawny głód boksu i uchodzi za lepszego pięściarza od Tarvera, Pavlika i Pascala (z którym nota bene przegrał). Czas również nie działa na korzyść Hopkinsa.
- Byłem skazywany na porażkę przed walkami z Tarverem i Pavlikiem. Tym razem daje się mi nieco większe szanse. Szkoda, wolałbym, żeby stawki bukmacherów były jeszcze wyższe, bo moi ludzie chcą trochę zarobić. Zdeklasowałem Tarvera, Pavlika i kilku innych dobrych zawodników, którzy nie mieli potem szansy, by pokazać w pełni swój talent, bo po lekcji boksu ode mnie byli zdrujnowani psychicznie i fizycznie. W większym stopniu jednak mentalnie i duchowo - oświadczył pewny siebie B-Hop.
Jak dla mnie
1. Na jednym miejscu Pernell Whitaker i RJJ
3. Lennox Lewis
B-Hop w drugiej piątce...
Takie pytanie : Czy Hopkins byłby w waszym TOP 3 P4P z lat 90?"
W poznych latach dziewiedziesiatych Hopkinsa nie zaliczalem nawet do pierwszej dwudziestki, ale to byly inne czasy a Bernarda droga do uwielbienia zaczela sie tak naprawde w 2001 po zwyciestwie nad Trinidadem.
...kto twoim zdaniem byłby zwycięzcą pojedynku Whitaker vs Maywather gdyby oczywiście było możliwe aby spotkali się w soich prime?"
Gdyby spokali sie w swoich najlepszych momentach, nie mam watpliwosci iz ogladalibysmy cudowna walke dwoch znakomitych piesiarzy, ale Mayweather bylby tym, ktorego widzialbym jako zwyciezce. Floyd to geniusz w boksie zawodowym.
BOKSERSKIE NOTATKI ANDRE…
Marzec, 1996
Zupelnie przypadkowo znalazlem sie w Atlantic City na gali bokserskiej transmitowanej przez HBO, gdzie walka wieczoru byl pojedynek podopiecznego Emmanuela Stewarda, nadziei amerykanskiej nowej fali Dannella Nicholsona i polskiego “Bad Boy” Andrew Goloty. Tego drugiego znalem tylko z walki z Samsonem Po’uha, ktora stala sie slawna w kregach fanow boksu tylko i wylacznie z jedenego powodu , a mianowicie dosc niecodziennego uzycia zebow w czasie walki w wykonaniu “polskich szczek” czyli Mr. Goloty. Powiedzenie “I had to bite the motherfucker” przeszlo juz do historii boksu zawodowego …lol… Ale zacznijmy od poczatku. Znajomi moich Rodzicow, wiedzac iz bede w Atlantic City przez kilka dni, postanowili zaprosic mnie na urodziny ich corki Sharon, ktora byla zaledwie kilka lat mlodsza ode mnie i wlasnie rozpoczela studia ekonomiczne w jednym z nowojorskich uniwersytetow. Z przyjemnoscia skorzystralem z zaproszenia, gdyz w gruncie rzeczy nie mialem wowczas zadnych planow na weekend. Imprezka urodzinowa byla znakomita a moja uwage przykula piekna blondynka o imieniu Asia. Jak dowiedzialem sie pozniej z rozmowy, urodzila sie w Chicago, jej rodzice byli Polakami a ona sama studiowala wowczas prawo miedzynarodowe na Harvard. Byla to dla mnie niespodzianka, ze spotkalem kogos z Mass w Atlantic City a do tego tak seksownego i blyskotliwie inteligentnego. Pare drinkow pozniej zostalem wcisniety do starej Toyoty i wraz z Asia i jeszcze dwiema dziewczynami udalismy sie w kierunku pobliskiego Convention Center. Jak sie okazalo, mieli oni wykupione bilety na gale bokserska a jeden z ich znajomych zachorowal i nie byl w stanie sie pojawic ani na urodzinach ani na wieczornej gali. Tak wiec wszyscy, jezeli sie nie myle bylo nas wowczas wszystkich 12-14 osob, znalezlismy sie porzadnie podcieci na gali, na ktora z pewnoscia nie planowalem jechac… Nazywalo to sie bodajze “Night Of The Young Heavyweights” czy tez cos w tym stylu. Przyznam sie, ze ogladalem tylko ostatnie cztery walki wieczoru, ale zaciekawily mnie tylko ostatnie trzy. David Tua w spektakularny sposob znokautowal w pierwszej rundzie wspieranego przez grupe kibicow z Puerto Rico – Johna Ruiza i musze sie przyznac iz byl to zabojczy nokaut. Jednego i drugiego widzialem wowczas po raz pierwszy na zywo, aczkolwiek Ruiz byl mi znany ze wzgledu na fakt, ze trenowal w poblizu Bostonu i kilkakrotnie slyszalem jego nazwisko jako potencjalnego “latynoskiego mistrza ciezkiej”…Kolejny pojedynek, to spektakularnie zbudowany Shannon Briggs zostal zatrzymany w trzeciej rundzie walki z Darrollem Wilsonem. Jeden ze znajomych Sharon byl dosc dobrym kumplem goscia z obozu Briggsa, wiec po walce mielismy szanse zrobic sobie zdjecie z Shanonnem. Niestety Wilson byl niedostepny, ale jak historia definitywnie wskazuje, nikt dzisiaj Wilsona nie pamieta, wiec i zdjecia z nim znaczylyby z pewnoscia niewiele wiecej niz zdjecie z pierwszym lepszym przechodniem na ulicy…lol… Wreszcie walka wieczoru, przed ktora byla dosc dluga przerwa. Pare piw pozniej na ringu po raz pierwszy w zyciu zobaczylem Andrew Gotote. Asia, jego wielka fanka, juz przed walka byla tak podniecona, ze jak sie pozniej okazalo musialo sie miedzy nami skonczyc tym czym sie skonczylo, a jednoczesnie zaistnielismy jako para od tego wlasnie weekendu… Wracajac do walki wieczoru, Nicholson byl najwyrazniej faworytem HBO, gdyz cala uwaga stacji byla na nim skupiona ale Golota generowal uwage publiki, ktora spodziewala sie kolejnego “wypadku w czasie pracy”… Oczekiwania zostaly nagrodzone w jednej z pozniejszych rund, kiedy to Andrew zaplikowal Nicholsonowi zabojczy strzal z glowy, ktory omalze nie zakonczyl pojedynku. Polak te walke wygrywal bez wiekszych problemow a Steward wsciekal sie w narozniku Darnella i wyraznie wykrzykiwal cos do niego w czasie poszczegolnych rund. W osmej rundzie nastapil koniec Nicholsona, ktory byl juz kompletnie bezsilny i niezupelnie zdajacy sobie sprawe z tego co sie stalo. Golota wygladal wowczas na znakomicie przygotowanego fizycznie zawodnika, celebrowal spokojnie swoje zwyciestwo z grupa polskich i polsko-amerykasnkich fanow, w cichym szmerze bialo czerwonych flag. Pierwszy raz w zyciu widzialem wowczas na zywo entuzjazm tych, ktorych znacie z transmisji tv z pozniejszych walk Goloty… Niesamowita atmposfera stworzona przez bialo-czerwonych przypominala mi cos, co tylko moglem zaobserwowac wczesniej w czasie jedynego Super Bowl, na ktorym mialem szanse byc zanim ukonczylem trzydziestke…Bardzo chcielismy sie dopchac do Jima Lampleya by zrobic sobie jakies zdjecie z nim rowniez, ale byl taki chaos, ze zdecydowalismy sie jechac do klubu tanecznego by zakonczyc noc w dobrym stylu… Pamietam, ze pierwszymi myslami, ktore przewinely mi sie niedzielnego poranka przez umeczony alkoholem umysl, byly mysli zwiazane z Asia i… Golota… Troche smieszne, gdyz Asi juz niemalze nie pamietam, a Golota jest wciaz jedna z tych postaci bokserskich, ktore mnie fascynuja do dnia dzisiejszego… Byla to pierwsza gala bokserska, z ktorej sporzadzilem notatki dla wlasnego uzytku. Dzisiaj dziele sie nimi z wami po raz pierwszy… Nastepne to wspomnnienia z Madison Square Garden w New York i slynnej juz gali z udzialem Riddicka Bowe & Andrew Golota. Bedzie pachnialo przelana krwia…
Mam nadzieje, ze sie wam podobalo?
Zaznaczam, ze takie zabawy "prime vs prime" sa zawsze tylko zabawami i jako takie powinny byc traktowane.
Co do półciężkiej to raczej nie była to wybitna waga byli wielcy jak Archie Moore, Charles, Bob Foster itp...ale moim zdaniem najlepszy był Roy Jones. choć ci najlepsi w tej wadze nie trafiali się razem :(
Czasem zastanawiam się czy najlepszym bokserem nie był Hearns - był sk.rwysyńsko dobry. Tyle że miał niesamowitego niefarta w najważniejszych walkach.
Z starym Whitackerem raczej nie wygrał, z Quarteyem też było prawie równo z Carrem się namęczył, Mosley w pierwej walce poprostu znalazł na niego sposób (druga to już wał) a to prime Oscara.
Sądzę że z Leonardem by nie wygrał a Thomas Hearns by go rozniósł
Cóż, walka byłaby raczej dziwna z uwagi na style, ale sądzę, że o wiele lepszy był Whitaker. Sweet Pea poradził sobie w podobnym stylu z Oscarem do Mayweather, z tym, że Oscar w walce z Sweet Pea był prime a Pernell zmierzał ku końcowi kariery a z Mayweatherem past prime i Mayweather był młody...
Pernell w dodatku miał pewien błysk którego nie posiada Floyd.
Mosley w pierwszej walce trafil na nieprzygotowanego Oscara - odciagnietego od boksu, skupionego na karierze muzycznej.
OLDH nie byl w zadnym wypadku przereklamowany. Mistrz olimpijski, MS w 6 kategoriach wagowych ( bez zadnych umownych limitow jak w przypadku Mannego), zwalowany w swoich najwazniejszych walkach (Tito i II Mosley).
Z Carrem sie meczyl ? Widzialem te walke przynajmniej 3 razy. Oscar wygrywal wszystkie rundy a na koncu zafundowal KO palce lizac.
Z Qarteyem sie zgodze, ze sie meczyl, ale Iki byl swietnym piesciarzem, a Oscar w tamtej walce udowodnil, ze ma charakter.
Z Whitackerem wygral - stary wyjadacz wiecej pajacowal, niz boksowal.
Oscara nikt, oprocz Mannego ( z wiadomych przyczyn ) nie rozniosl, wiec nie sadze, aby zrobil to szklany Hearns. Tak samo z Leonardem- cala trojke to scisla czolowka swojej kategorii i wynik moglby pojsc w kazda strone, nie mozna przewidziec wyniku takich starc (tak jak OLDH vs Tito mialo byc bardzo wyrownana walke, a skonczylo sie na lekcji boksu i dominacji jednego zawodnika).
...OLDH vs Tito mialo byc bardzo wyrownana walke, a skonczylo sie na lekcji boksu i dominacji jednego zawodnika..."
Nie wiem czy dobrze zrozumialem? Sugerujesz, ze walka De La Hoya - Trinidad byla jednostronna afera???
Zadał również więcej celnych ciosów. Wg mnie ta walka to bardziej kwestia umowy i danej sytuacji tak samo było z Floyd vs ODH. Wynik mógłby iść w obie strony i nikt by specjalnie nie rozpaczał. Kontrowersje kontrowersjami i byliby zwolennicy obu werdyktów...Tylko w obu przypadkach wygrane poszły do młodych, obiecujących i z '0' w porażkach. :)
Data: 27-04-2012 17:33:56
Na jakim programie i kiedy mozna obejzec walke Hopkinsa?Maywatera i walke Mosleya?"
Polsat Sport w nocy z soboty na niedzielę. Początek transmisji pewnie około 3:00. Galę Cotto vs Mayweather też pokaże PS.
Jaka tu jest analogia walki Pernella z ODH do walki ODH z Floydem? Rozumiem ludzi, którzy walkę Floyd vs. De La Hoya widzieli tylko na boxrec i jak widzą "SD", to krzyczą - WAŁ, ale już pisałem pod innym tematem, że zwycięstwo Floyda nie podlega tu żadnej dyskusji.
Jeśli przywołasz walkę z Castillo, to owszem, mogę się zgodzić, ale nie ze Złotym...
Poza tym ciekawa dyskusja :)
kibicuje Mistrzowi czyli B. Hopkinsowi ...Dawson mnie nigdy niczym nie porwal ...o sorry raz jak mu Tomek przycelowal ...
Co do analogii to chodzi mi o styl zawodników i o to, że również sporo opinii słyszalem, że to Pernell mógł wygrać. Tutaj raczej było w obu przypadkach przekazanie pałeczki gdyż gdyby ktoś chciał to mógłby zmienić wyniki dla starych mistrzów ;p
Zawsze zależy na co się bokserów mierzy!na tyle może być przereklamowany. Oscar był kreowany na supergwiazdę boksera wszech czasów itp. gdyby mówiono o nim, że jest bardzo dobrym bokserem pisałbym że był niedoceniany....
Uważam, że Oscar był ćwierć klasy za takimi geniuszami jak Robinson, Roy Jones, Ali, Floyd, Hearns itp.
bokserów jak Marquez, Morales, Barrera, nawet Junior Jones wszyscy cenili ale nikt nie robił z nich takich gwiazdorów jak z Oscara... a żaden z nich nie był od Oscara gorszy!!
Ps. Mosley wygrał dzięki świetnej taktyce. - jego bezpośredni prawy na lewy Oskara był doskonały.
Z Whitakerem byla taka sytuacja, ze Oscar powinien po prostu wygrac to zdecydowanie, a sie cala walke meczyl. Ale jak bardzo niewygodny styl ma Pernell, kazdy wie.
cop
Owszem. ODLH vs Tito to bylo , jak to nazwales "jednostronna afera". Oscar wrecz osmieszyl w tamtym pojedynku Trinidada i pokazal, ze jest o klase lepszym piesciarzem. W zasadzie ta porazka byla wiecej warta, niz wiele jego zwyciestw. Oscar wygral lekko 8 rund, 3 ostatnie oddal. Zreszta...w tym calym "uciekaniu" bylo sporo przesady. Oscar walczyl z defensywy, wykorzystujac genialna prace nog- nawet w 10. rundzie, kiedy zaczal swoja "ucieczke" niemilosernie karcil Tito lewym prostym i jego ciosy dochodzily do celu.
Mosley wygral I walke dzieki temu, ze Oscar objal zla taktyke i wdal sie w bojke. W drugiej walce Mosley jakos nie znalazl sposobu na walczacego z dystansu lewym prostym, troche nudnego, aczkolwiek niesamowicie skutecznego Oscara. Pomijam fakt, ze Mosley sam przyznal, ze uzywal niedozwolonych srodkow. Tak wiec Oscar pobil dwoch sterydziary.
Ja nie slyszalem opinii, aby De La Hoya mial byc bokserem wszechczasow i nigdy bym sie nie odwazyl postawic go wyzej niz Robinsona , Leonarda, Hearnsa, ale wymienilbym go obok nich.
Swoją drogą, muszę zobaczyć walkę Dorsey vs. Paez, wg CompuBox najgorszy przekręt w historii naliczania statystyk ciosów :D
http://www.boxingscene.com/forums/view.php?pg=compubox-worst-decisions-2011
Ciekawe podsumowanie. Na 2012 już też można ładne tabelki ułożyć. Rios - Abril, czy Cloud - Campillo.
cop
Owszem. ODLH vs Tito to bylo , jak to nazwales "jednostronna afera". Oscar wrecz osmieszyl w tamtym pojedynku Trinidada i pokazal, ze jest o klase lepszym piesciarzem. W zasadzie ta porazka byla wiecej warta, niz wiele jego zwyciestw. Oscar wygral lekko 8 rund, 3 ostatnie oddal. Zreszta...w tym calym "uciekaniu" bylo sporo przesady. Oscar walczyl z defensywy, wykorzystujac genialna prace nog- nawet w 10. rundzie, kiedy zaczal swoja "ucieczke" niemilosernie karcil Tito lewym prostym i jego ciosy dochodzily do celu..."
Zgadzam sie, ze Oscar powinien tamten pojedynek wygrac, ale byl on jednak bardziej wyrownany, niz wynika to z twojego opisu. Oceniajac jakakolwiek walke, wiele zalezy od samego faktu czy danego boksera lubimy czy tez nie, wiec w przypadku wyrownanych rund, jest niemalze naturalne iz przyznajemy je tym, ktorych faworyzujemy.
Mysle, ze zachowanie Oscara w czasie ostatnich trzech rund bylo duzym bledem strategicznym i niestety poniosl on jego konsekwencje.
Co do walki z Tito niestety się zgodzę(bo kibicowałem Felixowi, nawet ostatnie rundy to "ucieczka" Oskara z niezłą kontrą i nieskuteczna pogoń Tito. Na mój gust gładka wygrana Oscara.
przypadkowo czytam co tu pod tematem glownym [wiadomo z jakiego powodu ] a tu taki rodzynek ...dzieki Cop ..."
You're welcome...Od czasu do czasu jak bedzie wialo nuda na forum, wrzuce cos ze swojego notatnika wspomnien bokserskich...
Ciekawy link :) Mysle, ze autor powinien bardziej brac pod uwage procent o jaki wiecej ciosow celnych doszlo, a nie ilosc - bardziej miarodajna statystyka.
To apropo tematu: CompuBox punchstats
Total Punches Mosley De La Hoya
Landed 127 221
Thrown 496 616
Pct. 26% 36%
Punch stats: De La Hoya (263/648), Trinidad (116/462)
ALe wszystko chyba przebije walka Holyfielda z Lewisem :D
http://www.fightclubwriter.com/2011/07/the-worst-decisions-in-boxing-part-1/
Warunki przeciętnego boksera z Cruiser, cios z półciężkiej. Jeden z najszybszych bokserów ever.
Nikt się nie spodziewał, że Durana rozniesie jak dzieciaka.
steward zawsze powtarzał że to najlepszy bokser z jakim kiedykolwiek pracował. Moim zdaniem Hearns byłby nawet minimalnym faworytem z Royem Jonesem w średniej i Floydem w półśredniej.
Ps.. jego tz. "szklana szczęka" była przesadzona byle kto i byle jakim ciosem go nie przewracał
- Hagler był w dużych kłopotach zanim Hearns złamał sobie prawą rękę na jego głowie.
- Z leonardem prowadził bardzo wyraźnie na punkty! choć faktycznie to jego wina że nie zachwował czujności do końca ale i walka była zdecydowanie za wcześnie przerwana jak na bój o taką stawkę tym bardziej że Hearns miał ogromną szansę się wybronić..
- rewanż Hearns wygrał bardzo wyraźnie, dwa razy rzucił leonarda na dechy i ...nawet Leonard przyznał że Thomas zasłużył na wygraną.
Hearns był po prostu wielkim pechowcem.
Warunki wykorzystywał wręcz idealnie!! choć na inny sposób niż bracia K. np. Jak już mocno podstarzały ograł Hilla. Duran nawet nie śnił że się do niego zbliży
Z drugiej strony trzeba podziwiac to co osignal w boksie oraz fakt ze bedac w tym wieku nie "odcina kuponow" od slawy oraz nazwiska, tylko jest mistrzem i z kazdym moze jeszcze realistycznie wygrac. Poniewaz Kat jest nieprzewidywalny, to wszystko moze zdarzyc sie w tej walce.
Jest tez duza szansa ze mlodszy oraz silniejszy bokser, po prostu wygra. Napewno nie bedzie to "po prostu" bo Kat cos "wymysli", aby odmienic losy walki na swoja korzysc.
Takie walki napewno chce sie ogladac bez wzgledu na to kto wygra!