BOJCOW: 'LUDZIE NIE CHCĄ OGLĄDAĆ KLICZKÓW'
Denis Bojcow (31-0, 25 KO), nadzieja Rosjan i niemieckiej grupy Universum Box-Promotion na sukcesy w wadze ciężkiej, odniósł się do zapowiedzi swojego promotora Waldemara Klucha, który oznajmił, że już jesienią tego roku jego zawodnik może powalczyć o tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej z Witalijem (44-2, 40 KO) lub Władimirem Kliczką (57-3, 50 KO).
- Nie chcę jeszcze zapowiadać tej walki. Oczywiście, że chcę zostać mistrzem, ale rozmowy mogą różnie się potoczyć. Zanim stanę do walki z Witalijem lub Władimirem chciałbym zmierzyć się jeszcze z równie wysokimi rywalami jak Kliczkowie. Chcę być pewien, że jestem gotowy ma walkę o mistrzostwo świata. Ludzie chcą oglądać ładny boks, a nie to, co pokazują Kliczkowie - twierdzi Bojcow.
26-letni pięściarz mieszkający w Hamburgu skomentował też ostatni występ swojego znajomego Aleksandra Powietkina (24-0, 16 KO), który w lutym po wielkich mękach wygrał na punkty z Marco Huckiem. Bojcow nie chce walczyć z "Saszą", ale powodem nie jest zbyt duży respekt przed jego umiejętnościami.
- Sądziłem, że Saszka poradzi sobie bez problemów, nie spodziewałem się po Hucku tak dobrej walki. Powietkin chyba nie był fizycznie przygotowany do tego występu. Zazwyczaj w ringu wygląda zupełnie inaczej. Z Saszką nie chciałbym walczyć. To mój krajan – on pochodzi z Kurska, ja z Orła. Znamy się z reprezentacji Rosji. Spotykaliśmy się, zartowaliśmy. Jeśli będzie konieczność... Taki jest boks, trzeba wyłaniać najlepszych. Przyjmę to wyzwanie – mówi Bojcow.
Podopieczny Artura Grigoriana po raz ostatni na ring wyszedł dziesięć dni temu w Kolonii, kiedy to po przeciętnym występie wygrał na punkty z Dominickiem Guinnem (33-9-1, 22 KO).
Jasne! Marzą o oglądaniu Bojcowa z łotewskimi bumami...