AFRIZAL COTTO NIE ŻYJE
Były mistrz organizacji Pan Asia Boxing Association w wadze piórkowej Afrizal Cotto (20-7-1, 11 KO), zmarł po walce z Irvanem Baritą Marbunem. Stawką tego pojedynku było mistrzostwo kraju. Ostatni pojedynek 30-letniego pięściarza odbył się 31 marca w zachodniej części Dżakarty. Przegrał go przez jednogłośną decyzję sędziów. Po zejściu do szatni źle się poczuł, zaczął wymiotować, a na koniec stracił przytomność.
W szpitalu okazało się, że doznał wylewu krwi do mózgu, dlatego niezbędna była operacja. Ta, jak się później okazało, nie przyniosła rezultatu. Afrizal zmarł 4 kwietnia, kilkanaście dni przed swoim ślubem.
- On miał wziąć ślub 15 kwietnia. To jest najsmutniejsze - powiedział o tym tragicznym finale Azhar Latif, menedżer ofiary.
- To kolejna, wielka tragedia w historii naszego boksu. Musimy teraz zrobić wszystko, aby w przyszłości nic takiego się już nie powtórzyło - powiedział prezes krajowego związku Anton Sihombing.
http://www.boxingscene.com/muhammad-afrizals-death-now-investigated--51470
Straszna strona boksu (i wielu innych sportów, nie tylko walki)...
Niech spoczywa w spokoju.
Dobrze napisane...
Racja.
Sport to zdrowie. Ale nie sport zawodowy. Zauważ, że kilka razy rocznie można przeczytać np. o śmierci piłkarza podczas meczu. Więc wypadki śmiertelne to nie tylko domena sportów walki.
http://ofsajd.onet.pl/newsy/mistrz-w-stanie-zawieszenia,1,5079141,artykul.html