WILCZEWSKI: 'TO BYŁA SYZYFOWA PRACA'
Nie przyniosła powodzenia Piotrowi Wilczewskiemu (30-3, 10 KO) wyprawa do Kilonii, gdzie w głownej walce gali grupy Sauerland Event uległ na punkty Arthurowi Abrahamowi (34-3, 27 KO). Po porażce 33-letni pięściarz z Dzierżoniowa nie szuka usprawiedliwień, ale daje do zrozumienia, że w sobotni wieczór jego wygrana graniczyła z cudem. Noc z niedzieli na poniedziałek podopieczny Andrzeja Gmitruka spędził w szpitalu z powodu grypy żołądkowej, co przed pojedynkiem utrzymywano w tajemnicy. Kilka dni okazało się zbyt krótkim okresem, aby zdołał wrócić do pełni sił. "Wilk" przyznał, że w ringu brakowało mu "pary", a w osiągnięciu sukcesu i tak mogliby przeszkodzić sędziowie punktowi. O tym, że w mimo wszystko wyrównanej walce przychylnym okiem patrzyli oni na 32-letniego Abrahama, mogą świadczyć rezultaty na ich kartach: 119:108, 118:109, 118:109.
Mam też wątpliwości, co do wybranej taktyki. Moim zdaniem Wilczewski zaboksował zbyt ofensywnie. Ataki na schowanego za szczelną gardą Abrahama pochłaniały wiele energii, a ich efekt był niewielki, bo niewielki procent ciosów dochodził celu. Tych sił potem brakowało do odpierania ataków Abrahama. Wilczewski wzorował się chyba na Frochu, ale daleko mu było do siły ciosów Anglika. Ciosy Frocha przebijały gardę Abrahama, a ciosy Wilczewskiego tylko się od niej odbijały. Chyba trzeba było się bardziej wzorować na Dirrellu, czyli walczyć na wstecznym, skutecznie kontrować i potem kontratakować.
Co do punktacji, to jest oczywiście za wysoka. Większość rund było remisowych, a przekupni sędziowie zaliczyli je wszystkie Abrahamowi. Niestety, Wilczewski wygrał tylko jedną rundę. Abraham wygrał trzy, z czego dwie bardzo wyraźnie. Doliczając punkt za niesłuszne ostrzeżenie, powinien wygrać max 3 punktami.
Niestety choroba ewidentnie zrobiła swoje. Piotrek nie miał pary, a w takim przypadku wygranie w Niemczech z miejscowym faworytem jest niemożliwe. Odebranie punktu to śmiech na sali.
Abraham wygrał oczywiście zasłużenie. Był silniejszy fizycznie, jego ciosy robiły większe wrażenie. Punktacja również przesadzona, ale tym nie ma się co przejmować, bo to w końcu Sauerland. Dla kogoś kto oglądał, to kolejny przykład ile warci są "niemieccy" mistrzowie. Słabszy fizycznie chłopak, zaraz po chorobie daje w sumie wyrównany pojedynek z ex championem, który jeszcze niedawno był niepokonany...
Jedyne czego Wilkowi zabrakło, to siły fizycznej i kondycji - efekt choroby. Ciekawe co dalej czeka Piotrka, staje się coraz bardziej rozpoznawalny, może zawalczy ze Stieglitzem w niedalekiej przyszłości...
Punktacja to oczywiście cyrk, nie mówię już o tym skandalicznym ostrzeżeniu.
Wilk mimo osłabienia boksował bardzo dobrze, i momentami ogrywał Abrahama.
Generalne Abraham zdecydowaną większość ciosów bił w powietrze, bo Piotrek świetnie schodził, albo na gardę.
Wilk za to obijał mu doły i trafiał przy linach.
Walka była równa, jestem ciekaw jakby skończyła się na neutralnym ringu i z Wilkiem w dobrej formie ?
Brawo Piotrek, kibice znów mogą być dumni.
pozdrawiam
pozdrawiam
Abraham wygral wyraznie, ale nie zdominowal Piotrka, tak jak na to wskazywal wynik. Oczywiscie walka byla w Niemczech, takze rezultat jest typowo niemiecki. Wedlug mnie Wilk wygral przynajmniej 4 rundy, czyli wynik 116-112 dla Abraham bylby w miare sprawiedliwy.
Brawa dla Wilka, kazdy polski bokser moze brac z niego przyklad! Jak na swoj talent oraz mozliwosci motoryczne, Wilk walczy bardzo dobrze. Ma serce, technike, oraz jest zawsze dobrze przygotowany. Nie bedzie mistrzem, bo nie ma "olowianych" raczek, ale wszystkie inne elementy to ma.
Natomiast Abraham bedzie mial bardzo ciezko w tej wadze. Kazdy czolowy bokser wagi supersredniej z dobra technika oraz silnym ciosem, by go zniszczyl. Taki artysta ringu jak Bute, to go pewnie przerobi na ormianskiego kebaba, tak jak to zrobil Ward!