CHARR WALCZYŁ Z KONTUZJĄ?
Rafał Kyć, figosport.de
2012-03-31
Jak już informowaliśmy Manuel Charr (21-0, 11 KO) po kontrowersyjnym werdykcie pokonał na punkty Tarasa Bidenkę (28-5, 12 KO). Syryjczyk, który ostatnimi czasy zasłynął z wyzywania do walki samego Witalija Kliczki usprawiedliwia swój wczorajszy występ kontuzją z którą, jak tłumaczy boksował od czwartej rundy.
- W czwartym starciu trafiłem Bidenkę mocnym ciosem, a po chwili poczułem silny ból w okolicach bicepsa. Od tego momentu nie mogłem w pełni wykorzystywać prawej ręki. Chciałem podziękować mojemu sztabowi, niestety nie mogłem wykonać dziś wszystkich naszych założeń. Teraz muszę z walki na walkę czynić jak największe postępy. Obiecuje, iż następny mój pojedynek zakończę przed czasem - powiedział Charr.
- Bidenko był w dobrej formie. Manuel wygrał, jednak dzisiejsza potyczka pokazała, że do mistrzostwa świata jest jeszcze daleka droga - tłumaczył trener Syryjczyka, Graciano Rocchigiani.
"niestety nie mogłem wykonać dziś wszystkich naszych założeń"
No tu niestety ma rację. Boks to inteligentny sport i dobry plan to podstawa. A jakby nie było strategia Charra - najpierw lewy cep potem prawy i tak w kółko aż do werdyktu - stanowi podstawę jego "boksu" i bez tej kluczowej prawej ręki się nie obejdzie.
Przecież on jest tak nieporadny, że aż głowa boli do tego nudny jak flaki z olejem.