CHARR WYMĘCZYŁ ZWYCIĘSTWO
Manuel Charr (21-0, 11 KO) jeszcze niedawno krzyczał, że bracia Kliczko nie mogą dłużej go unikać, ale po dzisiejszym występie zrozumie chyba, że na ukraińskich kolosów nie będzie gotowy nigdy. Na promowanej przez siebie gali w Kolonii 27-letni Syryjczyk stoczył zacięty 12-rundowy bój z Tarasem Bidenką (28-5, 12 KO) i zdaniem większości obserwatorów nie zasłużył na zwycięstwo, jednak trzej sędziowie jednomyślnie wskazali właśnie na niego, punktując 116-111.
Początek należał do Charra, jednak z czasem mniejszy i zwinniejszy Ukrainiec poczynał sobie coraz lepiej. Ciosy Bidenki nie robiły na rywalu większego wrażenia, ale często dochodziły do celu w odróżnieniu od uderzeń powolnego Syryjczyka. W obawie o wynik walki wieczoru sędzia ringowy Massimo Barrovecchio w dziesiątej odsłonie odjął Tarasowi punkt za wyplucie ochraniacza na zęby. Werdykt, choć nie do końca sprawiedliwy, nikogo nie zaskoczył. Charr po raz pierwszy obronił tytuł WBC International Silver i zapewne poprawi nieco swoją 13. lokatę w rankingu federacji World Boxing Council.
Z talentem ringowego muła, walki powinien toczyć w Syrii. Może też dalby radę na mistrza SILVER SYRIA..
Oczy bolą od oglądania takich bokserów.
(Pozdrawiam tych, którzy podesłali mi linki z jego występami, dawno się tak nie uśmiałem)