WASYL ŁOMACZENKO ZOSTANIE ZAWODOWCEM
Wasyl Łomaczenko mimo zaledwie 24 lat ma już na swoim koncie złote medale Igrzysk Olimpijskich (2008), Mistrzostw Świata (2009 i 2011) oraz Mistrzostw Europy (2008) i jest naturalnym kandydatem do kolejnego złota podczas zbliżających się Igrzysk w Londynie.
Od przynajmniej 4 lat Ukrainiec jest obiektem westchnień najbardziej wpływowych promotorów boksu zawodowego, ale - jak dotąd - konsekwentnie odrzucał składane mu wstępne oferty kontraktów. Wszystko wskazuje na to, że zdobywca Pucharu Vala Barkera (dla najlepszego zawodnika turnieju bokserskiego Igrzysk Olimpijskich), pójdzie śladem swoich poprzedników, którzy unosili do góry to trofeum (m.in. Howard Davis i Roy Jones jr.) i zaraz po zakończeniu Igrzysk w Londynie podpisze profesjonalny kontrakt.
- Wasyl miał wcześniej różne propozycje, ale je ignorował. Jako nadrzędny cel postawił sobie zdobycie złotego medalu olimpijskiego - twierdzi kapitan reprezentacji Ukrainy, Aleksander Usyk, aktualny mistrz świata wagi ciężkiej. - Ale po Londynie "Wasja" na pewno zostanie profesjonałem. Z jego zapałem do pracy, talentem i wsparciem ojca-trenera będzie niekwestionowanym mistrzem świata - uważa kolega z reprezentancji.
Usyk, który uchodzi za najlepszego przyjaciela Łomaczenki, zdradził przy okazji nieco informacji nt. wielkiej sportowej pasji i treningowego zaangażowania ukraińskiego multimedalisty:
- Wasyl jest dla mnie przykładem. Widywałem go wielokrotnie na obozach treningowych i zawodach i widziałem jak ciężko pracował na sukces. Kiedy nagrodzono go Pucharem Vala Barkera, zdałem sobie sprawę, że tylko idąc taką drogą jak on, mogę spełnić swoje marzenia. Pamiętam, że kiedy my wszyscy szliśmy po ciężkich zajęciach do sauny, Wasyl w tym samym czasie jeszcze przez 2-3 godziny trenował na pływalni. Patrzyliśmy na niego i dziwiliśmy się dlaczego to robi. Łomaczenko po każdym treningu pływackim stawał się coraz silniejszy, twardszy. Do teraz prawie zawsze robi to po zakończeniu zajęc bokserskich - zwierza się Usyk.
"Pamiętam, że kiedy my wszyscy szliśmy po ciężkich zajęciach do sauny, Wasyl w tym samym czasie jeszcze przez 2-3 godziny trenował na pływalni."
Przy całym szacunku do zawodnika nie uważam, zeby powyższe było prawdą. Ja nie daję mu "nawet" 1 godziny zegarowej na pływalni po treningu- no chyba, ze leży, a nie pływa.
Tak się akurat składa, że lubię pływać i robię to w miarę regularnie i jestem w stanie płynąć w dobrym równym (dla mnie) tempie ok. 1,5 godziny- bez przerw. A i po takim dystansie (3,5- 3,8 km) jestem totalnie wypompowany.
Dla mnie to bez sensu. Ani to nie wyrabia szybkości, ani techniki- o aspektach taktycznych nie wspomnę.
Pływanie za to wyrabia wydolność i jako jeden z niewielu sportów (też wioślarstwo) rozwija świetnie krążenie płucne ("prawe serce") i pojemność płuc.
Ja nie mam pojęcia co on tam robił - może siedział w jazuzzi, może sobie pływał z spokojnie z długimi przerwami? A może raz na jakiś czas poszedł na 2 godziny po prostu na basen.
Pływanie ma swoje plusy - jako trening regenerujący chociażby. Basen jest ogólnorozwojowy i ma niewielkie obciążenia układu kostno-stawowego.
Ale jeśli po każdym treningu szedł na basen na 2-3 godziny, to oczywiście nie wierzę w to.
Na najwyższym poziomie wszystko musi być podporządkowane treningowi. Dla relaksu to ja mogę iść sobie popływać - bo lubię i zdrowo jest. Po drugie, od relaksu nie ma efektów treningowych.
Pływanie jest świetne i uniwersalne, ale jako dodatek, urozmaicenie treningu właściwego.
Racja - ale nie 2-3 godziny po treningu bokserskim :)
Zerknijcie:
http://www.pzb.com.pl/pliki/scan0283.pdf
Kulej sam dużo pływał jak trenował. Może chodziło mu o technikę, że bokser nigdy nie będzie tak dobry w te klocki jak pływacy.