FROCH CZUJE SIĘ LEPSZY OD 'DUMY WALII'
Dwukrotny mistrz świata WBC w kategorii super średniej, Carl Froch (28-2, 20 KO), jest przekonany, że historia zapamięta go jako pięściarza lepszego od Joe Calzaghe (46-0, 32 KO). Kiedy przed kilku laty "Duma Walii" kończyła swą wielką karierę po zwycięstwach nad Kesslerem, Hopkinsem i Royem Jonesem, Froch był bardzo zawiedziony i przez dłuższy czas wzywał Calzaghe do powrotu z emerytury.
"Kobra" nie zawiesi rękawic na kołku niepokonany i z całą pewnością nie zanotuje 21 udanych obron tytułu mistrzowskiego, ale 26 maja stanie przed szansą zdobycia kolejnego trofeum - jeśli oczywiście poradzi sobie ze znakomitym Lucianem Bute (30-0, 24 KO), który zdaniem najbardziej cenionych ekspertów powinien dać sobie radę z topornym i znacznie wolniejszym Frochem.
34-letni Carl uważa, że w jego rekordzie doszukać można się lepszych nazwisk niż u Joe. Froch ma na rozkładzie Pascala, Taylora, Abrahama, Dirrella i Johsona, ale wyraźnie pokonał tylko przereklamowanego "Króla Artura", a każdą z pozostałych walk mógł przegrać, gdyby nie odrobina szczęścia (w przypadku "Bad Intensions") i sprzyjające okoliczności (sędziowie lub podeszły wiek przeciwnika). Zwycięstwo nad Bute ma jeszcze podnieść rangę jego dziedzictwa.
- Joe był fantastycznym pięściarzem i odszedł niepokonany, ale jeśli chcecie być krytyczni, przyjrzyjcie się nazwiskom w jego rekordzie i weźcie poprawkę na czas, kiedy z nimi walczył. W boksie to właśnie jest najważniejsze. Calzaghe pokonał Hopkinsa i Roya Jonesa, ale walczył z ich zaawansowanymi wiekowo wersjami. Ludzie o tym pamiętają. Joe miał też ciężką przeprawę z Robinem Reidem. Zwyciężył niejednogłośnie na punkty, ale tak naprawdę był w tamtym pojedynku gorszy i przegrał. Można powiedzieć, że ja też przegrałem z Kesslerem, ale gdyby walka odbyła się w Nottingham, wygrałbym ją - powiedział Froch.
- Przegrałem z Wardem, ale wszyscy mówią, że on jest najlepszy na świecie. Porażka na tym poziomie to żaden wstyd. Muhammad Ali, Sugar Ray Robinson, Sugar Ray Leonard - oni wszyscy też czasem przegrywali, a uchodzą za najlepszych w historii. Walczę tylko na najwyższym poziomie. Raz się wygrywa, a raz przegrywa. Ja odniosłem tylko dwie porażki. Pokonanie Bute, który dotychczas nie przegrał, będzie moim kolejnym wielkim osiągnięciem - kończy "Kobra".
Tak na prawdę, to nigdy nie wiadomo, czy mówią coś poważnie, czy tylko by wzbudzić zainteresowanie.
Bute jest faworytem walki, ale mam cichą nadzieję na niespodziankę ze strony Frocha. Mam wrażenie, że będzie to dużo, dużo ciekawsza walka niż ta z Wardem.
Wiecznie poszkodowani przez los, jak nie paluszek to sedzia i tak w kolko.
Licze na Bute KO w drugiej polowie walki, wlasciwie to jest jego jedyna mozliwosc bo jesli Froch dotrwa do konca wynik bedzie jeden.
lubie frocha ale z tym calzaghe to czysty zart