MARIUSZ WACH: 'JEDEN KROCZEK MNIEJ'

W głównej walce wieczoru gali „New Heavyweight Generation” w Atlantic City Mariusz Wach (27-0, 15 KO) pokonał przez techniczny nokaut w szóstej rundzie Tye Fieldsa (49-5, 44 KO) i obronił tytuł WBC International w wadze ciężkiej. Jak mówi 32-letni pięściarz grupy Global Boxing Promotions, sobotnia wygrana nie była milowym krokiem w jego karierze, jednak bez wątpienia przybliżyła go do pojedynku o mistrzostwo świata.

- To było dla ciebie zaledwie sześć rund czy aż sześć rund? Jesteś z siebie zadowolony?
Mariusz Wach:
Średnio na jeża (śmiech). Moja lewa ręka nie pracowała dzisiaj tak jak powinna. W walce trzymałem się taktyki opracowanej z trenerem podczas przygotowań. Miałem go męczyć i nie dać się trafić w pierwszych rundach. Wiedziałem, że jeśli nie naruszy mnie w pierwszych czterech, to później będę dominował. Rozkręcałem się z rundy na rundę, a pod koniec piątej poczułem, że jest mój. Wtedy zabrakło troszeczkę czasu, ale wiedziałem, że szósta odsłona będzie należała tylko do mnie. Fields bił naprawdę mocno. Parę ciężkich ciosów przyjąłem na gardę, ale nawet wtedy czułem, że te uderzenia mnie przesuwają.

- Mówisz, że odczuwałeś jego uderzenia, ale wielkiego wrażenia na tobie jednak nie zrobiły?
MW:
Tak, bo nie przyjąłem ich wiele. Dużo balansowałem ciałem, unikałem tych uderzeń, bawiłem się w ringu. Czasem trzeba było przyjąć cios na rękawice lub czoło, ale nie bałem się tego. Taki jest boks. Nie ma walki, w której rywal w ogóle cię nie trafia. Zmęczyłem Fieldsa, zwyciężyłem – zrobiłem  to, co miałem zrobić. Powtórzę jeszcze raz, że wychodząc na ring nie koncentruję się, aby znokautować rywala w konkretnej rundzie. Moim jedynym celem zawsze jest wygrana.

- W USA zrobiłeś duży postęp, każdą walkę kończysz przed czasem. Jak walczy ci się z tak wysokimi bokserami jak Fields?
MW:
Z dużymi bokserami walczy mi się bardzo dobrze. Nie muszę za nimi ganiać. Jeśli potrzeba stanąć naprzeciw takiego rywala, to się nie obawiam. Ja biję z lewej ręki, rywal oddaje. Niski pięściarz nie odpowiedziałby na taki cios, tylko by uciekał. Fields to twardy chłop. Chciał się bić, nie bał się wymian. Na tym polega ta zabawa. Na ring wychodzi dwóch facetów i o wygranej może decydować każdy cios.

- Wiem, że do walki byłeś świetnie przygotowany pod względem fizycznym. Jak było z psychiką?
MW:
Mam świadomość, że treningi z moim sztabem szkoleniowym – trenerem Juanem De Leonem, Marcinem Machulą i innymi, nie idą na marne. Po trzech miesiącach ciężkich przygotowań wchodzę do ringu i walka jest dla mnie tak naprawdę zabawą, to mały pryszcz. Trenuję trzy razy dziennie i wylewam mnóstwo potu. Po treningach zdarza mi się rzygać. Jeśli chodzi o walkę, to bardziej stresuję się kibicami, którzy na mnie liczą, rzucają wszystko i przyjeżdżają na galę. Chcę przed nimi wypaść jak najlepiej. Do samego siebie zawsze będę miał pretensje, ale wobec kibiców chcę być fair. Płacą za bilety, chcą zobaczyć dobre widowisko – robię to dla nich.

- Jak długo będziesz odpoczywał?
MW:
Tydzień, potem wracam na salę treningową i zaczynam od siłowni. Na razie nie będzie biegów i pracy nad techniką. Popracujemy z Marcinem nad oklejeniem mnie mięśniami, wzmocnieniem fizycznym. Po miesiącu przyjedzie mój trener i dopiero wtedy skupimy się nad innymi rzeczami.

- Czujesz, że siła twojego ciosu wzrasta?
MW:
Tak, szczególnie podczas tarczowania lub uderzania w worek treningowy. Rękawica aż przykleja mi się do kości. Podobnie w walce – gdy wychodzi mi dobry cios, czuję czoło lub nos rywala. Nie wiem jak wygląda to z boku, ale czuję, że w Stanach robię postępy.

- Co dalej?
MW:
Wspólnie z moim promotorem Mariuszem Kołodziejem koncentrowaliśmy się tylko na walce z Fieldsem, nie zastanawialiśmy się nad przyszłymi pojedynkami. Chodziło o to, abym w Atlantic City mógł wypaść jak najlepiej.

- W światowych rankingach pewnie znów awansujesz o parę oczek. Kogo z chęcią wyzwałbyś teraz na pojedynek?
MW:
Ciężko powiedzieć, nie wiem kto jest w pierwszej dziesiątce (śmiech). Każda wygrana przybliża mnie do największych walk. Zwycięstwo nad Fieldsem też nie jest milowym krokiem. To raczej kolejny malutki kroczek, ale dzięki niemu o mam teraz o jeden mniej do pokonania. Nie mam pojęcia, z kim teraz powalczę. Nie będę ściemniał i wymieniał nazwisk.

Rozmawiał Marcin Filipowski

 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 25-03-2012 12:25:28 
Mariusza chciałbym z Grantem dobre nazwisko rywal doświadczony i ma czym uderzyć.
 Autor komentarza: Terrorist
Data: 25-03-2012 12:28:08 
"Czasem trzeba było przyjąć cios na rękawice lub czoło, ale nie bałem się tego. Taki jest boks. Nie ma walki, w której rywal w ogóle cię nie trafia."

No chyba, ze walczysz z Mormeckiem czy Harrisonem :-)
 Autor komentarza: Rogs
Data: 25-03-2012 12:29:31 
Szkoda,ze rządza teraz Kliczkowie, gdyby nie oni to Mariusz miałby realne szanse zdobyć pas, a tak niestety za duzych szans nie ma. Oczywiscie życze mu jak najlepiej. Życze mu zdobycia tego upranionego pasa.
 Autor komentarza: Niestosowny
Data: 25-03-2012 12:32:38 
Terrorist, no nie przesadzaj, groźny Mormeck zadał bodajże 4 ciosy ;)
 Autor komentarza: krajana
Data: 25-03-2012 12:53:59 
Chciałbym jeszcze dodać że Mormeck świetnie się przedostawał do półdystansu więc naprawdę szacunek dla tego "fightera" .

PS. Mariusz może i jest sztywny i wolny ale prace nóg poprawił i to widać gołym okiem a ze swoim ciosem może usadzić każdego zawodnika HW,
 Autor komentarza: Terrorist
Data: 25-03-2012 13:16:26 
Tez zauwazylem, ze mariusz znaczaco poprawil prace nog. Jest prad w lapie bedzie dobrze!
 Autor komentarza: boksjor
Data: 25-03-2012 13:17:35 
Dobre pytanie, kto teraz? Mariusz musi popracować nad rozpoznawalnością dlatego będzie to ktoś z nazwiskiem znanym na rynku amerykańskim. Może Grant lub ktoś z 15 rankingów np. Travis Walker?
 Autor komentarza: oxy10
Data: 25-03-2012 13:25:14 
Prosty i skromny ten Mariusz.Jak dla mnie z Gavernem lepiej wyglądał,ale i przeciwnik inny.Życzę mu jak najlepiej.Zważywszy na wiek,jego umiejętności i pieniądze za walkę jakie podobno otrzymał,warto chyba pomyśleć o walce z Kliczką może nawet pod koniec tego roku.Żadnych szans nie ma ,a pieniądze jakie może za to wziąć,zakładając ze walka w Polsce,to trochę by chłopak odżyłby zapewne finansowo i ustawiłby się.Lepiej mieć jest pozycję pretendenta,bo inne warunki,a Kliczkowie dla wybranych przeciwników raczej hojni nie są,a tak wyrwać zawsze więcej można chyba.Skoro Mormeck takie cyrki robi za takie pieniądze,to Mariusz na pewno lepszą walkę by dał.
 Autor komentarza: Jackass
Data: 25-03-2012 13:40:44 
Ja bym teraz Mariusza zobaczył z Heleniusem albo Furym ;D
 Autor komentarza: KapralWiaderny
Data: 25-03-2012 15:50:21 
Grant pewnie nie bo daleko w rankingach. Jesli faktycznie bylby to ktos z top-10 to chcailbym Dymitrenke. Całkowicie w zasiegu Mariusza.
 Autor komentarza: Szczupak007
Data: 25-03-2012 16:22:38 
miło by było zobaczyć go z kimś lepszym. ja tam się jednak nie łudzę - nic Wach wielkiego nie zwojuje. Za sztywny jest, za drewniany. Do K2 często rzuca się uwagi typu, że gdyby nie ich warunki, nic by nie znaczyli. Można się z tym zgadzać lub nie, ale to właśnie w przypadku Wacha ten argument jest bardzo, moim zdaniem, trafiony niestety. Ale zawsze rzecz jasna miło jak Polak wygrywa. Swoją drogą, Fields to ma też jednak szklankę w tym łbie - taki chłop wielki i silny, a pada jak balerina.
 Autor komentarza: KapralWiaderny
Data: 25-03-2012 18:41:09 
Autor komentarza: Szczupak007
Data: 25-03-2012 16:22:38
Fields to ma też jednak szklankę w tym łbie - taki chłop wielki i silny, a pada jak balerina.


Ty byś zapewne z uśmiechem na ustach przyjął i ustał bombę od Wacha ;)
 Autor komentarza: mirco30
Data: 25-03-2012 18:41:59 
Gratulacjie brawo!!Polska Górą
 Autor komentarza: Imperator
Data: 25-03-2012 18:55:27 
Dymitrenko, Harr, Fury, Pulew, Grant
 Autor komentarza: Imperator
Data: 25-03-2012 18:55:46 
jest co wybierać.
 Autor komentarza: canuck
Data: 25-03-2012 19:23:05 
Wach jest coraz lepszy. Poprawil swoje slabsze elementy. Ma lepsza prace nog, balans tulowia, walczy uwaznie w obronie no i ma czym uderzyc. Poza tym bardzo sympatyczny oraz realistyczny facet. Wolal by zobaczyc Wacha ze sredniem ciezkim z ciosem, szybkoscia oraz umiejetnosciami. Wyraznie widac ze duzi, ale wolni ciezcy mu leza (McBride oraz Fields).

Ale jedno chcialbym tutaj podkreslic w kontekscie dalszej przyszlosci Wacha tzn. potencjalnej walce o pas.

K2 to NIE tylko gabaryty!

Gbyby tylko gabaryty wygrywaly w boksie, to tacy bokserzy jak Timo Hoffmann, Tye Fields czy Grant (218 cm zasiegu ramion!) byliby mistrzami swiata. A nigdy nawet nie byli w scislej czolowce!

K2 to polaczenie gabarytow, umiejetnosci, sily, szybkosci, charakteru, inteligencji oraz przygotwania (fizycznego, mentalnego oraz taktycznego). No i oczywiscie te ich "stalowo-zelazne doktorskie raczki"!

Nie mozna ciagle mowic ze wygrywaja tylko dlatego, ze sa duzymi ciezkimi.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.