ANDRZEJ GOŁOTA W RINGU W ATLANTIC CITY
Marcin Filipowski, Nagranie własne
2012-03-25
Na wczorajszej gali "New Heavyweight Generation" w Atlantic City, podczas której w walce wieczoru Mariusz Wach znokautował Tye Fieldsa, pojawił się Andrzej Gołota (41-8-1, 33 KO), były pretendent do tytułów mistrzowskich w wadze ciężkiej. Nasz pięściarz z Chicago na zaproszenie Mariusza Kołodzieja i Jimmy'ego Burchfielda wszedł na kilka chwil do ringu, aby przywitać się z polskimi kibicami, wśród których wciąż cieszy się olbrzymią popularnością. W ostatnich dniach głośno zrobiło się o trzecim pojedynku Gołoty z Riddickiem Bowe'em (43-1, 33 KO), który miałby odbyć się za kilka miesięcy w formule mieszanych sztuk walki. Drugą potyczkę z Amerykaninem 44-letni dziś Polak stoczył w grudniu 1996 roku właśnie w Atlantic City.
A to kogo mamy podziwiać Michalczewskiego co sprzedał się Niemcom?
Dla mnie Andrew i Włodarczyk to bokserzy których Polacy najbardziej znają. Oraz były mistrz w dwóch kategoriach Adamek.
Z drugiej strony widać, że Adamek ma wypracowany latami swój styl i nie powinien od niego odchodzić. Po walce podtrzymuję swoja opinię, że może lać wszystkich, tylko nie W.Klitschko.
Chętnie zobaczyłbym teraz Adamek-Chambers w Prudential.
Andrzej nadal troche spiety w ringu.
Tylko w kilka pierwszych chwil, potem już łapka w kieszeni i luzik :D
A chuja się znasz !
Andrew to ikona i nie było drugiego takiego w Polsce, który by się zbliżył do jego poziomu i zapewne długo nie będzie. Tylko nie nie odstawia cyrku z jakimś wrestlingiem czy nawet MMA.
Andrzej to niekwestionowany, najlepszy polski ciężki i na razie nikt tego nie zmieni.
Bez wątpienia masz rację, pokonał przecież takich wybitnych pięściarzy jak:
Mike Mollo
Kevin McBride
Jeremy Bates
Terrence Lewis
Brian Nix
Orlin Norris
Marcus Rhode
Quinn Navarre
Jesse Ferguson
itd. reszty wymieniać nie ma sensu z wiadomych względów.
Jak przyszło mu się zmierzyć z kimś troszkę lepszym jak:
Ray Austin
Lamon Brewster
Michael Grant
to przegrywał. Jeszcze lepszych wymieniać nie będę żeby się nie pastwić nad Andrzejem.
To, że był czterokrotnym pretendentem do mistrzostwa to zasługa nie jego wybitnych umiejętności tylko promotora.
Pokażcie mi innego zawodnika który po takich kompromitujących porażkach dostaje tyle szans.
Sekret tkwił w tym, że wmówiono kibicom nieprzewidywalność Andrzeja, że może wygrać z każdym i że nigdy nie wiadomo co zrobi.