KIRKLAND WYGRYWA PRZEZ DYSKWALIFIKACJĘ
O bardzo dużym szczęściu może mówić James Kirkland (31-1, 27 KO), który na gali w Houston pokonał Carlosa Molinę (19-5-2, 6 KO) przez dyskwalifikację w dziesiątej rundzie. Do tego czasu "Mandingo Warrior" przegrywał wyraźnie na punkty u dwóch sędziów, choć udało mu się rzucić rywala na deski.
Molina rozpoczął walkę bardzo dobrze i punktował faworyzowanego przeciwnika, w czym pomagała mu szybkość nóg i rąk oraz niekonwencjonalny styl, przypominający momentami Andre Warda lub Bernarda Hopkinsa. Bardzo aktywny i agresywny Carlos trafiał często, sam umiejętnie unikając ciosów, a nawet jeśli je przyjmował, to nie robiły one na nim zbyt dużego wrażenia.
Molina zdążył wyrobić sobie przewagę po dziewięciu odsłonach (88-83, 87-84 i kompletnie nie oddające przebiegu pojedynku 86-85 dla Kirklanda), a w dziesiątym starciu próbował jeszcze bardziej podkręcić tempo, lecz w końcówce nadział się w końcu na potężny cios rywala i wylądował na deskach. Molina zdołał powstać i był gotowy kontynuować walkę, ale w trakcie liczenia, które miało miejsce tuż przed gongiem, w ringu pojawił się jeden z członków jego teamu, co zmusiło sędziego ringowego do zdyskwalifikowania Carlosa.
samo zakończenie muszę jeszcze obejrzeć, ale uważam, że to przegięcie. Sędzia patrzył w kierunku narożnika, dlaczego nie krzyknął, że jest nokdaun? Ludzie Moliny wchodzili odruchowo, bo nokdaun był zaraz przed gongiem, a Molina od razu wstał, więc mogli nawet nie zauważyć tego momentu.
Obok Campillo,bo ten też ma "pecha"
No i jescze do kompletu Mathysse. : )