KERRY HOPE: ZŁAMAŁEM WOLĘ PROKSY
W ostatnią sobotę na ringu w Sheffield sprawcą olbrzymiej niespodzianki stał się Kerry Hope (17-3, 1 KO), który po bardzo zaciętej walce odebrał tytuł mistrza Europy Grzegorzowi Proksie (26-1, 19 KO). Sensacja była o tyle większa, że po październikowej deklasacji byłego mistrza świata Sebastiana Sylvestra, polski pięściarz zaczął być wymieniany jednym tchem z najlepszymi zawodnikami kategorii średniej na świecie.
Oprócz bardzo ambitnej postawy, 30-letni Hope miał też furę szczęścia. Od końcówki drugiej rundy Proksa walczył z rozciętym, mocno krwawiącym lewym łukiem brwiowym. W jego narożniku nie było pierwszego trenera Fiodora Łapina, a i punktowy rezultat po 12 rundach część obserwatorów uznaje za dyskusyjny. Mańkuta z Walii specjalnie to nie martwi. W bokserskim programie telewizji Sky Sports bokser z Wysp opowiedział o starciu z Polakiem i kolejnych sportowych planach.
- Spełniło się moje marzenie. Plan był taki, aby zacząć spokojnie, w pierwszych rundach czekać, aż ciosy zacznie zadawać Proksa. Moja strategia zmieniła się po rozcięciu łuku brwiowego rywala, które nastąpiło po zderzeniu głowami. Rywal nie miał szczęścia, ale przecież taki jest boks – tego typu przypadki są na porządku dziennym – ocenia nowy mistrz Europy.
- Proksa z pewnością mnie nie docenił. Parę razy mocno mnie trafił, ale ani razu nie zachwiał. Byłem bardzo zdeterminowany Na całe szczęście mam też twardą szczękę. W oczach Proksy widziałem, że on również odczuwał moje uderzenia. Złamałem wolę tego faceta – komentuje Hope.
Walijczyk zapewnia, że na zdobyciu tytułu federacji EBU jego ambicje się nie kończą. Pięściarz marzy o pojedynku, którego stawką byłby pas mistrza świata.
- Mam nadzieję, że mistrzowie świata też mnie zlekceważą. Czekam na szansę. Po ostatniej walce nie czuję się zmęczony. Przez lata sparowałem z takimi pięściarzami jak Calzaghe, Maccarinelli czy Cleverly. Dlaczego więc teraz miałbym nie poradzić sobie na poziomie mistrzowskim? - pyta pogromca Proksy.
W kontrakcie na walkę z „Super G” istniał zapis o rewanżu w przypadku przegranej polskiego pięściarza. Mówi się jednak, że wobec kontuzji Proksy do drugiej walki może dojść dopiero za pół roku. Przedtem Hope może zatem stoczyć pojedynek z kimś innym. Wśród potencjalnych rywali wymienia się innych Wyspiarzy – Darrena Barkera, Martina Murraya lub Matthew Macklina.
- Walka z Barkerem, Murrayem czy Macklinem? Czemu nie, jestem gotów. Proksa to przecież bokser na podobnym, o ile nie wyższym poziomie – pokreśla Hope.
- Przygotowania kosztowały mnie wiele wyrzeczeń. Tydzień przed walką na świat przyszła moja córeczka, a ja nie mogłem być przy narodzinach. Zostałem jednak nagrodzony – wygrałem z niepokonanym dotąd mistrzem Europy, a rodzina wybaczyła mi nieobecność – uśmiecha się bokser z Wysp.
Po rewanzu będziesz sie leczył długo w szpitalu bo cie Proksa poprostu zajedzie.
Dawał, dał i daje dalej nie mając pomysłu na własną karierę. Nie bez przyczyny musi ciągle jeździć na obcy teren, a tym razem popisał się również sportowo. Werdykt nieco kulawy, ale nie zmienia to faktu, że walczył słabo.
Dajcie więc spokój z odgrażaniem się, bo przegrał i nic tego nie zmieni. Nic nie zmieni tego, że jego promotor "jakoś szczególnie o niego nie dba", podobnie jak trener.
Proksa sam sobie "zasłużył" na ten werdykt i nic nie wskazuje na to by coś się miało zmienić. Póki co można go zarówno nazywać TELENTEM jak i MĄDRALĄ z Węgierskiej Górki, który sam wszystko wie najlepiej.
Barker, Murray i Macklin są po za zasięgiem Hope
http://www.youtube.com/watch?v=Rk9Ccd2bTJ0
Pasa broni się u siebie.
Ale jak się ma amatorskiego i kiepskiego menadżera który nie potrafi zorganizować walki w Polsce to jest dramat.
Wasilewski przy Zbarskim to cudotwórca.
Ma średnich zawodników z różnymi pasami a Proksa to geniusz bez pasa.
Na zmianę amatorskiego i kiepskiego menadżera nie ma szans.
Kolejny cyrograf zapewne na 6lat (kontrakt).
Do tego krok wstecz (przegrana) i 6 miesięcy od boksu.
Może za dwa lata będzie jakaś szansa....
A będzie rewanz? Z biznesowego punktu widzenia małe szanse poniewaz:
1.Polak ma słabe zaplecze marketingowo-menedzerskie.
2.Łatwiej sprzedać na wyspach walke pomiedzy swoimi, jako kandydat Baker,Macklin oglądalnosc bedzie wysoka no i pas zostanie na miejscu dla Hope bedzie to wieksza wyplata bo raczej dostanie lanie.
3.Nikogo nie bedzie ten rewanz zbytnio interesował Grzesiek miał szanse zmoczył i pewnie troche poczeka (patrz pkt.1)
Hope cos ostatnio mowil ze Proksa teraz musi zasluzyc na walke o ten pasek, wiec pewnie planuje bardziej wydajna walke z kims bardziej znanym tak jak sugerujesz. Lecz Proksa w kontrakcie mial gwarantowany rewanz jesli poniesie porazke jak sie nie myle, wiec to moze pokrzyzowac plany Hope'a.
Grzegorzu straciłeś conajmniej rok kariery przez tę przegraną. Zadajesz się z półamatorami w managmencie. Półamatorsko podchodzisz do promocji w kraju. Mam wrażenie, że przygotowania do walki tez były półamatorskie.
Cokolwiek bys teraz nie opowiadał:w typowo polski, przaśny,chłopkowo-roztropkowy sposób zmarnowałeś ogrom własnej pracy.
Ogarnij się Grzegorz-wszystkiego najlepszego-pora stać się profi w każdym calu.
PS. Nikt w sporcie mnie tak nie wkur.ił w tym roku jak Ty.
-brak team'u
-brak stałego trenera
-brak koncentracji na boksie
-wiele innych nie zwiazanych z zawodem piesciarza obowiazkow
A moze Grzegorz uwierzył w moc i talent i olał reszte?