'THE MACHINE' POWRACA
Przemek Majewski (17-1, 11KO) wraca do ringu po bolesnej porażce w listopadzie ubiegłego roku. O tamtej walce już zapomniał i chce udowodnić, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. A jeśli nie wyjdzie, to zawsze ma w odwodzie karierę w... telewizji.
- Podczas swojej ostatniej walki przegrałeś przez nokaut i straciłeś pas. Czego nauczyło Cię to doświadczenie?
Przemek Majewski: Wyciągnąłem dużo pozytywnych wniosków. Nie patrzę za siebie, jestem głodny boksu i sukcesu. Chcę udowodnić, że potrafię walczyć i że w dalszym ciągu mam ogień w ręku.
- Czy masz wrażenie, że po odniesieniu pierwszej w karierze porażki zeszła z Ciebie pewna presja? Już nie wszystkie oczy są skierowane na Ciebie.
PM: Przed każdą walką czuję presję, bo każdą z nich traktuję jak pojedynek o mistrzostwo świata. Tę presję trzeba jednak trzymać pod kontrolą. W ringu muszę być zrelaksowany, ale skupiony. Jeśli tak będzie w sobotę to o zwycięstwo nie powinniśmy się martwić.
- W ostatnich miesiącach odpocząłeś trochę od treningów, chociaż nie zupełnie od boksu. Najpierw bowiem nagrywałeś zdjęcia do meksykańskiego filmu telewizyjnego “Cloroformo” a potem odwiedziłeś w końcu swój rodzinny Radom. Czy taki wypoczynek Ci się przydał?
PM: Filmowa przygoda w Meksyku to było coś wspaniałego. Zobaczyłem jak wygląda produkja filmowa od zaplecza, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Spędziłem tam dwa tygodnie, poznałem mnóstwo fajnych, miłych ludzi. Film, w którym gram rolę niezupełnie przyjaznego boksera z Rosji, gości już na ekranach w Meksyku. Wkrótce jego kopia powinna trafić do mnie. Z kolei dwa tygodnie w Polsce też były fantastyczne. W końcu po 10 latach rozłąki spędziłem święta z najbliższą rodziną. Byłem gościem w klubach sportowych, przyjął mnie także u siebie Prezydent Radomia. Było miło i przyjemnie, choć nieco za krótko.
- Miło i przyjemnie powinno być też w sobotę. Zmierzysz się z Tonym Hirschem (12-5-2, 6KO), który nie wygrał walki od dwóch lat.
PM: Właśnie o to chodzi, że jeszcze nie wiadomo z kim się zmierzę! Na pewno nie będzie to Hirsch. Nie martwię się tym jednak, bo jestem gotowy do walki już od dawna. Niech o to się raczej martwi mój przeciwnik. Ja wyjdę na ring, dam z siebie wszystko i postaram się zakończyć walkę przed czasem.
Rozmawiał Tomek Moczerniuk, papatomski.com