MARTINEZ ZNÓW WYGRYWA W 11 RUNDZIE
W walce wieczoru zakończonej przed chwilą gali w Nowym Jorku, mistrz świata WBC wagi średniej Sergio Gabriel Martinez (49-2-2, 28 KO) potwierdził swoją klasę pokonując przed czasem w 11 rundzie Matthew Macklina (28-4, 19 KO). Irlandczyk udowodnił jednak, że jego znakomita postawa w walce w Felixem Sturmem nie była dziełem przypadku.
Po pierwszej rozpoznawczej rundzie, w której widać było niewielką przewagę szybkości "Maravilli", w drugim starciu czempion po raz pierwszy wstrząsnął pretendentem trafiając go lewym krzyżowym, po którym Irlandczyk zatoczył się na liny. Nie był jednak zamroczony i od razu ambitnie kontynuował walkę. W kolejnych odsłonach Martinez wyraźniej dominował na tracącym opanowanie Macklinem. Po raz drugi nogi pod Irlandczykiem ugięły się w czwartej rundzie, po kolejnej błyskawicznej kontrze Martineza.
Pod koniec piątej rundy Macklin doszedł w końcu do głosu, trafiając dwa razy prawym bezpośrednim, który okazał się dobrą bronią na kontry czempiona, prowokując go do gwałtownej wymiany w ostatnich sekundach tego starcia. W środkowych rundach wydawało się, że walka nieco się wyrówna, choć w końcówce szóstej rundy Martinez znów zaznaczył swoją przewagę celnymi tym razem prawymi prostymi. Zaskoczenie przyszło jednak w kolejnym starciu, gdy mistrz świata potknął się o nogę swojego rywala, otrzymując w tym samym momencie cios i ratując się przed upadkiem oparciem ręki na deskach ringu. W efekcie sędzia Eddie Cotton uznał to za nokdaun i liczył Martineza na stojąco. Zdeprymowany tym faktem czempion rzucił się do huraganowego ataku, przerwanego jednak gongiem.
Niewiele brakowało, aby do podobnej sytuacji doszło na początku kolejnej rundy, jednak tym razem Martinezowi udało się uniknąć feralnego w skutkach potknięcia. Ósme starcie było jednak wyrównane, obaj rywale trafiali kombinacami lewy-prawy, a pretendent dotrzymywał mistrzowi kroku. O rozstrzygnięciu walki na korzyść Martineza zadecydowało znakomite przygotowanie fizyczne, którym górował nad rywalem w końcowych rundach. Na twarzy Macklina coraz wyraźniej widoczne stawały się ślady celnych ciosów "Maravilli", w końcówce 10 rundy Irlandczyk był już na skraju nokdaunu, po jednym z ciosów gubiąc ochraniacz na szczękę. Do 11 starcia wyszedł mocno porozbijany i pod koniec rundy Matinez nie wypuścił już zwycięstwa z rąk, dwukrotnie posyłając pretendenta na deski ciosami z prawej ręki. Przed nokautem uratował Macklina gong, ale w przerwie jego trener Buddy McGirt zdecydował o poddaniu swego podopiecznego. W ten sposób Martinez zanotował kolejne zwycięstwo przed czasem w 11 rundzie nad pretendentem z Wysp Brytyjskich, gdyż pół roku temu właśnie w tym starciu znokautował Anglika Darrena Barkera.
Prokse do ostatniej walki Łapiński nie przygotowywał ,
Grzegorz nie jest członkiem kp12 i było jasne ze Łapin musialbyc wczoraj w Krynicy
Martinez to król tej wagi na zupełnie innym etapie kariery do Grzeska ,
Proksa może dojść do czołówki swojej wagi ale o pierwsze :
- dobry trener na stałe
- mocna grupa promotorska
- duża ilośc sparingow bo wczoraj wyglądał tak jakby myślał ze jest jedynym mankutem w dywizji
Wydaje mi sie ze powinien jednak wyjechac do Stanow... co pewnie łatwe nie jest z uwagi na rodzine etc .
Rewanzu raczej nie będzie bo pasek zostanie na wyspach...
Natomiast Proksa będzie walczył z czołowką - Ci będą sie go bac poprostu mniej... co ich zgubi...
MAm nadzieję, że masz rację. Pieprzyć EBU, nie ma aż takiego znaczenia, a brytole najwyraźniej bardzo chcieli mieć mistrza Europy. Wałują gorzej od szwabów. Co do Łapina, nie wieszajcie na nim psów, ponieważ facet ma kontrakt z 12KP i za zaniedbanie obowiązków na pewno są jakieś sankcje.
Sergio znowu pokazal, ze jest artysta ringu, ale Mackin walczyl uwaznie, a do tego byl twardy oraz zdeterminowany. Mniej wiecej od 8-mej rundy bylo widac ze Sergio go skonczy, takze to tylko sprawa czasu.
Martinez jest we wspanialej formie fizycznej, ma kondycje, silny cios oraz dobra szczeke, jak tez bardzo originalny i niewygodny styl walki (a la Vitek).
Jakos nie chce mi sie wierzyc aby Maravilla mogl walczyc z Pacman. Przeciez on jest dominujacym srednim, ktory by sprawil problemy brdzo dobrym bokserom z czolowki super sredniej.
Sergio jest "duzo za duzy" aby walczyc z Pacman!