CUENCA: MAM W SOBIE WIELKĄ WIARĘ
Argentyńczyk Cesar Rene Cuenca (42-0, 1 KO) przez lata czekał na naprawdę poważne wyzwanie. 31-letni mańkut został dostrzeżony i 14 kwietnia zmierzy się z legendarnym już Juanem Manuelem Marquezem (53-6-1, 39 KO). Pojedynek odbędzie się w Mexico City, a jego stawką będzie pas interim WBO w kategorii junior półśredniej.
W przeciągu trwającej blisko 10 lat kariery zawodowej Cuenca tylko raz wygrał przed czasem, ale może poszczycić się nieskażonym porażką rekordem. Nieznany szerszej publiczności bokser zapewnia, że sprawi niespodziankę i pokona ulubieńca meksykańskich (i nie tylko) kibiców.
- Bardzo się cieszę, ponieważ spełniłem swoje marzenia. Zawsze chciałem walczyć o mistrzostwo świata. Jestem w stanie zwyciężyć. Przygotowujemy się niezwykle ciężko na Marqueza. Wiem o tym, że Juan jest doświadczonym bokserem, ale ja również nie należę do żółtodziobów. Mam w sobie wielką wiarę w końcowy triumf - powiedział skazywany na porażkę Cuenca.
A jednak to jakiś waciak, jak nasz Adamek w ciężkiej.
Żeby wygrać na 42 walki tylko jedną przed czasem to mi sie wgłowie nie mieści.
Na pęczki takich, co są bez porażki.
PS
No ciekawy ma rekord, ciekawy.
Po przeczytaniu twojego pierwszego wpisu, byłem pewien ze to sarkazm na tyle skuteczny, iż udało ci sie nabrać Detera. Po drugim wpisie ze smutkiem stwierdziłem, że jednak serio myślałeś o rekordzie Majłewera jako o czymś wyjątkowo nadzwyczajnym :(