SALIDO ROZBIŁ LOPEZA W REWANŻU
Orlando Salido (38-11-2, 26 KO) i Juan Manuel Lopez (31-2, 28 KO) stworzyli dziś jeszcze lepsze widowisko, niż poprzednim razem, ale po raz kolejny zwyciężył ten pierwszy. W fantastycznej wojnie, która z miejsca dołącza do listy największych meksykańsko-portorykańskich batalii, "Siri" udowodnił, że jego pierwsza wygrana nad "Juanmą" nie była dziełem przypadku. Pojedynek zakończył się w dziesiątym starciu.
Już w drugiej rundzie zarysowała się przewaga mistrza, który zepchnął "Juanmę" do defensywy i napierając zarzucał go gradem ciosów. Lopez odpowiadał, ale wyraźnie obawiał się rywala. Salido atakował dynamicznie, a w jego uderzeniach czuć było moc. Pretendent był z kolei ospały i nieco powolny, ale bardziej ostrożny, niż w pierwszej walce.
W czwartej rundzie Portorykańczyk zaczął bić lewym hakiem pod prawy łokieć Salido, ale nie robiło to na championie żadnego wrażenia. W piątym starciu "Siri" trafił lewym sierpowym i zachwiał rywalem. Meksykanin ponowił atak, ale zamroczony Lopez zachował zimną krew i skontrował go znakomitym prawym sierpem, po którym Salido wylądował na deskach.
Niezrażony nokdaunem Salido mocno rozpoczął szóstą odsłonę. Lopez znów przyjął w niej kilka mocnych ciosów, ale amortyzował je odchyleniami głowy i sam starał się odpowiadać. W końcówce siódmej rundy "Juanma" znów kilka razy wspaniale kontrował, ale nawet czyste ciosy na szczękę nacierającego Meksykanina nie były w stanie go powstrzymać.
W ósmym starciu zmienił się obraz walki. Obydwaj trafiali bardzo mocno i bardzo często, ale po raz pierwszy to "Juanma" ruszył do zdecydowanego ataku. Agresywny od pierwszego gongu Salido został zepchnięty do obrony i cofał się aż do końca, choć w nowej sytuacji czuł się całkiem nieźle i nadal doprowadzał do celu potężne bomby.
Dziewiąta odsłona to wojna na wyniszczenie, w której żaden nie chciał oddać rywalowi pola. Portorykańczyk przestał zważać na straszliwe ciosy Salido i przyjmował je, oddając z nawiązką. Na początku dziesiątego starcia wyczerpany Lopez przyjął dwa potężne podbródkowe i chwilę później wylądował w końcu na deskach. Choć zdołał powstać, sędzia ringowy podjął słuszną decyzję o poddaniu go i przerwaniu walki.
Salido jest w swoim żywiole, gdy zaczyna sie bójka, dzikie wymiany, w których czuje się jak ryba w wodzie. Nie widziałem takiego kozaka w ringu od czasów Gattiego. Facet uosabia to, czym jest meksykański boks - mało skomplikowany technicznie, za to twardy jak skała i odważny na granicy brawury. Może nigdy nie znajdzie się na szczycie list p4p, ale prawdziwi kibice zawsze bedą go doceniać.
Proszę zwrócić uwagę na punktację sędziów. Lopez prowadził dwa do remisu w momencie przerwania. Salido wpakował w niego ponad dwukrotnie więcej mocnych ciosów...
Arum jest wszędzie ze swoimi sędziami...
Kto nie widział walki Saldo z Gamboą, dawać na Youtube i nadrabiać zaległości. Kubańczyk pokazał, jak można takiego kozaka pokonać. Na pewno nie jego własną bronią, czego próbował Lopez.
Za to Salido-Garcia to jak najbardziej prawdopodobny ciąg dalszy.
To jest serce do walki a nie.
Salido to jest gość.
Data: 11-03-2012 06:04:28
Nie ma słów na to, co się działo w ringu, kto nie widział, ten niech lepiej skasuje konto na bokser.org.
Hehehe , dokładnie , a później tacy mówią ,że serce do walki to mają ci co nie zadają prawie w ogóle ciosów w walkach : D Ale ma serce bo stoi dalej zamiast uciec z ringu : D
Jedna z najlepszych walk jakie widziałem przez 16 lat pasjonowania się boksem, wprost nie mogłem uwierzyć w to co się działo na ringu.
Salido jest wielkim królem, wstyd i hańba, że sędziowie chcieli go potwornie obrabować.
Murowana walka roku, nokaut roku.
Ogromne emocje,które czuję do teraz, cieszę się, że Salido którego sam skazywałem na porażkę, pokazał takie wielkie serce i umiejętności.
Dla fanów pięściarstwa ta walka to pozycja obowiązkowa. Klasyk.
pozdrawiam
Autor komentarza: pankracy Data: 08-03-2012 12:44:51
Wydaje mi się, że Lopez zaliczy prawdopodobnie drugą porażkę.Uskrzydlony oststnimi wynikami Salido wygra przez KO/TKO w późniejszych rundach.
Wielki szacunek dla Salido, pokazał że zwycięstwo w pierwszej walce nie było przypadkiem. Kibicowałem mu w tej walce i nie zawiodłem się. Wielki wojownik, walczy bardzo ofensywnie, a co za tym idzie widowiskowo. Chętnie zobaczyłbym rewanż z Gamboa. Gamboa oczywiście nie dałby się tak obijać jak Lopez, ale też zdarzają mu się słabsze walki. Dlatego uważam, że Salido nie byłby bez szans.
A co do Lopeza - spodziewałem się, że będzie dążył do "zwycięstwa" na punkty. Jednak po raz kolejny okazało się że obrona nie jest jego mocną stroną. Z tak dysponowanym Salido musiało tak się to skończyć. Ale jestem też pełen podziwu dla jego ambicji, wstał w 10 rundzie i chciał walczyć dalej. Na szczęście sędzia stanął na wysokości zadania i nie dopuścił do ciężkiego KO.
O ile za pierwszym razem mozna to bylo zrzucic na karb zlekcewazenia,nieprzygotowania lub czegokolwiek innego o tyle za drugim razem Salido nie pozostawil watpliwosci.
Lopez pokazal wielki hart ducha ale Meksykanin bil lepsze,dluzsze kombinacje,trafial mocno z obu rak i zadal znacznie wiecej power punches.
Agresja Lopeza to bylo za malo chociaz sedziowie szykowali bolesna niespodzianke dla Orlando.
Nie trzeba sie sugerowac rekordem Meksykanina bo prawie wszystkie porazki zaliczyl na poczatku kariery.Potem przegral tylko z Marquezem i Gamboa po dobrych walkach i split decision po wojnie z Cruzem.
Trzeba to zobaczyc jeszcze raz dzisiaj na spokojnie.