BANKS ZNÓW NIE PORWAŁ
"Kompleksem sparing partnera" nazwał redaktor Andrzej Kostyra nieudolność ringową Johnathona Banksa (28-1-1, 18 KO), który bardzo męczył się z otyłym Nicolaiem Firthą (20-10-1, 8 KO). Dawny rywal Tomasza Adamka jak zwykle boksował z opuszczonymi rękoma, jednak jego zawodny refleks nie pozwalał na zbyt częste trafianie powolnego przeciwnika. Najlepiej Banks radził sobie punktując ciosami prostymi, jednak przez większość czasu nastawiał się na pojedyncze sierpy i podbródkowe, które rzadko sięgały celu.
Dopiero w ósmej rundzie Banks trafił naprawdę mocnym prawym sierpowym, ale Firtha ratował się klinczami i doszedł do siebie. 29-letni były pretendent do tytułu mistrza świata niższej kategorii całkowicie przespał dziesiątą odsłonę. Z niewyjaśnionych przyczyn, bo walka toczyła się w żółwim tempie, a rywal nie stanowił przecież żadnego zagrożenia, Banks opadł z sił i przeszedł do głębokiej defensywy. W jedenastej rundzie w ringu padło więcej słów, niż ciosów, co dobitnie świadczy o poziomie tego pojedynku. Po ostatnim gongu wszyscy sędziowie jednogłośnie wskazali na Banksa (120-108, 119-109 i 119-109), który tym samym obronił tytuł NABF.
Uznał, że można przekimać parę rund