MOSLEY: Z ALVAREZEM NAWET ZA DARMO!
W piątek Shane Mosley (46-7-1, 39 KO) wstępnie zgodził się na konfrontację z Saulem Alvarezem (39-0-1, 29 KO), który dzierży pas WBC w dywizji junior średniej. Amerykańsko-meksykańska wojenka ma odbyć się się 5 maja w MGM Grand, przy okazji wielkiej gali Mayweather vs Cotto. "Słodki" wygląda na wyjątkowo zdeterminowanego – "Canelo" powinien zacząć się bać?
- Mógłbym mówić wiele, ale czyny są bardziej doniosłe od słów. W tej chwili w kategorii junior średniej czuję się jak w domu. Spodziewam się wspaniałej nocy. Alvarez myśli już o walce z Pacquiao albo Mayweatherem, ale najpierw będzie musiał uporać się ze mną, a dam z siebie 100 procent. Spotykałem na swojej drodze wielkich facetów. Niespecjalnie mnie to ruszało – powiedział 40-letni Mosley.
Mosley zapewnia, że młodszy o 19 lat przeciwnik mocno się zdziwi, gdy stanie naprzeciw niego w ringu. Podobno pieniądze nie grają żadnej roli.
- "Canelo" będzie pokrzywdzony, ponieważ zawalczy ze 100-procentowym Mosleyem. Jestem głodny zwycięstwa i za wszelką cenę chcę coś udowodnić. Prawdę mówiąc, wziąłbym tę walkę nawet za darmo. Ten dzieciak będzie w poważnych opałach – zapowiada złowrogo "Sugar" Shane.
@mdk1989
owszem mówił, ale weźmy pod uwagę z jakiego kalibru bokserami walczył ;]
Alvarez może i jest utalentowany, ale i tak jest o klasę niżej od Mayweathera i Pacquiao. Pojedynek może być wyrównany, ale ostatecznie dobrze przygotowany Shane może wyjść z tej konfrontacji zwycięsko.
Fakt faktem, wiek też swoje robi ale ja mimo to bym go nie skreślał.
Zgoda, walczył z wirtuozami boksu i o ile w pojedynku z Floydem zaprezentował się całkiem nieźle (pamiętna 2ga runda itp.) to w późniejszej walce z Mannym po prostu nie istniał, nie było widać woli walki, wyglądał jakby po prostu chciał dotrwać do końca, nie mówiąc już o kompromitacji (remis)z Morą, bo umówmy się z takimi bokserami (nie umniejszając niczego Sergio), Mosley powinien wygrywać po 3dniowej imprezie :) mimo wszystko też mam nadzieję,że nie będzie to walka do jednej bramki
Mosley z Floydem zaprezentował się blado. Jedynie 2 runda była zaskakująco dobra, ale i tak nie w pełni ją wykorzystał.
chuliganskistylzycia
To będzie teatr jednego aktora. Mosley skończy na deskach po uprzednim sromotnym laniu.
Nie był to szczyt jego możliwości :) ale w walce z Floydem, starał się, walczył na tyle na ile mógł przy Moneyu :) natomiast z Mannym nie zrobił nic,nawet nie próbował, wyglądało to jakby wyszedł po wypłatę nic więcej...odnośnie walki z Canelo, mam podobne przeczucia, choć chciałbym się mylić...
Mimo to wciaz wielki wojownik i nie wierze zeby poddal walke przed czasem. Wydaje mi sie, ze dobra wyrownana walka to wszystko na co go stac, nie sadze zeby zdolal przelamac Canelo. Spodziewam sie trudnej przeprawy Cynamona i wygranej w okolicach 116-112. Co do Pacquiao... Mosley nie podjal walki bo nie pozwolil mu na to Pacman, za szybki, za silny i za twardy dla Sugara. To jest wojownik, poza ringiem kalkuluje, ale nie wierze zeby wyszedl do ringu zorientowany wylacznie na $$. To nie ten typ. Troche wiecej szacunku dla Mosleya i dla Pacmana, bo to za jego sprawa Shane wypadl tak kiepsko.
masz dużo racji, ale uważasz, że to za sprawą Paca, Mosley wypadł tak słabo? W dużej części zapewne tak, ale wydaje mi się, że mimo mojego dużego szacunku do Shane`a po prostu odpuscił, bo nie wierzę, że Pac zrobił na nim większe wrażenie niż Mayweather, który wg mnie jest o wiele bardziej niewygodny i trudniej podjąć z nim różwnorzędną walkę niż z Pacmanem...
Ja doszukuje sie przyczyny w lewym sierpowym, po ktorym Shane był jedną nogą w krainie czarów. Sam zresztą przyznał, że w całej karierze nie przyjął równie mocnego ciosu jak ten od Pacmana. Być może to wymówka dla słabej postawy w schyłkowym przecież momencie kariery, ale Filipinczykowi nalezy oddac jedno - udalo mu sie to czego nie dokonal zaden piesciarz przed nim - po prostu smiertelnie wystraszyl Sugara.