MITCHELL WYPUNKTOWAŁ LORĘ
Po ponad półrocznej przerwie na ring powrócił Kevin Mitchell (33-1, 24 KO). ''Dagenham Destroyer'' pokonał na punkty świetnie znanego polskim kibicom Felixa Lorę (14-9-5, 8 KO) na gali w londyńskim York Hall. Brytyjczyk nie był chyba do tego pojedynku tak dobrze przygotowany, jak do walk z Prescottem czy Murrayem, choć w pełni kontrolował wydarzenia w ringu.
Po rozpoznawczej pierwszej rundzie, w drugim starciu Lora wylądował na deskach trafiony kontrującym lewym sierpowym Mitchella. Bokser z Dominikany nie był jednak zamroczony i bez większych problemów dotrwał do gongu kończącego rundę. W kolejnych odsłonach Mitchell świetnie poruszał się w ringu i jak zwykle finezyjnie operował lewą ręką. Mimo to Lora wciąż nacierał, walka była stosunkowo wyrównana. Pogromca Krzysztofów (Szota i Cieślaka) po raz kolejny pokazał swoją ambicję i siłę fizyczną. Chwilami spychał Mitchella na liny, gdzie dziko swingował, choć nie zdołał ulokować żadnego soczystego ciosu. Brytyjczyk spokojnie wygrywał większość rund, a w ostatnim, dziesiątym starciu podkręcił tempo i po mocnym, bezpośrednim prawym Lora zatoczył się i był blisko porażki przed czasem. Po ostatnim gongu sędzia Richie Davis punktował 98-92.
Mitchell wygrał na pkt, ale słabo się zaprezentował:-(
A Pan Daro603 to chyba jakąś inną walkę oglądał...bo walka była ciekawa o zmiennych losach zawodników trzymająca w napięciu do ostatniego gongu , zawodnicy dobrze wyszkoleni boksersko , silni , dobrze przygotowania kondycyjnie i żeby było ciekawie dla walki mieli odmienne style - reasumując walka bardzo dobra i ciekawa...