CHILEMBA WYPUNKTOWAŁ MIRANDĘ
Coraz bardziej rozpoznawalny ''półciężki'' Isaac Chilemba (19-1-1, 9 KO) w dobrym stylu pokonał zawsze niebezpiecznego, kolumbijskiego weterana Edisona Mirandę (35-7, 30 KO). Było to klasyczne starcie boksera z puncherem. Mieszkający w Johannesburgu pięściarz z Malawi pokazał wiele interesujących akcji i nie pozwolił ''Panterze'' na rozwinięcie skrzydeł. Pomogła mu również kontuzja Mirandy. Walka była pojedynkiem wieczoru gali ESPN Friday Nights w Las Vegas.
W pierwszych dwóch rundach nieco lepiej wyglądał cierpliwie czekający na swoją szansę Miranda. Kolumbijczyk trafił Chilembę kilkoma dobrymi ciosami, ale w trzeciej rundzie - po zderzeniu głowami - w okolicy lewego oka Mirandy pojawiło się rozcięcie. ''Pantera'' obficie krwawił i stracił koncentrację. Chilemba przejął inicjatywę, wyprzedzał Mirandę i do końca walki kontrolował przebieg wydarzeń w ringu. W piątej rundzie obaj pięściarze zostali ukarani odjęciem punktu za uderzenia w tył głowy. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 97-91 i dwa razy 96-92, wszyscy dla Chilemby.
Tak było za czasów skandalicznej walki z Abrahamem.
Teraz jak kolega powyżej czuję, że stał się ekskluzywnym kelnerem.
To bardzo przykra i chyba jedna z najszybszych w ostatnich latach degradacja jakiegoś zawodnika.
pozdrawiam
Bardzo dobrze prowadzona kariera, talent niewątpliwy, może czekać go ciekawa przyszłość.
Walki nie widziałem jeszcze, ale bardzo podobał mi się w poprzednich swoich pojedynkach.
Chilemba dobrze trzymał Mirandę na dystans aktywną defensywą
do połowy walki Atlas punktował remis potem już w miarę spokojnie Chilemba punktował
zobaczymy co Chilemba dalej zwojuje, Mirande pokonywali tylko bardzo dobrzy piesciarze wiec mozna to traktowac jako stempel jakosci dla Chilemby
co do Pantery to chyba po przejsciu do LHW stracił nieco
charakterystyczny dla niego pazur, własciwie ani razu nie był w stanie zagrozic rywalowi, inna sprawa że od 3 rundy dosc solidnie broczył krwią z łuku co mu nie pomagało napewno