ARTYŚCI RINGU: TIMOTHY BRADLEY
Wszędobylski piasek ciśnie mu się do ust, oczu i uszu, chłosta go niepozornymi ziarnami po plecach i łydkach. Kiedy rano próbuje zjeść śniadanie, w zębach chrzęści mu piach. Jest wszędzie, atakuje nawet przy niezbyt silnym wietrze. Podrywa z ziemi pył, mniejsze ziarenka, te z kolei wybijają następne i kolejne. Gdy wiatr jest silny, wokół potrafi rozpętać się piekło. Manny nie może sobie poradzić z Pustynną Burzą. Wizje i urojenia nasilają się podczas obozu przygotowawczego. Myśl o pojedynku z Timothym Bradleyem przyprawia Pacmana o psychozę. Mimo wszystko przed rodziną, przyjaciółmi, prasą, Freddiem i Bobem udaje pewnego siebie. Dobrze mu to wychodzi, ale w dniu walki...Desert Storm Baby.
Modlę się o Bradley-Pacquiao od czasu, gdy Timothy wstąpił w szeregi Top Rank. Dopiero wtedy zrozumiałem, jak bardzo możliwa jest ta walka. To, że Bob Arum od ponad roku bardzo pozytywnie wypowiadał się o Bradleyu, nie było przypadkiem. Promotor zdawał sobie według mnie sprawę, że stosunkowo mało znany Bradley jest w tej chwili - oprócz Floyda Mayweathera i Juana Manuela Marqueza - jedynym zawodnikiem, który ma realną szansę na pokonanie Pacmana w limicie wagowym do stu czterdziestu siedmiu funtów. Dlatego Arum zdecydował się na ten transfer. Ładunek wybuchowy o nazwie ''Desert Storm'' trzeba było rozbroić. W świecie wielkiego bokserskiego biznesu nic nie jest przecież przypadkowe. Timothy nigdy nie będzie gwiazdą PPV, jeżeli nie pokona Manny'ego lub Floyda. Bradley nie ma stylu przyciągającego przed telewizory ludzi, którzy na co dzień boksu nie oglądają. Również jego osobowość nie jest magnesem popularności. Mimo to posiadanie Timothy'ego w swojej stajni było dla Aruma jednym z priorytetów. Pomysł turnieju, którego półfinałami będą walki Marquez-Peterson i Pacquiao-Bradley uważam za doskonały. Byłoby to wielkie wydarzenie, gwarancja trzech walk na najwyższym poziomie.
Nie zrozumcie mnie źle, Filipińczyk zawsze był jednym z moich ulubionych zawodników. Męczące są jednak jego walki z przeciwnikami, którym brakuje argumentów, by Manny'emu zagrozić. Drugi pojedynek z Miguelem Cotto? Nawet w umownym limicie Portorykańczyk byłby dla Manny'ego dosyć wygodnym rywalem. Cóż bowiem trzeba posiadać, by pokonać Pacquiao? Na pierwszy plan wysuwają się bezbłędnie działające nogi oraz najwyższej klasy kontry. Cotto poprawił te elementy od czasu pierwszego starcia z Mannym, ale nie na tyle, by myśleć o nawiązaniu wyrównanej walki z Filipińczykiem. ''Junito'' nie zdoła poprawić szybkości, refleksu i wytrzymałości. Być może w pierwszych czterech, pięciu czy sześciu rundach jest w stanie przeciwstawić się Manny'emu, ale nie wierzę, by wytrzymał kondycyjnie pełen dystans. Ta walka ma tą samą temperaturę, którą miały pojedynki z Clotteyem, Margarito i Mosleyem. Nie jest rozgrzana do czerwoności. Szybkość i elastyczność nóg Pacquiao nie imponuje obecnie w takim stopniu, jak w latach 2006-2010, lecz Manny wciąż potrafi wyprowadzać ciosy, których Cotto po prostu nie zauważy. Dużo więcej do powiedzenia w walce z Pacmanem miałby Timothy Bradley.
Co decyduje o wyjątkowości Timothy'ego? Wydaje mi się, że kluczem jest jego zmysł taktyczny, zdolność do adaptacji i przetrwania trudnych momentów. Bradley łączy te cechy z atletycyzmem i wszechstronnością. Kiedy sytuacja tego wymaga, wywiera presję - obrabia korpus, nie daje przeciwnikowi chwili oddechu, niemal zawsze stara się wyrwać z klinczu ciosami. Kiedy natomiast presja nie wystarczy, nastawia się na kontrowanie prawą ręką (najskuteczniejsza broń Bradleya, szczególnie efektywna przeciwko Pacquiao) lub lewym sierpowym. W utrzymaniu dystansu pomaga mu niezwykle szybka, ekonomiczna praca nóg i bardzo dobry jab. Jest płynny w ataku i płynny w obronie, w przeciwieństwie do Mosleya czy Margarito śliski niczym stwardniały jedwab. Technicznie poprawia się z walki na walkę, wystarczy porównać pojedynek z Kendallem Holtem do starcia w limicie stu czterdziestu siedmiu funtów z Luisem Abregu. Nie powinno się również zapominać o kondycji Timothy'ego, pochodnej stosowania diety wegańskiej podczas obozów przygotowawczych. Kompleksowe, oryginalne podejście do treningu, niedoceniany Joel Diaz w narożniku - to wszystko tylko wzmaga fascynację Pustynną Burzą. W żadnym wypadku Bradley nie będzie dla Pacquiao łatwym przeciwnikiem. Walka z Timothym - w tym lub przyszłym roku - wymagać będzie od Manny'ego bardzo wiele. To może być dla Filipińczyka o jeden most za daleko, a dla Boba Aruma początek nowego etapu.
*Wykorzystano fragment artykułu Wojciecha Staszewskiego.
Nie hipokryzuj kolo..nie stawiaj Proksy w jednym rzędzie z Royem Jonem czy Alim.. Jedyne większe jego 'osiągnięcie' to pokonanie mocno przeciętnego Sylvestra..piszesz,że cykl zszeł na psy,a Bradley w porównaniu do Proksy na tą chiwlę to jest przepaść .
W pewnym sensie się z Tobą zgadzam, wszyscy, których wymieniłeś posiadają takie indywidualne cechy i charakterystykę ringową, że do miana artystów można ich zaliczyć. Co do Bradleya - on też ma w sobie to coś, nie jest efektowny ale do bólu efektywny, trochę niedoceniany. Zobacz na jego agresję w ringu - to jak do perfekcji opanował wywieranie presji na przeciwniku zasługuje na miano artysty, może nie tak jak wymienieni przez Ciebie powyżej, ale zasługuje.
To nie chodzi już nawet o zasługi, artysta nie musi być mistrzem, artysta to ktoś, kto ma jakieś unikalne cechy będąc w ringu. Owszem, Proksa nikogo znaczącego nie pokonał, ale jego styl czyni z niego właśnie artystę w ringu.
To Twoja opinia, ja osobiście lubię oglądać Bradleya a jego przyspieszenia w czasie walki są imponujące. Może nie efektowny, ale ma swój styl.
Twoje prawo na mnie Bradley działa jak środek usypiający,już wolę oglądać Włada niż jego.
Co do samego cyklu Artyści ringu to krytykowany tydzień temu wybór Mallinagiego moim zdaniem nie był zły, ale Diablo w tym cyklu chyba troszkę na wyrost był... Doceniam jego styl i umiejętność wykorzystania atutów no ale czy artysta?
To tak jabyś artystą nazwał Abrahama albo Hukicia,tak samo pasuje to do Pinokia,jak siodło do świni.
-TAKTYKA, gdzie Bradley wykazał się taktyką?? Przecież on zawsze walczy na jedno kopyto (do przodu i z główki), a Cotto pokazał z Mayorgą i Margarito, że potrafi być w ringu kompletnie inny w przeciągu jednego pojedynku, na dodatek jest jeszcze plan awaryjny, Miguel potrafi atakować (ciosy na korpus są miażdżące, jednen ma siłe 10 Bradleya)
-ADAPTACJA-Cotto pokazał w pierwszym pojedynku, że z kontry może coś z Mannym wskórać (końcowe rundy), całkowicie zmienił się pod wpływem niesprzyjających okoliczności, niestety za późno. Bradley nie wykazał się jeszcze w tym względzie(zobaczymy co przyniesie przyszłość)
-Przetrwanie- tutaj delikatne wskazanie na Miguela, ze względu na doświadczenie. On wiele razy był w tarapatach i tylko Pac-manowi i gipsiarzowi (jednak tego nie liczę) udało się go złamać. Ale przetrwanie kryzysu Junito ma opanowane perfekcyjnie. Tim pokazał zaś z Holtem, że potrafi sobie radzić.
Ogólnie popieram użytkownika Polak18, uważam że ten dział obniżył loty. Nie można dać Włodarczyka i Bradleya do działu np. sylwetki bokserów.
Tim to dobry zawodnik, ale przystwianie go do Paca w roli niemal pewnego zwycięzcy to gruba przesada.
Wiem, że powyższy tekst jest trochę na wyrost, ale powodem tego jest trochę sztuczne budowanie pozycji Tima, a w dodatku wplątany w to został mój ulubiony Junito.
Ale zgadzam się, że nie wiem czemu Bradley jest upatrywany jako mający duże szanse przeciw Pacmanowi, ja tych szans prawie nie widzę. Jedyne z czym się zgadzam, to że Arum powtarza w kółko "Bradley może pokonać Pacquiao", aha, na pewno to jest plan Boba...
Bradley jest dla mnie jednym z najbardziej przecenianych obecnie pięściarzy, czas pokaże czy mam rację.
jest tylu wspaniałych bokserów o których można pisać a Wy wybieracie Włodarczyka (to tak jak Polak napisał, równie dobrze można dać Abrahama lub ulizanego) czy Magic Mana który za dwa lata już nie będzie pamiętany przez nikogo.
Artyści ringu- piękny pomysł, który spalił na panewce.
Desert Storm... artysta ale nie ringu a raczej futbolu (pomyślmy tylko ile bramek by strzelił z bańki) hehe
Ale.. nie ma co gdybac.
obaj mnie nie kręcą zupełnie, momentami doceniam, zasnąć nie zasnę
ale tylko na ich walke w nocy nie wstaje
posypuję głowę popiołem. on ma next generation, prawda? teraz nie jestem już pewny bo w boxrecu jak nie wpiszę to i tak mi on nie wyskakuje. ten mallinagi (tak wpisywałem :P)
https://p.twimg.com/AkS0jGgCQAA4kCf.jpg
(Fotka z jego synem, pierwsza walka w amatorce czy coś w ten deseń)
artyści ringu
i nie wiem co lepsze bradley czy włodarczyk.
i nie wiem czy to czasami nie są teksty satyryczno- sarkastyczne.
ale.... było wielu artstów którzy nie zasługiwali na to miano.
w każdym razie artykuły robią się okropnie koninkturalne.
Krzysztof Bienias
Tutaj nikt nie mówi, że Tim jest kiepski. To dobry zawodnik, szybki, silny fizycznie, dobry technicznie, ale za cholere nie da się go nazwać artystą. Jak dla mnie świetny rzemiślnik z talentem. Ma jednak dwie wyraźne wady: cios i widowiskowość (jak to ktoś juz powiedział, przy Władzie jest ciekawiej, bo chociaż można się zakładać kiedy przeciwnik padnie).
Człowiek słaby faktycznie bez ciosu , malutki który w pewnym okresie bal wyjść sie do khana nie zasługuje na czołówkę p4p , wielkich nazwisk na rozkładzie nie ma i mieć nie będzie
Szanse z Paciem ? Bardzo malutkie ale bić zrobi to tak żeby kas sie zgadzała i tim po najwiekszym laniu w zyciu będzie zadowolony
Słaby taktycznie
Ale bob zrobi
Myśl o pojedynku z Timothym Bradleyem przyprawia Pacmana o psychoze ... Lol
Dzień po sobotnich nocnych wyprawach nie jest najlepsza chwila na pisanie artykułów , nie sądzicie ?
Owszem, Bradley jest nudny, jego walki to nie jest szczyt marzeń kibica, ale trzeba przyznać, że poziom reprezentuje dość wysoki.
Nie nazwałbym go "artystą", ale jest w ringu dość skuteczny, zdarza mu się, podobnie jak Hopkinsowi, walczyć nieczysto, ale trochę zalet można u niego też znaleźć - niesamowita dynamika, sprawność fizyczna, technika zadawania ciosu.
zdecydowanie bardziej pasuje do tego cyklu, niż taki, za przeproszeniem, Diablo. Argumenty za walką z Pacmanem również podane w sensowny sposób.
pozdrawiam autora.
Bob Arum zdecydowal sie na ten transfer z tych samych powodow dla ,ktorych podpisal kontrakt z Margarito.Zeby parowac swoich zawodnikow i zbierac z obu koncow stolu bez koniecznosci dzielenia sie z konkurencja.Bradley jest niepokonany i jest to ciekawa opcja dla Mannego ale Arum nie ma w swoim scenariuszu wersji poswiecenia Mannego dla Bradleya.Tim ma byc tylko rezerwa na wypadek fiaska negocjacji z Floydem Joyem czy JMM.Cenie Tima za wszechstronnosc ,kapitalne przygotowanie atletyczne i taktyczne ale niestety ograniczaja go warunki fizyczne, co pokazala wspomniana walka z Abregu.Tim potrafi boksowac na wstecznym ale jego prawdziwa sila to pressing i ciagle siedzenie na przeciwniku.To swietnie sprawdzalo sie w dywizji lightwelter ale wyzej bedzie brakowalo Timowi sily fizycznej.Boksowanie z kontry w stylu Juana Manuela Marqueza przez Bradleya z Pacmanem?Do tego trzeba miec bajeczna technike JMM i perfekcyjnie poslugiwac sie cala gama ciosow z obu rak jak Marquez .Tim jest poprawny technicznie, ale gdzie mu do Marqueza?Reasumujac; Tim zostal zwabiony do Top Rank zeby byc tlem dla Paquiao ,ewentualnie zeby zawalczyc z Marquezem.Niestety prawdopodobnie nie dojdzie do walki Khan-Bradley,ktora miala wylonic najlepszego w dywizji lightwelter.