DEZINFORMACJA VOL.2?
Z obozu Aleksandra Powietkina (23-0, 16 KO) wychodzą informacje bliźniaczo podobne do tych sprzed kilku miesięcy. Teddy Atlas ma nie wziąć udziału w przygotowaniach swojego podopiecznego do najbliższego pojedynku. 25 lutego w Stuttgarcie rosyjski bokser bronić będzie tytułu WBA World w wadze ciężkiej, mierząc się z Marco Huckiem.
Atlas podobno nie może przylecieć do Rosji, gdyż w USA zatrzymują go zobowiązania wobec stacji ESPN, w której pracuje jako ekspert podczas transmisji bokserskich.
- Nie rozumiem, dlaczego Wład (Władimir Hriunow, menedżer Powietkina - przyp. red.) mówi, że niedługo zjawię się w Moskwie. Przecież wie, że to niemożliwe. Niemożliwe! Nasza umowa jest prosta: kiedy nie ma transmisji w ESPN, lecę do Rosji trenować Saszę. Kiedy transmisji jest dużo, wtedy to Sasza ma zjawić się w USA. Jestem bardzo rozczarowany. Lubię Aleksandra, ale mężczyzna powinien dotrzymywać słowa - te słowa padły z ust amerykańskiego trenera w rozmowie z portalem thesweetscience.com.
INFORMACJA Z LIPCA 2011 ROKU: POWIETKIN ROZSTAŁ SIĘ Z ATLASEM >>
Powtarza się zatem sytuacja sprzed walki Powietkina z Rusłanem Czagajewem z sierpnia ubiegłego roku, której stawką był wakujący wówczas tytuł WBA. Wtedy także Atlas miał ponoć olbrzymie problemy, aby opuścić USA, a ostatecznie na obozie swojego podopiecznego się pojawił. Władimir Hriunow, pytany o tę sprawę w dniu walki z Czagajewem, skomentował: "Chodziło o dezinformację dla przeciwnika".
Czy Teddy Atlas, który tyle już naopowiadał się na temat sportowej przyszłości Powietkina, niejeden raz udowadaniając swoje olbrzymie zaangażowanie we właściwe pokierowanie karierą "Saszy", który przyjął tyle krytyki za odwołanie, a potem blokowanie walki z Władimirem Kliczką, mógłby zrezygnować z przygotowania pięściarza w takim momencie, właściwie na ostatniej prostej przed największymi wyzwaniami?