'MORDERCA O TWARZY DZIECKA' KOŃCZY 38 LAT!
Nie tylko "The Greatest" obchodzi dziś urodziny. Dokładnie 38 lat temu na świat przyszedł Marco Antonio Barrera (67-7, 44 KO) - legendarny meksykański wojownik, wielokrotny mistrz świata i bez wątpienia jeden z najlepszych pięściarzy ostatnich dwudziestu lat.
Po swój pierwszy tytuł Barrera sięgnął już w 1995 roku. "Morderca o Twarzy Dziecka" został wówczas mistrzem świata federacji WBO w wadze super koguciej. Stracił ten pas dopiero w dziewiątej obronie, a jego pogromcą okazał się Junior Jones. Barrera próbował odegrać się na amerykańskim weteranie, ale w rewanżu znów był gorszy. Swoje trofeum odzyskał w październiku 1998 roku, blisko dwa lata po jego utracie. Po kolejnych dwóch obronach przyszła pora na pojedynek unifikacyjny z szalenie popularnym i efektownym Erikiem Moralesem. Barrera i straszliwy "El Terrible" stoczyli porywający dwunastorundowy bój i choć zdaniem większości na zwycięstwo zasłużył ten pierwszy, dwaj sędziowie wygraną przyznali młodszemu Moralesowi.
W następnej walce Marco Antonio znów został mistrzem WBO, lecz po dwóch udanych obronach zdecydował się na przenosiny do kategorii piórkowej, w której czekał na niego sam Prince Naseem Hamed. Skazywany na porażkę "Morderca o Twarzy Dziecka" udzielił Brytyjczykowi wspaniałej lekcji boksu, przez dwanaście rund szachując go lewym prostym, karcąc wspaniałymi kontrami i kontrolując przebieg walki. W ostatniej odsłonie Barrera upokorzył Hameda słynnym "Who's your daddy?" i przypieczętował zwycięstwo, pomimo utraty punktu za oczywisty faul. Rok później doszło do rewanżowego starcia z Moralesem. Tym razem pojedynek wyglądał zgoła inaczej, bo "El Terrible" w początkowej fazie walki wolał boksować i nie wdawać się w mordercze wymiany. Po ostatnim gongu wszyscy sędziowie opowiedzieli się za Barrerą, który tym samym zdobył tytuł mistrza świata WBC w wadze piórkowej, jednak wydawało się, że to Morales był tego dnia lepszy.
Rywalizacja dwóch meksykańskich legend swój finał miała dwa lata później, jednak po drodze Barrera pokonał jeszcze Johnny'ego Tapię i Kevina Kelleya oraz został zdeklasowany przez późniejszego króla P4P - Manny'ego Pacquiao. Po porażce z rąk "Pacmana" mogło się wydawać, że "Morderca o Twarzy Dziecka" nie wróci już do najwyższej formy, jednak w trzecim pojedynku z Moralesem Marco Antonio po raz kolejny zachwycał i po dwunastu zaciętych rundach zasłużenie pokonał "El Terrible" stosunkiem głosów dwa do remisu. Przy okazji Barrera zdobył pas championa WBC dywizji super piórkowej, dzięki czemu dołączył do elitarnego grona mistrzów trzech kategorii wagowych.
Pierwsza obrona zakończyła się spektakularnym nokautem na Mzonke Fanie już w drugim starciu. Następnie Marco pokonał Robbiego Pedena w starciu unifikacyjnym i do tytułu WBC dorzucił pas federacji IBF. W 2006 roku starzejący się Barrera stoczył dwie zacięte wojny z Rockym Juarezem i potwierdził pozycję jednego z najwspanialszych wojowników ostatnich dekad. Dopiero w marcu 2007 roku Marco zmierzył się z inną ikoną meksykańskiego boksu - Juanem Manuelem Marquezem. Starszy o rok "Dinamita" stosunkowo późno wskoczył na najwyższy poziom i znajdował się wówczas u szczytu formy, jednak "past prime" Barrera potrafił rywalizować z nim jak równy z równym i w dziewiątej rundzie zafundował mu nawet nokdaun (sędzia nie liczył wóczas Marqueza i odjął Barrerze punkt za faul). Pojedynek zakończył się zaskakująco wysokim zwycięstwem Juana Manuela, jednak część kibiców i sam Barrera nie godzą się z tym werdyktem, twierdząc, że to bardziej utytułowany Marco Antonio zasłużył tego dnia na wygraną.
Była to w zasadzie ostatnia wielka walka w wykonaniu "Mordercy o Twarzy Dziecka". Barrera przegrał zdecydowanie rewanż z Pacquiao, by po dwóch kolejnych zwycięstwach nad słabymi przeciwnikami stoczyć pojedynek z Amirem Khanem. Groźne rozcięcie z pierwszej rundy utrudniało meksykańskiemu wojownikowi widzenie i po pięciu starciach walka została przerwana, a po podliczeniu punktów tryumfował młody Anglik. W ostatnich dwóch latach Barrera dwukrotnie wychodził do ringu i gładko wygrywał z przeciętnymi rywalami, jednak w jednym z niedawnych wywiadów wyznał, że ma w sobie jeszcze tylko jeden, pożegnalny pojedynek, który powinien odbyć się na początku 2012 roku.
Walka z marquezem niezapomniana.
Pamiętam jak mnie szlag trafiał jak przegrał z Amirem Khanem.
Data: 17-01-2012 19:54:10
Zgadzam sie z tobą.Walka powinna według mnie powinna być uznana za nie odbytą .
Barrera to mój ulubiony bokser .
Co do artykułu, mi osobiście nie pasuje tłumaczenie przydomków i niektórych cytatów "Baby faced assasin" brzmi w mojej opinii o niebo lepiej niż "morderca o twarzy dziecka", to samo jeśli chodzi o "straszliwego" Moralesa, nie lepiej po prostu "el terrible"??
Data: 17-01-2012 20:
A ja za Hameda go kocham hehe.
Ile ludzi tyle opinii .
100 lat !!!
Ogrywał wspomnianego wyżej Hameda jak chciał, a na koniec i tak był wk***ony, że go nie znokałtował :)
Mój ulubiony zawodnik :)
Wojny z Moralesem to jednak to, co lubię najbardziej :)
(pomijając niesprawiedliwe ich wyniki...)
Szkoda, że z PacManem nie spotkał się trochę wcześniej.