43. URODZINY ROYA!
43 lata temu w Pensacoli przyszedł na świat jeden z największych talentów w historii boksu - Roy Jones Jr (55-8, 40 KO). Wciąż boksujący Amerykanin to jeden z najwybitniejszych pięściarzy ostatnich lat. Dotychczas zdobywał tytuł mistrza świata w czterech kategoriach wagowych: średniej (IBF), super średniej (IBF), półciężkiej (WBC, WBA, IBF, IBO) i ciężkiej (WBA), ale przed zakończeniem kariery chce dołożyć do kolekcji pas dywizji junior ciężkiej.
Jones ma za sobą bogatą karierę amatorską. Dwukrotnie wygrywał krajowe zawody Golden Gloves (w kategoriach do 139 i 154 funtów), jako 19-latek sięgnął po srebro na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu. W drodze do finalu nie przegrał żadnej rundy, deklasując kolejnych przeciwników. W finałowej walce, mimo zadania 86 ciosów, przegrał z reprezentantem gospodarzy Parkiem Si-Hunem, który trafił tylko 32 razy. Na otarcie łez Amerykanin otrzymał nagrodę Vala Barkera dla najlepszego pięściarza całych Igrzysk. Wkrótce potem zawiedziony Roy przeszedł na zawodostwo.
Przez pierwsze trzy lata zawodowej kariery Jones wygrał 17 walk, wszystkie przez nokaut. W maju 1993, mimo złamanej ręki, pokonał na punkty Bernarda Hopkinsa i sięgnął po wakujący pas IBF w wadze średniej. 18 miesięcy później zdeklasował Jamesa Toneya, odbierając mu tytuł IBF w kategorii super średniej. W listopadzie 1996 dołożył do kolekcji pas WBC kategorii półciężkiej po zwycięstwie nad Mikem McCallumem. W następnej walce został zdyskwalfikowany za uderzenie Montella Griffina po tym, jak ten przyklęknął. Jones odzyskał mistrzowski pas w kolejne walce, nokautując Griffina już w pierwszej rundzie. W 1998 roku Roy pierwszy raz znalazł sie na deskach. Mimo tego wyraźnie wypunktował Lou Del Valle i odebrał mu pas federacji WBA. W 1999 Jones pokonał Reggiego Johnsona i dołożył do WBC i WBA również tytuł IBF. Już wtedy był niekwestionowanym liderem nie tylko kategorii półciężkiej, ale też rankingu P4P.
W 2003 roku Roy Jones, jako pierwszy człowiek od 106 lat, sięgnął po mistrzostwo wagi ciężkiej, będąc uprzednio mistrzem w kategorii średniej. Po jednostronnej walce Junior zwyciężył wówczas Johna Ruiza i zdobył pas federacji WBA. Pół roku później Jones wrócił do półciężkiej i odzyskał mistrzowski pas WBC po pokonaniu Antonio Tarvera, ale intensywne zbijanie wagi, a może dający o sobie znać wiek (prawie 35 lat) spowodowały, że Roy nie był juz tym samym pięściarzem. W rewanżu z Tarverem Jones wygrał pierwszą rundę i dobrze radził sobie w drugiej do czasu zainkasowania ciosu z prawej ręki, po którym padł na matę ringu. Co prawda zdołał się podnieść, ale sędzia Jay Nady odesłał go do narożnika. Cztery miesiące później Jones stoczył wojnę z Glenem Johnsonem i ponownie został znokautowany - tym razem w dziewiątej rundzie. W trzeciej walce z Tarverem Jones większość czasu spędzał przy linach i bardziej zależało mu na dotrwaniu do końca, niż na zwycięstwie. Wyjątkiem była piąta runda, w której Roy dominował i nawet zranił Tarvera, gdy po serii ciosów w tułów idealnie trafił lewym podbródkowym. Ku zdziwieniu komentatorów i kibców Jones nawet nie próbował skończyć rywala i pozwolił mu dojść do siebie, widocznie wierząc w zwycięstwo w dalszych rundach.
W ostatnich kilku latach mieliśmy do czynienia z przebłyskami dawnego geniuszu Roya (jak 11 runda walki z Hanshawem, 1 runda z Calzaghe, czy zwycięstwa nad Trinidadem, Sheiką i Lacym) i jego klęskami. W swojej bogatej karierze, oprócz wyżej wymienionych, Jones pokonał również Vinny'ego Paza, Virgila Hilla, Otisa Granta, Richarda Halla, Erica Hardinga, Julio Cesara Gonzaleza, Glena Kelly'ego i Clintona Woodsa - niemal wszystkich efektownie przed czasem. Wielu do dziś żałuje, że nigdy nie doszło do jego starcia z Dariuszem Michalczewskim, lecz bokserscy eksperci nie mają wątpliwości, że Tygrys (choć niewątpliwie groźny) podzieliłby los innych rywali Jonesa. Roy ma zapewnione miejsce w bokserskim Hall of Fame, został też wybrany najlepszym pięściarzem lat 90-tych.
PS
Do autora tekstu. Co to za kulfon "90-tych"?! Kto w ogóle godzi się na publikację tekstów, w których są błędy na poziomie szkoły podstawowej?
Mam nadzieję że zakończysz karierę bez żadnej kolejnej porażki.
Dla mnie największy talent boksu jaki widziałem ,ale kariera nie potoczyła się tak dobrze jak mogła.
totalny geniusz ringu , wszystko było doskonałe , nie ossiągalny dla innych bokserów timming i te ciosy które przylatywały niewiadomo skąd :)
niezaleznie od tego jak potoczą się jego ostatnie walki Master Forever
No właśnie o to chodzi że mógł spokojnie po walce z Tarverem iśc do Cruiser i tam zakończyc bez porażki kariere
pradwa jest taka ze po zrzucaniu wagi po Ruizie to juz nie był ten sam RJJ , jest nawet na to jakies medyczne okreslenie co sie wtedy stało z jego mięsniami ,
najgorsze jest to ze patrzy sie pozniej jak taki surowy lebiediev stoi w narozniku nad prawie nieprytomnym Royem gdzie pare lat tem do połowy walki by go Roy zabil , lae cóz nie Nasze zycuie nie Nasza kariera
tak jak pisąłem niezaleznie od rozwoju wydarzen jeden z dwójki ulubieńców bokserskich
Roy był fenomenalny po prostu wspaniały. Całkiem możliwe że to największy talent jaki pojawił się kiedykolwiek między linami. Oglądanie go u szczytu formy to było niepowtarzalne doświadczenie. On ośmieszał naprawdę czołowych pięściarzy swojej kategorii wyprzedając ich o parę leveli jeśli chodzi o umiejętności ringowe. Jednak jego wspaniałą karierę psuje zdecydowanie jej końcówka. Nie potrafi odejść a zwyczajnie dopadł go wiek i stracił dawny refleks.
milan1899 nie ma żadnego medycznego określenia raczej po prostu popełnił błąd nie zostając w ciężkiej i nie walcząc np z Byrdem.
Gdyby wtedy zakończył karierę możliwe że to dziś o nim mówili byśmy największy. A tak jak się gwałtownie zbija dziesięć kilo mięśni to się słabnie naturalne do tego dopadł go wiek. Nikt nie jest niezniszczalny a szkoda dałbym wiele aby oglądać dziś kogoś takiego jak Jones.