BERNARD HOPKINS KOŃCZY 47 LAT
47. urodziny obchodzi dziś żywa i wciąż walcząca legenda szermierki na pięści - Bernard Hopkins (52-5-2, 32 KO). Urodzony w Filadelfii pięściarz jest ikoną amerykańskiego boksu i prawdopodobnie najwybitniejszym obecnie strategiem w tym sporcie.
BIOGRAFIA HOPKINSA>>>
W ubiegłym roku "Kat" zapisał kolejną piękną stronę w historii boksu zawodowego, zostając najstarszym mistrzem świata po zdetronizowaniu Kanadyjczyka Jeana Pascala i zdobyciu tytułu federacji WBC w wadze półciężkiej. Wcześniej Hopkins był przez lata królem dywizji średniej (w 2004 roku zgromadził wszystkie najważniejsze trofea, co uczyniło go niekwestionowanym mistrzem).
B-Hop ma na rozkładzie największe gwiazdy tej dyscypliny - wśród pokonanych przez niego pięściarzy znajdują się m.in. Roy Jones, Felix Trinidad, Oscar De La Hoya, Antonio Tarver, Glen Johnson, Winky Wright, William Joppy i Kelly Pavlik. "Katowi" życzymy dalszych sukcesów i wyczucia przy podjęciu trudnej decyzji o zawieszeniu rękawic na kołku.
nanmin: o jakiej deklasacji mowa? gdy obaj byli w prime się nie zmierzyli, a walka z 1993 żadną deklasacją nie była: Hopkins wygrał w niej 4 albo 5 rund z dwunastu i pomimo, że nie był jeszcze wtedy w pełni ukształtowanym pięściarzem, to nie był w tej walce ośmieszany tak jak inni rywale Roya. Nie wiemy co by było w prime, Roy nie walczył z aż tak wielkimi nazwiskami jak Bernard, nie jest tak długowieczny, ale w tym prime był dużo bardziej efektowny, co nie oznacza że możemy mówić co by było gdyby. Oboje są legendarni, bez dwóch zdań. A życzenia dla Roya jutro...
Ja nie mam wątpliwości, że w szczycie formy Roy wygrałby z Hopkinsem.
Rewanż z Dawsonem to strata czasu? A co nie będzie stratą czasu? Dawson to absolutna czołówka jeżeli nie najlepszy obecny półciężki, więc jeżeli B-Hop chce być najlepszy, to musi go pokonać. Ale chyba jest świadom, że to już za wysokie progi dla niego.
Wszystkiego najlepszego , ustanawiając nowe rekordy Mistrzu :)
Jakich nazwisk roy nie ma rozkładzie ? ;p
może od początku
"B-Hop ma na rozkładzie największe gwiazdy tej dyscypliny - wśród pokonanych przez niego pięściarzy znajdują się m.in. Roy Jones, Felix Trinidad, Oscar De La Hoya, Antonio Tarver, Glen Johnson, Winky Wright, William Joppy i Kelly Pavlik."
On ma roya i roy ma jego ;) trinidada też ma ;) De La Hoye bym zastąpił Toneyem a Tarvera też ma :) Johnson'a bym zastąpił równie sławnynm nazwiskiem jakim jest Ruiz :) (tak wiem glen pokonał roya a tarver 2 razt) Winky Wright ? hmm.. może damy griffina albo lou de valle :) William Joppy - Clinton Woods albo Erci Harding a do Pavlika porównania nie znajde.. ;p bo nie wiem kogo:)
do tego roy kompromitował takich puncherów i innych technicznych bokserów jak Hall itp.. w dodatku Michalczewski uciekał przed Royem ;)
Dzięki ;)
A więc tak:
1. Największymi sukcesami Jonesa było pokonanie właśnie Hopkinsa i Toneya. Hopkins zrewanżował mu się. Oba pojedynki Hopkinsa z Jonesem nie odbyły się w "prime" obu zawodników (pierwszy - przed "prime" Hopkinsa, drugi po "prime" Jonesa). Porównywanie Toneya do De La Hoi nie ma sensu, to są różni zawodnicy.
2. Trinidad pokonany przez Hopkinsa był w "prime". Trinidad pokonany przez Jonesa był od trzech lat na emeryturze.
3. Hopkins pokonał Glena Johnsona (jako jedyny przed czasem). Johnson pokonał Jonesa przez nokaut - to zauważyłeś. Porównywanie Johnsona do Ruiza nie ma sensu, zupełnie dwaj inni zawodnicy. Faktem jest, że Ruiz był jednym z najsłabszych ówczesnych mistrzów wagi ciężkiej.
4. Hopkins pokonał Tarvera jednogłośną decyzją. Jones - niejednogłośną. Potem przegrał z Tarverem dwa razy, w tym raz przez nokaut - to też zauważyłeś.
5. Klasa Griffina ani Del Valle nie równa się klasie Winky Wrighta. Obaj byli mistrzami tylko raz i stracili tytuły w pierwszej obronie (Griffin zdobył i stracił tytuł w walkach właśnie z Jonesem). Dla porównania Wright był dwukrotnie mistrzem świata, za drugim razem niekwestionowanym. Po zmianie kategorii wagowej w pojedynku o dwa mistrzowskie pasy nie przegrał, a zremisował. I nigdy nie przegrał przed czasem.
6. Eric Harding nigdy nie był mistrzem świata, w przeciwieństwie do trzykrotnego mistrza świata, jakim jest William Joppy.
7. Nie tylko Kelly Pavlik, był też np. Keith Holmes - dwukrotny mistrz świata.
8. Nie mówmy o pojedynkach, które się nie odbyły, to nie ma sensu.
Możemy zachwycać się Royem z najlepszych lat, był bez wątpienia genialny i ja ani trochę mu nie odbieram tego, że jest prawdziwą legendą boksu, ani nie odbieram mu żadnych jego zasług. Osiągnął praktycznie wszystko co mógł. Jednak nie można mówić, że klasa jego rywali była taka jak klasa rywali Hopkinsa, bo to niestety nie jest prawda. Porównywanie jednych zawodników do drugich, nie bardzo ma sens, ale można się skupić nad tym, co oni osiągnęli i w jakiej byli dyspozycji przystępując do pojedynku - i tutaj zdecydowanie lepiej wychodzą przeciwnicy Hopkinsa. Dlatego tak napisałem w moim poprzednim komentarzu. Powtórzę jednak raz jeszcze: nie odbieram żadnych zasług Jonesowi, bo po prostu był wielki i to jest fakt.
Po co liczysz walki z Tarverem? Roy się skończył po walce z Ruizem. Gdy zbił wagę to już nie był ten sam zawodnik, czasem tylko miewał przebłyski geniuszu. Twoje porównanie również nie ma sensu. To tak jakby powiedzieć, że skoro Ross Puritty znokautował Kliczkę a sam przegrał z Dimitrenko to oznacza, że Dimitrenko Kliczko. Bez sensu...
Oczywiście, że to porównywanie jest po części bez sensu, ale skoro taka dyskusja powstała to bronię tego co powiedziałem. Wiem, że na zasadzie porównywania przeciwników trudno jest wyrokować, ale jednak przeciwnicy Hopkinsa mieli większe sukcesy, większe umiejętności i lepszą formę. Nie wiemy tak naprawdę czy Jones "skończył się" po walce z Ruizem i przez zbijanie wagi, czy przez niewygodnego, mocno bijącego Tarvera właśnie i nokaut który od niego "dostał". Jones nigdy nie miał wybitnej defensywy, opierał się na refleksie, ale można było go czasem trafić. Tarver trafił czysto w 2 rundzie, mimo przegranej pierwszej w której był wolniejszy i gorszy od Jonesa i skończyło się nokautem. Porównywanie na zasadzie pojedynczych pojedynków jest złe, to możemy porównać na zasadzie formy, a jak i to jest złe - to na zasadzie sukcesów ich przeciwników - za każdym razem wyjdzie nam to samo. Tylko dlatego wygłosiłem swoją opinie, że Hopkins wygrywał z lepszymi.
@beniaminGT
To co piszesz jest już prędzej nietaktem. Hopkins ma więcej atutów niż faule: ringowa i poza ringowa inteligencja, świetna defensywa, kapitalna praca nóg i wiele innych, nie chce mi się wymieniać.
Oczywiście, że obaj są legendarni i każdy ma prawo mieć własne zdanie, ale to że są legendarnymi, wspaniałymi mistrzami, to trzeba przyznać. Bez względu na to kogo z nich wolimy i uważamy za lepszego.